Trochę inaczej przebiegają moje dni, gdy moi mężczyźni są w domu. Pod względem detoksu - tak samo (nie ingerują w to, co jem, raczej ważniejsze jest dla nich to, co im przygotuję do jedzenia). Chodzi mi o to, że gdy są w domu nie mam tego komfortu zajęcia się sobą, a więc odpadło nacieranie się octem jabłkowym, masaż, ssanie oleju słonecznikowego. Jutro idą do pracy, a ja powrócę na dawne tory. W związku z tym, że nie będę już miała tyle prac domowych, a więc znacznie mniej bieganiny - dołączę rowerek stacjonarny (półgodzinne pedałowanie).
Czuję się dobrze, o wiele lepiej niż przed detoksem. I teraz nie wiem, czy jest to spowodowane odpoczynkiem od pracy zawodowej, czy skutkami detoksu. Zawsze w weekendy spałam do 9-tej, w ten weekend budziłam się wyspana o 7.30 (w ubiegłym tygodniu wstawałam o 6.30, by pomachać chłopakom na do widzenia, czyli spałam zaledwie pół godziny dłużej, niż w dni w które chodzę do pracy).
Jem trochę mniej ryżu, niż na początku, teraz około 300g dziennie. Przez ostatnie dni zawsze mi coś zostawało, że gotując codziennie 300g od czwartku - dzisiaj zostało mi na cały dzień. W związku z tym odpuściłam sobie dzisiejsze gotowanie i mam do kolacji.
Tak zastanawiam się, czy od jutra nie podjąć ponownej próby z kaszą jaglaną. Ma ona znacznie więcej wartości odżywczych niż brązowy ryż. Przyda się też zmiana, chociaż ryż (o dziwo!) nie przejadł mi się. Do końca jeszcze nie wiem, ale chyba zdecyduję się.
Wczoraj odezwałam się na Vitalii- nie wytrzymałam. Chciałam się pochwalić jak dobrze mi idzie, no i pochwaliłam się (próżność nie ma granic, bycie docenianym tak mile łechce własne ego). Poczytałam do bólu pamiętniki znajomych. Dziewczyny tak pięknie walczą, by być piękne - to takie dla mnie budujące, bo dzięki nim i ja też chcę walczyć, by być zdrowsza i zatrzymać czas (czas mija, a starość jest coraz bliżej mnie). Jedna z Vitalijek (bardzo bliska mojemu sercu)też podjęła próbę detoksu: była trzy dni na kaszy jaglanej i schudła w tym czasie 2,9 kilograma. Ja też już schudłam 2,9 kg w ciągu 6 dni, będąc na ryżu. Między innymi dlatego pomyślałam o podjęciu ponownej próby z kaszą jaglaną. Po raz kolejny trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: głównym celem dla mnie jest spadek wagi, a skutkiem ubocznym detoks, a nie odwrotnie.
Od wczoraj spadek wagi o 0,4 kg. Motywacja wzrosła. Coraz bardziej jestem przekonana do wytrwania na tej kuracji 14 dni, a więc dopiero połowa za mną. Dopuszczam możliwość zmiany planu.
Dzisiaj jest cudowna wiosenna pogoda. Coraz bliżej maj - miesiąc w którym zakwita moja magnolia w ogrodzie. Już tyle lat chcę zakwitnąć razem z nią, ale nie udawało mi się. W tym roku jest to najbardziej realne. Mój rozkwit będzie miał miejsce wtedy, gdy osiągnę wagę 78 kg i już nigdy nie będzie więcej (może być 2-3kg mniej).
Taka będę piękna:
O, taka!