Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

O mnie

Nie ważne, czy biegniesz czy lecisz, czy maszerujesz, czy się czołgasz, ważne, że z każdym dniem jesteś bliżej celu. Do góry łeb!:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 191267
Komentarzy: 1725
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Trendgirl

kobieta, 33 lat, Gdańsk

170 cm, 102.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 maja 2016 , Komentarze (1)

Hej!

Wczoraj byłam na polskiej nocy kabaretowej w Szczecinie i powiem wam, że nieeeeźle się uśmiałam. Policzki mnie mega bolały. Zrobiłyśmy sobie z przyjaciółką babski wieczór. I tego właśnie potrzebowałam. Niestety dieta nie była trzymana w 100%, ale tak jest ZAWSZE. Mimo, że obie jesteśmy na diecie to nie wyobrażamy sobie innego scenariusza. Jak któraś z nas zaproponuje sałatkę, to druga wybucha śmiechem i kończy się na pizzy ( Pizza była bardziej w wesji light) Przewidziałam to i dlatego nie jadłam kolacji w domu wczoraj, a dzisiaj wróciłam do diety i trzymałam się jej w 100%. Brawo ja;) 

Przyjaciółka chciała iść na coś słodkiego jeszcze, ale ja nie mogę. Powiedziałam jej, że oficjalnie mam cukrzycę. Natomiast nieoficjalnie nie mogę i już i trzymajmy się oficjalnej wersji. 

Dzisiaj byłam na pedicure i poza tym słabo się czułam. Bolała mnie głowa i chciało mi się wymiotować. Położyłam się spać na godzinkę i trochę pomogło. Posłuchałam mojego organizmu i dałam sobie spokój z ćwiczeniami. Mam nadzieję, że jutro będzie już wszystko okej.

Ostatnimi czasy ciężko mi się zabrać do ćwiczeń. Mam dodatkowe obowiązki w pracy i po prostu jak przychodzę do domu to siadam i nie mogę sie ogarnąć, a ćwiczyć trzeba. Dlatego zamówiłam przedtreningówkę

Mam nadzieję, że chociaż trochę doda mi mocy podczas treningu. Znajomy powiedział mi żebym tylko nie stosowała jej codziennie bo mogę się uzależnić. A wy używacie jakiejś przedtreningówki? Jak wrażenia? Ja kiedyś od tego kolegi wzięłam to normalnie mrowienie w palcach czułam. Ta co jest na zdjęciu podobno nie jest mocna i jest przeznaczona dla kobiet. Powinna przyjść do mnie w tym tygodniu to dam wam znać jak wrażenia.

Buziaki:*

19 maja 2016 , Komentarze (11)

No heej,

kolejny dobry dzień. Dzisiaj waga pokazała 78.6kg czyli 3,9kg mniej. Juuuhuuu. Idę jak burza:D Jakoś mam takie aż nie podobne do mnie podejście, że po prostu schudnę i już bo już wcześniej mi się to udało i wcale to nie było trudne. Zostało jeszcze 10kg. Co to jest hahah xD Nie no żartuje. Łatwe to nie będzie, ale powiem wam, że jak staje rano na wagę to ahhh... niesamowite jest to uczucie. Mała zmiana, a tak cieszy. Aż chce się dalej pracować. Ja ogólnie dużo nie robie. Odrzuciłam słodycze i planuje posiłki. Jem schabowegooo, ziemniaki, czasami jak mnie najdzie ochota to i coś poza posiłkiem zjem. Zazwyczaj owoc bo czuję, że mój organizm ewidentnie się tego domaga. Ja go po prostu zaczęłam słuchać. 

Na początku czerwca mam bardzo ważną imprezę w firmie. Będzie wieeele ważnych osób. I ja będę na scenie jedną z osób, które będą wręczać dyplomy dla pracowników, więc chciał nie chciał muszę ładnie się prezentować. 

Kupiłam sobie taką oto sukienkę. 

Bardzo mi się podoba. Kupię jeszcze do niej czarną kolię i będzie picuś glancuś :D

Myślę, że jeszcze do początku czerwca tak z dwa kilo schudnę to będzie lepiej na mnie wyglądała. Musze być silna i się nie poddawać. Chociaż szczerze? Nawet o tym nie myślę:)

Buziaki:*

17 maja 2016 , Komentarze (4)

No cześć!:)

Mija kolejny dzień, a ja nadal w 100% trzymam się diety. Niektórzy z was sobie pewnie pomyślą "wow, ale mi to wyczyn". No powiem wam, że dla mnie ogromny! To tak jakby palacz nagle rzucił palenie. Tak właśnie ja rzuciłam słodycze. Nie są mi co prawda całkowicie obojętne, ale już po tych kilku dniach nie trzęsą mi się ręce jak je widzę, nie wyłącza mi się myślenie i nie mam ślinotoku na ich widok. 

Wczoraj miałam jakiś jeszcze zryw i tak leżąc w łóżku, w głowie przszukałam wszystkie szafki i przypomniało mi się, że w pewnej szufladzie w pokoju obok leżą zaaajebiste maślane, waflowe rurki ( te co się bitą śmietaną napełnia). Wstałam, poszłam zobaczyłam, wyszłam. Caaały czas o nich myślałam. Zrobiłam się głodna. Nie chciałam nic innego, chciałam te rurki. I sama ze sobą toczyłam walkę

I: No dobra zjem je. Przecież nic się nie stanie.

II: Ale przecież miałam nie jeść słodyczy!

I: Wliczę je w bilans albo poćwiczę i się spalą

I: Kur... no ale nie mogę przecież jak je zjem to pójdzie lawina 

Tak to wyglądało przez około 30 minut o czym wstałam, wziełam te pół kilo rurek, wyszłam na dwór po czym rzutem za 3 punkty wyrzuciłam je do śmietnika. xD

:*

16 maja 2016 , Komentarze (6)

Aaaaaaale się cieszę! 

Dzisiaj przyjechała do mnie kumpela i mówi, że ma dla mnie dwa prezenty. Jeden to oscypki bo była w górach a dwa to. I daje mi takie oto coś

Oglądam z każdej strony i myślę sobie "ooo zaproszenie na ślub. szybko" Otwieram a tam

I mnie zatkało!:D Nie wiedziałam co powiedzieć. Tzn ona kiedyś wspominała, że ja będę jej panieński organizowała itd, ale niedawno pytałam się jej kto będzie jej świadkiem to mówiła, że jeszcze nie zdecydowała. A tu taka niespodzianka! 

Nie no proszę Państwa teraz to ja już muszę schudnąć. Nie mam wyjścia. Ślub w sierpni 2017 więc sporo czasu jest, więc myślę że spokojnie dam radę.

No i muszę się zastanowić nad wieczorem panieńskim. Jeszcze nie wiem co to będzie, ale wiem że będzie grrrrubo i ja o to zadbam:D

Moja kumpela mi powiedziała, że wybrała mnie też między innymi dlatego, że wiedziała że sobie ze wszystkim poradzę i że jak coś będzie szło nie tak to ja to naprawię a jak trzeba będzie kimś potrząsnąć i doprowadzić do porządku to też dam rade:D

Hahaha ale się cieszę hip hip huraaa:D

15 maja 2016 , Komentarze (4)

Hej!

To był baardzo leniwy dzień. Wstałam dzisiaj po 8 sama nie wiem dlaczego. Chciałam się wyspać, ale jakoś nie wyszło. Wyszłam z psem, zjadłam śniadanko i pojechałam na zakupu bo oczywiście zapomniałam, że dzisiaj jest święto i nie zrobiłam zapasów, a brakowało mi owoców. 

Przed sklepem jakaś akcja, babka dzwoni na policję żeby szybko przyjechali. Dopiero jak przy kasie stałam to zobaczyłam, że jeden facet jest tak pijany, że wszelkie jego próby wstania kończą się upadkiem, a drugi pijany był bardzo agresywny i podlatywał do drzwi i gadał jakieś pierdoły co to nie on w stylu " chcesz w ryj? no chodz, chodz!" I powiem wam, że jak tak na niego patrzyłam to byłam coraz bardziej zła, że ludzie i między innymi ja boją się wyjść ze sklepu bo taki pajac może krzywdę zrobić. I baaardzo żałowałam, że nie miałam przy sobie swojej pałki teleskopowej bo by się przydała. Zamiast siedzieć w domu to latają po mieście jakby ich osa w dupe ugryzła i szukają zaczepki! Wrr...

Wróciłam do domu i tak po południu naszła mnie ochota na drzemkę więc pomyślałam czemu nie? I pospałam godzinkę. Dzisiaj cały dzień zastanawiałam się czy zrobić trening czy odpuścić. Różne myśli chodziły mi po głowie. Odczuwam jeszcze zmęczenie mięśni po tym rajdzie i nie chciałabym złapać kontuzji, poza tym pomyślałam, że jeden dzień odpoczynku dobrze im zrobi, ale jak już się wyspałam i zjadłam kolację to stwierdziłam, że coś sobie obiecałam i że spokojnie przemaszeruje na bieżni 30 minut i pokręcę hula 30 minut i na dzisiaj wystarczy. I tak też zrobiłam. 

Ja jestem ogólnie meeega wielką marudą xD Zdaje sobie z tego sprawę i moi znajomi też wiedzą jak to u mnie jest. Potrafię znaleźć 1000 powodów dlaczego nie powinnam tego robić, zamiast tego jednego dlaczego powinnam. Muszę to zmienić. Może z czasem się uda. Chociaż zazwyczaj wygląda to tak, że jak ktoś coś proponuje to nagadam się najpierw, że oooo nieee, nie chce, nie umiem, nie lubię i tak mniej więcej 100 razy a później i tak to zrobie haha:D Taka typowa ja:) Jeśli natomiast chodzi o odchudzanie to w końcu znalazłam sporo powodów dlaczego powinnam to zrobić i z każdym kilogramem mniej uświadamiam sobie, że to była dobra decyzja.

Buziaki:*

15 maja 2016 , Komentarze (16)

Hej!

Dzisiaj wstałam w tą piękną, deszczową niedzielę, stanęłam na wadze i co mi ta dziś łaskawa waga pokazała? 79,2. W końcu! Jest siódemka z przodu! Długo, długo nie mogłam przekroczyć tych 80 kg. Jakby waga była zaczarowana. Nawet baterie po kilka razy wymieniałam i nic xD No ale całe szczęście, że się udało. 80kg pokonane. Już do tej wagi nie planuje wracać:P Teraz idę po szósteczkę:)

Buziaki:)

14 maja 2016 , Komentarze (6)

Udało się, udało się sia la la la:D Dzisiaj rano jak mi budzik zadzwonił to pomyślałam sobie, że oszalałam i że zadzwonie do tej koleżanki i to odwołam, ale później pomyślałam " no ale przecież już się pochwalilaś na vitali, że startujesz i chcesz to tak olać?" Nie było takiej opcji! Wstałam ogarnęłam się, zjadłam śniadanko i ruszyłam. 

Pierwsza połowa była ciężka bo co chwilę było pod górkę. Myślałam, że rzuce ten rower i sama będę tak razem z nim leżeć, aż przyjedzie pomoc xD hahaha:D Ale jak już dojechaliśmy do połowy trasy i zaczeły się później proste odcinki to jechało się baaardzo przyjemnie. 

Wszyscy zaopatrzyli się w jakieś słodkie dodatki na trase ( ciasteczka, czekoladki, batoniki itd), a ja wziełam gruszkę i bułkę i 1,5 litra wody :D Jak to jadłam to dosłownie czułam jak mój żołądek to rozszarpuje, ale dałam rade. Przyjechałam do domku i zjadłam wcześniej przygotowany obiadek. 

Cała trasa zajęła nam 4 godziny, więc dzisiaj ćwiczenia już sobie odpuszczam. Te 50 km przejechałam z małym kapciem na tylnej oponie bo chyba coś mam z wentylkiem, ale nie zniechęciło mnie to. Jutro coś czuję, że będę miała małe zakwasy, ale wiecie co? W końcu czuję, że żyje! I powiem wam, że jestem z siebie dumna! Że w końcu ruszyłam tą swoją szanowną dupę i zawalczyłam o siebie:)

Buziaki:*

13 maja 2016 , Komentarze (6)

Cześć dziewczyny,

dzisiaj wszystko w 100% wykonane. Dieta utrzymana, trening ( pół godziny na rowerku pod ciśnieniem, pół godziny marsz na bieżni pod górę i pół godziny hula) więc też na plus!

Jak zasuwałam dzisiaj na rowerku to zadzwoniła do mnie mnie koleżanka i zapytała czy nie chciałabym się z nią wybrać na rajd rowerowy 49km. No i nie chciałam bo to jednak sporo, ale jak mi powiedziała, że jej mama jedzie i będziemy wolno jechać i to nie wyścig na czas to się zdecydowałam i jaaaade! xD Jutro pobudka 8.00 i o 9 ruszamy. 

Mam nadzieję, że nie padnę po drodze:D

Buziaki! :*

12 maja 2016 , Komentarze (15)

Jestem zwycięzcą! 

Siema dziewczyny! Ale dzisiaj super dzień! Normalnie aż chce mi się ŻYĆ! Jest kilka spraw  których muszę wam tutaj wspomnieć i nie wiem od czego zacząć tyle się tego nazbierało. Znowu będzie długi wpis i nieliczni dotrwają do końca xD 

Jak już wiecie ze wcześniejszego posta - kupiłam bieżnie. I dzisiaj ją wypróbowałam. Najpierw weszłam na nią i tak jakoś z przymusu myślę sobie " dobra! skoro już kupiłam to chociaż troszę poćwiczę". Założyłam na początku, że będzie to godzina, ale po 5 minutach marszu szybkiego pod górę trochę z sił opadłam. Złapałam się za głowę i już chciałam stopować, ale no jak? Po 5 minutach marszu? Ja?! Nie ma opcji. Pies leżał sobie na balkonie i tak co jakiś czas zaglądał i patrzył na mnie czy ja się na pewno dobrze czuje ha ha! Zrobie mu następnym razem zdjęcie. Wyglądał mniej więcej tak

No i tak marudziłam co chwilę sama do siebie, że a może już wystarczy, a może tyle nie powinnam i wiecie co pomyślałam? "H*ja prawda! Masz to zrobić i koniec!  No i tym sposobem dałam rade! Godzinę marszu pod górę mam za sobą! 

Po bieżni kręciłam jeszcze hula-hop pół godziny i jak skończyłam, to miałam taaaakiego banana na buzi.Dałam rade! Ja! Mega uczucie.

Bieżnia ogólnie spisuje się bardzo dobrze. Któraś z was pisała mi, że to jest kiepski wybór i powinnam kupić lepszą, ale używaną. Otóż nie! Miałam już używaną bieżnie i wkurzała mnie strasznie bo się ciągle psuła i bałam się jej używać, a na tą mam dwa lata gwarancji i się o nic nie martwię. Śmiga jak ta lala. I o to mi chodziło!

Od kilku dni jestem na diecie w 100%. Zero podjadania. Tylko zaplanowane posiłki. Woda w odpowiedniej ilości i ćwiczenia. Od kilku dni też pod wpływem impulsu całkowicie zrezygnowałam ze słodyczy. Jestem na odwyku. I może mi nie uwierzycie, ale serio niczego słodkiego nie tykam. Wszystko jest na dobrej drodze.

Postanowiłam dziewczyny, że od dzisiaj ćwiczę codziennie minimalnie jedną godzinę dziennie. I nieeee ma że boli, że się nie chce, że za późno, że za wcześnie. Dzień jest baaardzo długi i tą godzinę muszę mieć dla siebie! To będzie mój czas, podczas którego o siebie zawalczę! Wczoraj mamie mówiłam,że kiepsko u mnie z motywacją, dzisiaj mam wrażenie, że ta motywacja bije ode mnie na kilometr. Oby tak dalej dziewczyny, byle do przodu.

Buziaki.

8 maja 2016 , Komentarze (34)

Hej dziewuszki, 

od jakiegoś czasu chodziła za mną myśl żeby kupić bieżnie. Zastanawiałam się dłuuugo czy rzeczywiście to dobry pomysł. Dzisiaj wstałam i po prostu ją kupiłam.

A wygląda ona tak:

Kosztowała 1000zł. Troszkę zaszalałam, ale mam nadzieję że będzie warto.

Moja mama wyjechała do Niemiec i wraca za 4 miesiące. Mam nadzieję, że jak wróci to mnie nie pozna! 

:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.