Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

O mnie

Nie ważne, czy biegniesz czy lecisz, czy maszerujesz, czy się czołgasz, ważne, że z każdym dniem jesteś bliżej celu. Do góry łeb!:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 190734
Komentarzy: 1725
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Trendgirl

kobieta, 33 lat, Gdańsk

170 cm, 102.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Nooo zgadnijcie. Przedstawiam wam moją nową zabawkę!

<3

Zadzwonił do mnie koleś z allegro, że jednak ma 120cm, tylko nie ma ciężarków po 2,5 kg i w takim razie wyśle mi 2x 5kg, i 4x 1,5kg. Jak dla mnie bomba bo w końcu ją mam i mogę ćwiczyć dupkę! Dzisiaj byłam na rowerku i bieżni godzinkę i jak przyszłam to się tak na mnie patrzyła, że nie mogłam odmówić:D Zrobiłam 3 serie po 16 powtórzeń przysiadów i 2 serie wykroków po 15 powtórzeń z obciążeniem 10kg + waga sztangi. Nawet nie wiecie jak się ciesze! W końcu mam coś co naprawdę lubię i nigdy nie myślałam, że będę miała swoją! Juuuuhu:D

A tak poza tą radością to mama mnie chyba zabije xD Powoli robi się u mnie siłownia. Mam już bieżnię, hantelki 1kg, sztange z obciążeniem, hula hop i matę do ćwiczeń. I nie mam gdzie tego trzymać xD Po głowie mi chodzi wyłożenie garażu matami i zamontowanie drabinki do ćwiczeń, ale myślę, że wtedy już by mama kazała mi się pakować. Ona uważa, że wystarczy mniej jeść, a ja chce jednak dobrze wyglądać. Bez ćwiczeń się nie da. 

Na początku dietkowania chodził mi po głowie pomysł nagrody. Tzn może nie nagrody, ale takiego wiecie bonusa. Poznałam ostatnio fotografa, który ma rękę do portretów i jak już będę super fit i beauty to umówię się z nim na sesję, żeby mieć na zdjęciach efekt mojej ciężkiej prac i żeby już się nie wstydzić swojej tuszy. 

Dzisiaj w pracy mieliśmy imprezę ... w namiocie na dworze w tą ulewę. Normalnie masakra. Stałam tam od 12 do 15 w sukience, którą mi poleciłyście i marynarce. Myślałam, że zamarznę. Jak wróciłam do biura to kadry uprzedziłam, że jak w poniedziałek nie przyjdę do pracy to niech wiedzą dlaczego xD

Dla wszystkich, którzy czytają i pomyślą " ale kłamczucha, a mówiła, że to do filmiku dla szefa." No więc spokojnie. Od 8 do 10 nagrywaliśmy, a później impreza i goście. Myślałam, że uda mi się schować w biurze i o mnie zapomną, ale nie wyszło xD 

Buziaki:*

16 czerwca 2016 , Komentarze (41)

Heeeeej,

jutro nagrywamy filmik taki na urodziny dla szefa i mamy się ubrać elegancko. Będzie taki wariacki bo będziemy tańczyć i zastanawiam się którą sukienkę wybrać. Chyba najbardziej stawiam na czarną, a wy?

1

2

3

15 czerwca 2016 , Komentarze (10)

Niee? No ja niestety też ich nie widzę.  Schudłam troszkę, odstawiłam tabletki antykoncepcyjne i siup ni ma. Jak jeszcze trochę schudnę to pójdę chyba na operację, żeby lekarz ładnie pozbierał mi je w jedno miejsce xD Źle się czuje z tym. Nie dość, że grubasek to jeszcze bez cycków:( Taaaakie ładne były, a teraz...

No ale trudno. Będę o tym myśleć jak dojdę do docelowej wagi.

Wczoraj byłam z przyjaciółką w kinie na "Zanim się pojawiłeś". Już jak rezerwowałam bilety to wiedziałam, że będę na tym filmie płakać. No i się nie myliłam. Nie wyłam jakoś strasznie tylko tak po policzku spływały mi łzy, aż do momentu kiedy podczas finałowej sceny ( wiecie on jej mówi że jednak umrze i się żegnają, cała sala wstrzymuje oddech) moja przyjaciółka chciała sobie wytrzeć łzę. Zrobiła to tak niezdarnie, że wyleciał jej z rąk kubełek z popcornem do góry! xD No i jak próbowała go łapać to połowa zawartości poleciała w publikę. W tym momencie nasza sala wybuchła takim śmiechem, że przez 5 minut próbowaliśmy się opanować xD Ja to się poryczałam całkiem, ale ze śmiechu xD Także wypad był mega. Powiem wam, że za to ją kocham. Normalnie ona jak nie wywinie jakiegoś numeru to nie jest sobą. Także już się przyzwyczaiłam:D

Wczoraj przyjechał do mnie też znajomy z pracy naprawić mi coś w domu. Dzisiaj przywiózł mi tą część i wszystko ładnie zamontował. Normalnie złota rączka. Lubię takich facetów bo coś w sobie mają. Nie ma tekstów " nie umiem", które tak naprawdę znaczą "nie chce mi się". Ja nawet mu nic nie mówiłam, żeby mi pomógł, a on już był, bo coś w pracy zapytałam. No mega! ma 35 lat. Co do wyglądu to mam mieszane uczucia. Za krótko go jeszcze znam. 

W każdym razie zapytałam się go ile mam  mu zapłacić, a on do mnie " Co powiesz na przysługa za przysługę?" Ja spytałam czy ma coś do tłumaczenia bo tylko to mogę mu zaoferować na co on do mnie " Pójdziesz ze mną na wesele?"

Kopara mi opadła! Nie wiedziałam co powiedzieć. Bo go w sumie prawie nie znam! Powiedziałam, że zastanowie się i dam znać. Z jednej strony bym chciała, ale z drugiej strony nie chce znowu się w coś pakować jak nie ma tego wow. Czas pokaże.

Dzisiaj podjęłam męską decyzję. Kupiłam sztangę, żeby mnie Chris nie pytał gdzie mi dupka zniknęła. Porównywałam duuużo ofert na allegro i w końcu wybrałam. Zamówiłam gryf prosty 120cm i obciążenie 15kg. No i zadzwoniłam do sprzedającego zapytać czy dobrze dobrałam obciążenie do gryfu i co? I jajco! Sprzedawca powiedział "no akurat tej 120 nie mam.Będę miał za 2 miesiące." AAAAAAAAAAAAAAA!

Także od jutra wracam do poszukiwań. Trzymajcie kciuki.

Buziaki:*

12 czerwca 2016 , Komentarze (39)

No heeej,

dzisiaj moja waga pokazała -6kg. Yeeeah:D W porównaniu do tego co mam zrzucić to pikuś,ale w obecnej chwili liczy sie dla mnie nawet 0.1 kg byleby tylko spadało w dół!:) Baaardzo się cieszę z wyników bo nie przeginam z ćwiczeniami, trzymam dietę nie zawsze w 100 % to efekty są. Ah!:)

Ja zawsze miałam największy problem ze słodyczami, a miesiąc temu sobie wmówiłam, że po prostu mam oficjalnie cukrzycę i żadnych słodyczy jeść nie mogę. Wiecie jak to jest ciężko? Pracuję w dużej firmie w biurze i tam jest codziennie coś! A jak nie wezmę to ludzie się na mnie dziwnie patrzą. No ale od miesiąca jakoś mi się to udaje. 

Nie mogłabym odstawić zupełnie cukru, dlatego jak w pracy mam na II śniadanie naleśniki czy racuchy to jem je ze smakiem i nie mam wyrzutów sumienia. Poza tym wliczam je w bilans. Tak samo jest z lodami.  Jem, ale nie przeginam z ilością. W końcu muszę wrócić do fit figurki:D

Dzisiaj za bardzo nie miałam planów. Od rozstania z facetem siedze w domu i normalnie kwitnę, ale koleżanka namówiła mnie na rower. Nooo to jak ruszyłyśmy o 12 to wróciłam o 15.40:D Było super! Zrobiłyśmy 40km, ale ja tego w ogóle nie czuje. Jechałyśmy spokojnie i sobie gadałyśmy. Nawet na lodach byłyśmy:) 

Teraz jestem troszkę zmęczona, ale tak wiecie, tak fajnie. Nie, że się ruszać nie mogę. Po prostu czuję, że dobrze wykorzystałam ten czas. Stwierdziłyśmy na koniec, że taka wycieczka to dobry pomysł i będziemy ją powtarzać. Taka mała przyjemność dla ciała i duszy:)

Buziaki:*

8 czerwca 2016 , Komentarze (12)

Hej kochani!

Ja właśnie w końcu mam chwilę żeby podrapać się po tyłku xD Nie no a tak na poważnie to dopiero co się położyłam i mogę oddychać spokojnie. Nikt nie krzyczy, nikt nie goni. Zaraz złapię książkę i powoli się ululam:)  

Dzisiaj baaardzo ładny trening zrobiłam. Jak wychodziłam to moje uda wołały "help me please" xD No ale najważniejsze, że plan wykonany w 100%. Po ćwiczeniach pojechałam jeszcze szybko do sklepu po coś na kolację i akurat spotkałam znajomą, której uciekł autobus to ją odwiozłam i na herbatkę wpadłam. Z kolacji niestety nici. No ale trudno. Dzisiaj i tak sporo kalorii było. 

Waga ostatnio pokazała 76,8! Wiecie jak ja czekałam na tą szósteczkę? Takie małe, a tak cieszy. Niestety dzisiaj czułam się tak opuchnięta przez te upały, że na wagę nie stawałam bo nie chciałam się denerwować. Kiedy Bóg rozdawał cierpliwość, ja stałam w kolejce po cycki xD

Od następnego tygodnia zwiększam ilość treningów tych pod ciśnieniem do 4 w tygodniu. I nie piszcie mi proszę, że one g... dają. Nie jaram się tym, że ooo normalnie cud, miód i kilogramy same lecą. Ja na tych maszynach zapier****m! Dzisiaj jak po pierwszej serii schodziłam to właścicielka mówi do mnie " Oj... może już koniec co?" A ja na to "Nie!" I pomaszerowałam na drugą maszynę na której też dałam z siebie 100%. Byłam mokra jak szczur w kanale, ale zadowolona!

Jestem właśnie w drodze po moje 65 kg i pewnie niektórzy z Was, co czasami czytają mój pamiętnik myślą, że mi to szybko idzie to tak dzisiaj jakoś doła złapałam i zaczęłam wszystko analizować. Aaa bo ja dalej gruba, aaa bo waga skoczyła, aaa bo jak ja wyglądam i takich aaa bo razy milion. Wiem, że w miesiąc nie przytyłam i w miesiąc nie schudnę. Wybaczcie, ale od czasu do czasu muszę pomarudzić. Powiem wam, że jestem pewna jednej rzeczy. Jak mi już przejdzie to marudzenie i pójdę dalej i osiągnę swój cel to z uśmiechem na twarzy poklepie się po ramieniu i powiem " Jesteś mistrzem!" :D Tak wiem i do tego skromna haha xD Ale tak będzie! Obiecuję wam to tutaj oficjalnie i nie ma zmiłuj! 

Dzisiaj spojrzałam tak na ten mój profil tutaj i mam ponad 270 znajomych. Widzę osoby, które czytają i komentują i kocham was naprawdę za to bo dodajecie mi skrzydeł! Dziękuję wam, że jesteście, chociaż czasem pierdoły piszę! Zastanawiam się w jakim celu reszta osób dodała mnie do znajomych? Tzn w w ogóle czytacie to co ja tutaj piszę, obserwujecie postępy czy po prostu byleby sobie licznik nabić? xD Mam nadzieję, że jednak kilka osób tutaj do mnie zagląda.

Buziaki:*

5 czerwca 2016 , Komentarze (27)

No heeeej!

Co tam u Was słychać? Ja dzisiaj mam urodzinki. Nie wyprawiałam żadnej imprezy, bo nie za bardzo z kim mam je świętować. Przykre, wiem. Mam 25 lat, dobrą prace, nadwagę i żadnego faceta na horyzoncie. Nie jest dobrze. Jeśli chodzi o nadwagę to już nad tym pracuję, ale to jeszcze długa droga. Dzisiaj napisał mi życzenia mój były. W sumie mnie troszkę zaskoczył bo myślałam, że już żadnego kontaktu z jego strony nie będzie, a tu proszę. Podziękowałam i na tym nasza rozmowa się skończyła i całe szczęście. Boje się, że jak znowu zacznie wypisywać to do niego wróce z desperacji, a no nie mogę, same wiecie.  Jestem silną kobietą i muszę wytrzymać.

Kolejny rok za mną.  Największy zarzut jaki do siebie mam to to, że pozwoliłam sobie obżerać się tak słodyczami i wróciłam do nadwagi. Byłam już taka szczuplutka, ładniutka i nie obudziłam się w porę gdy zaczęły się napady na słodycze. Jadłam jak opętana. Oby te czasy nigdy nie wróciły. 

Podczas tamtego roku rozstałam się z facetem, który był wampirem energetycznym i powoli przy nim usychałam i znalazłam świetną pracę. Mogliby więcej płacić, ale na sam początek i tak nie jest źle. Mam blisko, jest stołówka, fajna ekipa i niedługo będzie przedszkole. Nie mam jeszcze dzieci, ale super że firma się stara:)

Czego sobie życzę w następnym roku?

Najbardziej na świecie chciałabym znaleźć tego jedynego, tylko mojego, który by się mną zaopiekował. Pocałował i nakrzyczał kiedy trzeba, ale przede wszystkim żeby był, przy mnie. Wspierał i kochał, nie oceniał. Chciałabym wrócić do domu po ciężkim dniu w pracy, położyć się koło niego, wtulić i usłyszeć " dobrze mała że już jesteś" i byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Drugą sprawą jest mój wygląd. Ciężką pracą można osiągnąć naprawdę wiele, zwłaszcza kiedy chodzi o wygląd. Ja miesiąc temu wsiadłam do pociągu, który prowadzi do mojego celu. Nie wysiądę ani nie zatrzymam się wcześniej. Będę walczyć o lepszą wersję siebie. Po miesiącu widać już efekty. Małe, ale widać. I wiecie co wam powiem? Dzisiaj rano jak wstałam, włączyłam muzykę, stanęłam przed lustrem i zaczęłam tańczyć. Bo czułam się tak dobrze. Pies na mnie patrzył jak na wariatkę, ale to nie ważne. Ważne, że ja w końcu lepiej się czuję. Nie mówię, że jest dobrze bo nie jest. To dopiero początek, ale ja czuje, że jestem na dobrej drodze i ciesze się z każdego kilometra który przejdę:)

Chciałabym być też zdrowa, wysportowana, wygrać w lotka, kupić dom we Włoszech, ale nie można mieć wszystkiego xD

Buziaki:*

3 czerwca 2016 , Komentarze (15)

Hej! 

Powiem wam, że jestem meega zmęczona. Dzisiaj myślałam, że zasnę w pracy na biurku. Szef jak do mnie coś mówił to nie mrugałam bo bałam się, że jak oczy zamknę to zasne xD  Wyglądałam mniej więcej tak

A to wszystko przez nadmiar obowiązków w ostatnich tygodniach, a zwłaszcza ostatnich dniach. Moja firma organizowała ooooogromną imprezę na ponad 500 osób. I ja byłam jedną z trzech osób, które to wszystko nadzorowały. Pracy było mnóstwo, stresu jeszcze więcej, ale powiem wam, że wyszło nam to skromnie mówiąc ZAJEBIŚCIE!  Ah ta mja skromność xD

W środę pracowałam do 22. Wczoraj jak poszłam do pracy na 8 tak wróciłam około 2 w nocy, a dzisiaj o 9 rano byłam już w pracy. Szaaaalony okres, ale wczoraj mega się wybawiłam. To była moja pierwsza taka impreza w pracy i chciałam się dobrze zaprezentować. W sumie swój cel, który gdzieś tam w głowie miałam osiągnełam. Do imprezy tak jak już wam wcześniej pisałam 5 kg spadło. Za wszelkie brawa serdecznie dziękuję :D

Dobra, a wracając do tematu to powiem wam szczerze, że ostatnimi czasy nie miałam zupełnie czasu a tym bardziej siły na ćwiczenia. Przyjeżdzałam do domu i padałam na łóżko jak kłoda. Na dzisiaj miałam umówiony rowerek o 18.20 i ciągle chodziło mi po głowie żeby to odwołać i się w końcu wyspać. I powiem Wam jak to się skończył. Otóż położyłam się na godzinkę, wstałam, wypiłam przedtreningówkę i zrobiłam taaaki trening jakiego świat nie widział hehe:D Pot się ze mnie lał jak woda z kranu:) A ja byłam z siebie mega dumna, że nie odpuściłam i docisnęłam.

Jeśli chodzi o michę to przez ostatni tydzień mimo wieeelu pokus i przeszkód trzymałam się planu. I choć nie miałam czasu na ćwiczenia to waga leciała powoli w dół. Coraz bardziej wierze w to, że jeśli chodzi o redukcję to dieta jest najcięższym i najbardziej wpływającym na spadek czynnikiem. Podczas uroczystości mieliśmy podobno mega smacznego torta. Dlaczego podobno? Ponieważ wiem to tylko z opinii innych. Jak hostessy podawały mi torta to ja tylko odwracałam się i podawałam go dalej xD No nie powiem, ślinka mi ciekła bo wyglądał fantastycznie, ale w tym wypadku charakter okazał się silniejszy. To ja staję się coraz bardziej silniejsza, czego i Wam kochani życzę :*

2 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Proszę Państwa, 

oficjalnie informuję, że na liczniku -5kg! :D Yeeeah. Wczoraj w pracy koleżanka do mnie mówi " chyba Ci się trochę schudło", a to już dobry znak.

Najpierw jest " Chyba Ci się schudło"

Później " Ale schudłaś"

Później " O matko ale schudłaś"

Później jest " J. to Ty?"

A na końcu " Już wystarczy Zaraz znikniesz"

No więc ja jestem dopiero na punkcie pierwszym. Za jakiś czas wrzucę zdjęcia porównawcze. Sama jestem z dotychczasowych efektów bardzo zadowolona, ale jeszcze dłuuuga droga przede mną.

Lubię to uczucie kiedy np ważyłam 78 kg i baaardzo chciałam zobaczyć 77. Akurat wpadł okres i niestety się to opóźniało, ale jak już zobaczyłam to uśmiech od ucha do ucha. Chwilę poskakałam i jak stawałam znowu na wadze to myślałam. Kuurde jest 77, kiedy będzie 76? No ale małymi kroczkami do celu, a cel coraz bliżej:)

31 maja 2016 , Komentarze (7)

Hej kochani,

dzisiejszy dzień nie należy do najlepszych. Rano wstałam z bólem głowy. Śniadania nie dałam rady zjeść całego bo miałam jakieś opory. Ogólnie jak przyszłam do pracy to dziwnie się czułam i mdliło mnie, chociaż rano zjadłam pół bułki z almette tylko. No i skończyło się na tym, że poszłam zwracać. Nie miałam nawet czym. Sama żółć. Każdy kto wchodził do mnie do biura to mówił " matko jaka Ty jesteś blada". Nooo niestety kiepsko wyglądam i kiepsko się czuję, ale nie mogę iść do domu bo jest kuupa roboty i jestem tutaj potrzebna. Teraz wzięłam sobie jakiś jogurt do picia, żebym nie padła. Dzisiaj mam jeszcze fryzjera i też muszę iść. Coraz mniej mi się zaczyna to wszystko podobać. Chyba pójdę zrobić wszystkie badania bo ile może boleć głowa i ile można zwracać? Masakra;/

24 maja 2016 , Komentarze (8)

Hej kochani,

coś ostatnio ucichłam, ale nie poddałam się. Dalej walczę bo jest o co. W pracy mam spooore zamieszanie. Organizujemy mega wielką imprezę i ja jestem w ekipie, która ma trilion rzeczy na głowie. Ostatnio z niczym się nie wyrabiam i wale nadgodziny, ale gdzieś ktoś tam coś wspomniał o premii więc nie będzie tak źle.

Pewnie dużo tego nie będzie, ale zawsze się przyda:)

Jeśli chodzi o sprawy uczuciowe to posłuchałam się was i jestem obecnie sama i szczęśliwa. Na pierwszy miejscu jestem teraz ja i nie chce tego w najbliższym czasie zmieniać. Musze sama się  polubić, żeby polubić mógł mnie ktoś:)

Ostatnio waga pokazała mi 78,1 kg. Mega szczęśliwa byłam. Jeszcze bardziej przykładała się do treningów. Marzyłam o 77, bo wiecie takie małe a cieszy. Zawsze to krok bliżej celu i co? I jajeczko. Okres dostanę w tym tygodniu i zatrzymało mi się wszystko. Mam wrażenie, że od stóp po głowę jestem naładowana jedzeniem, które jem, a które nie wychodzi i pomiędzy jeszcze woda się skitrała. Jeśli się w najbliższym czasie nie odezwę to znaczy, że pękłam jak balon xD

Dzisiaj było tak gorąco, że w końcu ubrałam kieckę. I wyglądam w niej tak. Co prawda dopiero 4 kg spadło, ale już lepiej się czuję i od ćwiczeń powoli ciało się zmienia na plus!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.