Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

O mnie

Nie ważne, czy biegniesz czy lecisz, czy maszerujesz, czy się czołgasz, ważne, że z każdym dniem jesteś bliżej celu. Do góry łeb!:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 190723
Komentarzy: 1725
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Trendgirl

kobieta, 33 lat, Gdańsk

170 cm, 102.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 listopada 2017 , Komentarze (8)

Cześć dziewczyny i chłopaki, 

otóż wracam... po raz kolejny wracam, Tym razem na spokojnie. Postaram się pisać troszkę i więcej się udzielać tutaj na forum. 

Co u mnie?

Hmm od czego by tutaj zacząć... 

Pierwsze co mi przychodzi do głowy to powiedzenie " co sobie schudnę, to sobie przytyję" xD No i tak właśnie się u mnie stało. Przywaliłam masą jakbym się do zawodów sumo szykowała, tylko że zapomniałam, że ja w nich nie startuje...xD

Biorę się za siebie. Wykupiłam na vitalii dietę i trening. Przede mną długa droga, ale muszę się ogarnąć w końcu bo jak tak dalej pójdzie to chłopaka w łóżku zabije jak go przygniotę.  

A bardzo go kocham i nie chciałabym, żeby mu stala się krzywda ;D

Chciałabym wrócić do biegania, ale niestety z moją wagą wolę się wstrzymać. Jak zrzucę do 80 kg wage to wtedy wystartuje. Narazie z ćwiczeniami poowoli. Maksymalnie do godzinki.

Poza tym co się zmieniło jak mnie nie było? Moja mam zachorowała na raka piersi i jutro idzie do szpitala na operację usuniecia. Strasznie się denerwuje i boje się jak to dalej będzie, chyba pójdę na urlop żeby z nią tam być na miejscu. Chlopak też chce wziąć urlop na żądanie, żebym tam sama nie byla, no ale to jeszcze zobaczymy jak będzie. 

A tak jak mnie jeszcze nie było to powiem wam dziewczyny, że za wami tęskniłam tylko jakoś codzienność mnie pochłonęła, ale teraz inaczej będe musiała sobie dzień poukładać i zrobię tak, żeby i na ćwiczenia i na pisanie z wami starczyło.

Razem damy rade!

15 lutego 2017 , Komentarze (7)

Cześć dziewczyny,

jestem najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi i zakochaną po uszy. Wczoraj były walentynki i mój facet najpierw przyszedł z bukiecikiem kwiatów i merci, później zabrał mnie na kolacje iiii później do kina na greya!

 I chociaż on sam powiedział, że nigdy go na ten film nie zaciągnę to siedział twardo ze mną i od czasu do czasu tylko ciężko wzdychał :D Film był straaaaaaaaaaaasznie nudny. Tylko oh Ana, oh Christian i aż nie można było tego słuchać. Przez dwie godziny kręciłam się na fotelu i zastanawiałam się czy wyjść xD Jak film się skończył to było już strasznie późno więc odwiózł mnie do domu i dał jeszcze prezent zawieszkę z łańcuszkiem z apartu z białego złota z diamentami i powiedział, że jestem jego gwiazdeczką i dlatego dostałam kawałek gwiazdki:D 

Powiedział, że w domu u niego czeka na mnie jeszcze jeden prezent bardziej niegrzeczny taki jaki zawsze chciałam :D Już nie mogę się doczekać kiedy dorwę go w swoje łapki;D

Ja oczywiście też zrobiłam mu prezent, ale mój nie ma porównania do tego co on mi dał. A mój prezent wygląda mniej więcej tak:

+ ostatnia książka z serii, którą właśnie czyta:) Ma komplet;)

Powiedziałam mu, że przesadził bo to tylko walentynki, ale on powiedział, że to są pierwsze walentynki w jego życiu, które mógł tak właśnie spędzić szczęśliwy i z jego drugą połówką. Bo powiem Wam dziewczyny, że ja wiem, że to ten. Kocham go właśnie za takie drobnostki nawet jak to wzdychanie w kinie. Ja zamiast film oglądać to się z niego śmiałam :D Ah Love is in the air:D 

Kiedyś myślałam, że jestem zepsuta, że nikt mnie nie będzie chciał bo po prostu jestem brzydka, gruba i jakaś taka odpychająca. Myślałam, jak to będzie kiedy inne moje koleżanki znajdą mężów będą miały rodziny, a ja zawsze będę sama i nikt mnie nie pokocha. Nawet nie wiedziałam, jak to jest jak ktoś Cię kocha. Teraz już wiem bo kocham go tak samo mocno jak on mnie! Znalazłam swój kawałek nieba.

6 sierpnia 2016 , Komentarze (15)

Heeeeeej:D

Proszę Państwa co to się u mnie dzieje? :D Byłam wczoraj na randce! 

Z tym samym o którym wam ostatnio pisałam. Po ostatniej imprezie naszło mnie spoooro wątpliwości w końcu spotkałam się z nim i powiedziałam mu, że soooooorry ale dla mnie to wszystko za szybko i ja potrzebuję odpocząć po ostatnim związku i nie chce się pakować w coś nowego. 

On powiedział że ok, ale żebym nie wrzucała go do strefy przyjacielskiej. No i ja się na to zgodziłam, ale dalej utrzymywaliśmy kontakt. Dzień w dzień pisaliśmy i tak stawał mi się coraz bliższy. Wiedział jak się czuję, co u mnie. Rozumiał mnie. 

No i wiecie co? Stwierdziłam a pieprzyć to, że za wcześnie. Chce spróbować!

Umówiłam się z nim na film i winko u niego. Nooo i jak weszłam to na początku tak oboje zestresowani byliśmy troszkę bo dopiero się poznajemy, ale później jak mnie przytulił i oglądaliśmy film i piliśmy winko i rozmawialiśmy.. ah

No to jest mój człowiek! Rozumie mnie. Mogę z nim porozmawiać ale i podroczyć się! I tego właśnie potrzebowałam!!! No i jak tak sobie bliziutko siedzieliśmy to...

mnie pocałował! Ahhhhh! Normalnie mam ciarki jeszcze dzisiaj jak o tym pomyślę. Jego usta pasują do moich idealnie! Ja tego tak bardzo potrzebowałam... a on mnie znalazł!

Mówi, że nikogo nie szukał i nie jest w stanie wytłumaczyć dlaczego ja na niego tak działam. Ja po prostu któregoś pięknego dnia stanęłam na jego drodze i żadne z nas się nie spodziewało, że tak to się potoczy. Poprosiłam go żebyśmy do tego spokojnie podeszli i dali sobie szansę się poznać, żeby żadne z nas nie żałowało, że władowało się w coś czego nie chce. 

Idziemy w dobrym kierunku. Razem. Szczęśliwi. To ja jestem w końcu szczęśliwa. Znalazłam bratnią duszę, znalazłam takie moje małe duże szczęście.

Buziaki:*

30 lipca 2016 , Komentarze (6)

Heej :*

Dzisiaj w nocy najpierw czułam, że się duszę, a później po policzkach spłynęły mi łzy. Po raz kolejny śnił mi się mój rodzinny dom, który straciłam. Po raz kolejny śnił mi się mój zmarły tato, a ja nic nie mogłam zrobić. Płakałam, bo byłam tak wściekła na wszystko. Od pogrzebu mojego taty minęły 3 lata. Nigdy tak naprawdę z nikim nie rozmawiałam jak bardzo mnie to wszystko bolało, jak ta i następne sytuacje wpłynęły na moje życie. 

Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc. Chociaż teraz wiem, że bardzo potrzebowałam wtedy kogoś do kogo mogłabym się wtedy przytulić i schować w jego/ jej ramionach. Kogoś kto by powiedział to najgłupsze " Mała nie płacz. Będzie dobrze" i mocno przytulił. Nie chciałam nikogo obarczać swoimi problemami i po prostu walczyłam z tym sama. Doszło nawet do tego, że śnił mi się mój tato, któremu opowiadałam jak bardzo nas jego brat skrzywdził, ile bólu nam sprawił. Płakałam będąc z tatą i budząc się ze słowami "nienawidzę go". Serce mi waliło jak oszalałe, ciężko później było zasnąć, ciężko było przestać płakać. Nigdy nie miałam okazji się z tatą pożegnać, powiedzieć mu jak bardzo go kocham. Może te sny to była dla mnie szansa, żeby go zobaczyć, przytulić porozmawiać i w jakiś sposób się pożegnać.Opowiadałam mu jak się po jego śmierci nasze życie toczy. Wiedziałam, że umarł, ale jednak z nim rozmawiałam, trzymał mnie za rękę.

Ciężko jest wrócić do normalności. Po takich tragediach człowiek już nie jest tym samym człowiekiem. W momencie kiedy dowiedziałam się o śmierci taty, część mnie też umarła. Czułam się wtedy jakbym miała połamane wszystkie kości i nikt nie był w stanie mi pomóc. I wiecie co zrobiłam? Zaczęłam składać sama siebie kostka po kosteczce. Dodatkowo zabezpieczyłam się dodatkową warstwą skóry, żeby nikt nie mógł mnie zranić. Wszystko już jest na miejscu pozostały rysy po złamaniach i brakuje kawałka serca, ale z tym już się da żyć. 

Dlaczego o tym piszę? Bo chciałabym żebyście wiedziały, że w życiu zdarzają się dobre, ale i też złe rzeczy, które powalają nas na kolana i sprawiają, że nie mamy siły już wstać. Ale po pewnym czasie, będąc na tych kolanach nikt z nas nie chce leżeć, CHCE WSTAĆ! I tak najpierw jedna noga, później druga i jesteśmy w górze. Silniejsze, bardziej odporne. Gotowe na spotkanie ze światem. Idziemy do przodu, próbując zapomnieć o tym co się zdarzyło. A gdy spotykamy na swojej drodze odpowiednią osobę, zaczynam biec razem z nią po swoje marzenia, uciekając od smutków. 

Ja już jestem na nogach i idę, jeszcze sama ( oczywiście mam nadzieję, że to się niedługo zmieni xD) po swoje marzenia. Obiecałam sobie, że przestanę żyć przeszłością i zacznę spełniać marzenia. 

Wiele z was dostało od życia porządnego kopa w dupe, ludzie powiedzieli " Ona już nie wstanie"

A wiecie co ja im na to odpowiedziałam?

" No to kurwa patrz"

19 lipca 2016 , Komentarze (11)

Heeeeej mordeczki moje kochane! :*

Przez dłuuugi okres czasu myślałam, że w moim życiu nic się nie dzieje, że normalnie więdnę powoli jak roślinka, odliczam dni do śmierci, ale jak chce wam coś tutaj napisać ostatnio to nie wiem od czego zacząć bo tyle się dzieje! Normalnie byłby z tego świetne scenariusze do trudnych spraw:D

Zacznę od tego ŻE w sobotę miałam jechać z przyjaciółką na wooodstock na kilka godzin. W międzyczasie zadzwoniła do mnie kuzynka co robię i czy w takim razie może jechać z nami. Stwierdziłam " Jasne, nie ma problemu. Dawaj z nami będzie weselej". Niestety problem był. Moja przyjaciółka na to mi odpisała " No to bawcie się dobrze" i powiedziała, że ona nie jedzie, że chciała ze mną spędzić czas a nie z kuzynką i żebyśmy sobie robiły co chcemy. Kuzynka była już w drodze, a ja w kropce. I wiecie co zrobiłam? Wstawiłam wino do lodówki żeby się schłodziło xD

I to był baaaardzo dobry pomysł. Powiedziałam, że nigdzie nie jadę i po sprawie. Przyjechała kuzynka, pojechałam z nią na plażę, a później stwierdziłyśmy, że pójdziemy do baru. Jak wróciłyśmy z plaży to weszłam na fejsa i co zobaczyłam? Mój były dodał zdjęcie z jakąś nową "dupą" jak on to mówi, które podpisał " Ktoś ciągnie mnie w górę".

Nosz kuuuuu.... aż wybuchłam... śmiechem oczywiście xD Gdzieś tam coś mnie zakuło w pierwszej chwili, ale później po dwóch kieliszkach wina pomyślałam  sobie " Oj dziewczyno ciężkie, życie przed Tobą. Ja na szczęście mam to już za sobą. Zdrowie!" xD

Tak sie z kuzynką roztańczyłyśmy w domu, że później ruszyłyśmy w miasto. No i jak siedziałyśmy i gadałyśmy na dworze to dołączył do nas mój znajomy z pracy. Pisałam z nim przez ten cały czas i chyba kapnął się w jakim byłam stanie

Oczywiście nie było ze mną aż tak źle, ale było wesoło:D

I tak w trójkę poszliśmy do baru na piwko, a później na tańce. I powiem wam, że źle byłam do niego nastawiona i w ogóle jakoś się denerwowałam na tą znajomość. On mnie wkurzał. Tak ten wieczór sprawił, że zmieniłam zdanie o nim o 180 stopni!

Mimo, że ja nie lubię tańczyć to sprawił, że z nim polubiłam bo tak się wariat z tego cieszył. Był taki kochany, opiekuńczy, radosny taki jakiego właśnie obok siebie potrzebowałam! Jest taki, że aż nie mogę się do tego przyzwyczaić. 

Odprowadził nas do domu, a jak wyszłam po 10 min z psem to stał pod moją klatką i mówi, że pamiętał, że wspominałam, że muszę jeszcze z psem wyjść, a nie chce żebym w nocy sama chodziła <3

Piszemy codziennie, pracujemy razem. Jest dobrze. Tak najzwyczajniej w świecie DOBRZE, a tego uwierzcie mi w najbliższym czasie się nie spodziewałam.

Dzisiaj rano wstałam chora. Gardło mnie tak bolało, kaszel, że chciałam na zwolnienie iść, ale jakoś udalam się do pracy, a on co? Przyniósł mi imbir do pracy żebym sobie herbatkę z nim zrobiła, żeby mi przeszło, a jak nie to on mnie ogrzeje. Dobre nie?:D

Oczywiście powiedziałam mu, że ja tym razem nie planuję się z niczym spieszyć i co ma być to będzie, ale chce na spokojnie podejść do rzeczy i chce żeby w końcu było i dobrze i stabilnie. Nie chce po raz kolejny przechodzić prze gówno. Powiedział, że będzie tak jak ja będę chciała.

Czujecie to?

C.d.n. 

:)

10 lipca 2016 , Komentarze (4)

Hej!

Coś ostatnio się nie odzywałam bo już miałam wszystkiego dosyć. Zwłaszcza ćwiczeń i diety bo waga nie spadała. Normalnie jak zaczarowana pokazywała ciągle to samo. Ja niestety do cierpliwych osób nie należę więc mogło to się źle skończyć. Na szczęście waga ruszyła i już wszystko jest ok. Walczę dalej zdrowo i rozsądnie.

W czerwcu dostałam meeega prezent na urodziny od przyjaciółki. Zabrała mnie do Heide Parku! Byłam tam pierwszy raz i jak weszłam to było tylko takie

Wooooow!

Już na samym wejściu magiczna muzyka i kolejka z konikami takimi wiecie dla małych dzieci, takie budynki jak z bajki. Normalnie stałam i nie mogłam przestać się gapić. xD

Na wstępie powiedziałam, że jeszcze nigdy tam nie byłam i nie wiem jak zareaguje więc wolałabym iść najpierw na coś mało hardcorowego, żeby się nie przestraszyć. Nooo i akurat tak wyszło, że poszliśmy na dwie pierwsze najgorsze podobno hahah. Ja szłam bo nie wiedziałam co to. No ale była peeeetaaarda! No mega. Jak wisieliśmy powietrzu w pierwszym rzędzie to się śmiałam, ale jak zaczęliśmy spadać to myślałam, że zemdleje hahaha:D Z przyjaciółką buty zostawiałyśmy bo bałyśmy się, że nam spadną:D 

Była też taka jedna kolejka cała z drewna. Przyjaciółka nie chciała na nią iść, a ja w sumie tego nie przemyślałam i poszłam z jej chłopakiem. No i ona dla mnie była najgorsza. Góra, dół, góra, dół. Jak dojechaliśmy na miejsce to mój żołądek tam jeszcze na górach i dołach był xD A wygląda to tak:

I jest caaaaalutkie z drewna.

Ogólnie to tam jest peełno atrakcji. My byliśmy caaalutki dzień. 

Jeśli chodzi o jedzenie to jedliśmy mało, ale też niezdrowo. Jakoś się z tym źle nie czuję. Wypad był mega udany a ja się zresetowałam. Taka przyjaciółka to skarb. Cieszę się, że ją mam i za nią skoczyłabym w ogień. I wiecie co? Ona zrobiłaby dla mnie to samo. Rozumiemy się bez słów <3

3 lipca 2016 , Komentarze (13)

Hej!

Dziewczyny i chłopaki moje kochane waga od jakiegoś czasu albo rośnie albo stoi w miejscu. Mi się wydaje, że wyglądam lepiej, ale chciałabym, żeby te durne cyferki też się zmieniały! Dlatego chyba przestanę na nią stawać i będę się ważyć raz w miesiącu bo to nie ma sensu. Mimo tego nie poddaje się, walczę dalej! No bo przecież...

Ostatnio mam tyle roboty w pracy, że nie wiem jak się nazywam. Duuużo imprez i dużo przygotowań. W czwartek był jubileusz pracy dyrektora i byliśmy na polu golfowym. Od 16 do 24. Było przeeeezajebiście! Najpierw przygotowania, część oficjalna później jedzonko, turniej golfa i mecz Polski. Pracuję tutaj niecaly rok, a dopiero teraz była prawdziwa integracja. Nie było podziału na osoby ważne i ważniejsze, na działy. Każdy był równy. Nikt nie był naburmuszony, nie było pretensji. Uwierzcie mi, że to była mega odmiana, bo ostatnio było u nas bardzo nerwowo. 

W piątek musiałam na 8 jednak do pracy jechać. Miałam plan. Poszłam do biura przymknęłam drzwi, nie zapaliłam światła i udawałam, że mnie nie ma. Niestety tylko do 830 kiedy to zadzwonił do mnie informatyk i przypomniał  mi, że dzisiaj pierwszy i musimy zrobic faktury xD No i tak oto mój plan legł w gruzach xD

W poprzednią sobotę byłam z przyjaciółką na niemieckim balu maturalnym. Całą sobotę szukałyśmy kreacji. Ja od razu na wstępie powiedziałam, że chce czerwona. No i jak ją zobaczyłam to się zakochałam. Cena mnie nie obchodziła. Musiała być moja! No i jest. Wisi grzecznie w szafie:D 

Na zdjęciu tak jakoś koślawo wyglądam, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że w rzeczywistości wygląda o wiele lepiej. Na górze jest  koronka, a na dole taka zwiewna. <3

Śmiałam się z przyjaciółką przed imprezą, że idę tam szukać męża. No i jak weszłam to saaame młodziki były więc poszłyśmy do baru od razu, bo inaczej to się nie pobawimy. Musiałyśmy trochę wyluzować. No i tak sobie stałam z przyjaciółką i jej chłopakiem i podszedł do nas taki ich znajomy. I się koło mnie zakręcił. No i powiem wam, że mi się to spodobało. Jak coś do niego mówiłam, to żeby mnie lepiej słyszeć kładł mi ręce na biodrach i lekko przysuwał do siebie. Zawsze był obok. Jak szedł po drinka to cały czas obserwował. Dziewczyny ja już zapomniałam jakie to świete uczucie. Normalnie od razu odżyłam i poczułam sie znowu jak kobieta!

A najlepsze było kiedy podszedł do nas kolega ze szkoły i przytulił się na przywitanie. Gadał z moją przyjaciółką i czasami coś do mnie, ale jak zaczął się mnie coś pytać i tak już w moją stronę stanął to ten Niemiec stanął pomiędzy nami i patrzy się na mojego kolegę i nic nie mówi, aż w końcu ten mój kolega "yy to ja już chyba pójdę" hahahah

Koniec końców jest taki, że bawiłam się świetnie, chociaż się tak nie zapowiadało! Wracałyśmy o 4 rano na bosaka 2km xD Jej chłopak to myślałam, że nas zabije. A wypiłyśmy tylko 4 drinki! xD 

Co do Niemca to napisał na następny dzień do chłopaka przyjaciółki, że ma ona bardzo fajną przyjaciółkę i słuch po nim zaginął.  Myślę, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Czas pokaże, co będzie dalej:P

23 czerwca 2016 , Komentarze (8)

Heeej,

dzisiaj trzeci dzień taty, bez taty. Na fejsbooku co druga osoba dodaje post o tym, że to ich tato jest najlepszy, o prezentach dla nich, o czasie z nim spędzonym, a mi pozostaje pojechać na cmentarz i zapalić znicz. Brakuje mi go strasznie mocno. Straciłam go za szybko, za wcześnie. Staram się nie myśleć o tym jak zginął. Czasami tylko przed snem pojawiają się obrazy, które szybko staram się wyrzucić bo rozpadam się wtedy na 1000 kawałków i ciężko mi się pozbierać. Tak sobie też myślałam, że w przyszłości jak będę brała ślub i będę szła przez kościół, to będę wtedy czuła ogromną pustkę. Mam nadzieję, że poznam w końcu faceta, który mi tą pustkę chociaż w małym stopniu wypełni.

Jeśli chodzi o dietę to jest ok, ale niestety waga od dwóch tygodni bez zmian. Obstawiam, że to okres. Ba! Ja bym chciała, żeby to był okres i żeby po wszystko ładnie spadło. Zobaczymy jak będzie dalej.

Jeśli chodzi o moją kochaną sztangę toooo pośladki za jej kupienie mnie nienawidzą. Normalnie jak patrzę w lustro to puchną jakby mnie w nie osy pogryzły:D Coraz bardziej mi się podobają.

Wczoraj byłam na masażu i taka mała kobitka mnie tak wymasowała, że sama byłam w szoku skąd ona tą siłę bierze?! Za godzinę masowania zapłaciłam 50zł! W następną środę pójdę na masaż pleców i bańką chińską brzucha:D

Chciaaałabym już ważyć 60kg, ale waga jest normalnie jak zaczarowana. Trzyma się twardo tych samych cyferek. Myślicie, że jak rzucę nią o ścianę to przemyśli swoje zachowanie? xD

19 czerwca 2016 , Komentarze (15)

Hej kochani,

dzisiaj fajny dzionek był. Wstałam rano, zjadłam śniadanko i... ruszyłam w świat na rowerze. Sama, bo miałam dość czekania na innych. Jednym się nie chce, inni wolą basen, a gdzie w tym wszystkim ja? Założyłam słuchawki i pooooszła jak strzała. Wróciłam po 40 km:D

Wróciłam do domku, zjadłam obiad walnęłam się na kanapie i tak się zastanawiałam czy by jeszcze czegoś nie zrobić, ale rozsądek wygrał. Dałam sobie spokój.  Jutro zaczynam kolejny tydzień i powiem wam jak to będzie wyglądało ( chętnie wysłucham waszych rad i zmienie grafik jak mnie przekonacie):D

PONIEDZIAŁEK

30 min rower vacu+wibra+ boczki tiffani+rozciąganie

WTOREK 

30 min rower vacu+ 30 min bieżnia vacu + przysiady+wykroki+rozciąganie

ŚRODA

WOLNA!

CZWARTEK

30 min rower vacu+wibra+ boczki tiffani+rozciąganie

PIĄTEK

30 min rower vacu+ 30 min bieżnia vacu + przysiady+wykroki+rozciąganie

SOBOTA

Basen dla relaksu

NIEDZIELA

Rowerem w świat. 20-40km w zależności od chęci i humoru.

Wykroki będę robiła 3 serie po 20 powtórzeń. Przysiady 3 serie po 16 powtórzeń.

Jest ok?

Dzisiaj zapytałam na fejsie, że szukam w mojej miejscowości dobrego masażysty, który nie będzie głaskał tylko porządnie wymasuje kręgosłup i całe ciało. No i napisał do mnie mój były, który jest masażystą, że on zna jednego dobrego masażystę (pisał o sobie). Ja nic nie odpisałam to napisał, że ale pewnie znając mnie nie skorzystam. Więc napisałam, że kogoś znajdę i nie będę zawracać mu głowy. 

Trochę się zmieniam fizycznie i psychicznie. On też to widzi. Mam nadzieję, że nigdy nie wrócę to tych gorszych czasów. Czas iść do przodu, choć tak ciężko i głowa myśli swoje, serce swoje to ja muszę iść dalej, bo inaczej nigdy się nie uwolnię. 

We wrześniu chciałabym tak jak już wam pisałam pojechać na moje pierwsze zagraniczne wakacje. Marzę o tym, żeby położyć się na leżaku, patrzeć na błękitną wodę, sączyć drinka i flirtować z kelnerem. I nie martwić się NICZYM! Po prostu BYĆ. Być sobą. Jestem na dobrej drodze, coraz bliżej celu, coraz bardziej silniejsza. Między innymi dzięki wam. Dlatego dziękuję! Za obecność. Za każde dobre słowo. Za krytykę. Nie spieprzę tego!

Buziaki:*

18 czerwca 2016 , Komentarze (53)

Heeej, 

dzisiaj wrzucam tylko aktualizację zdjęć. Tak jak pisałam 40 dni diety minęło i na wadze 6 kg mniej:)

Przed

i obecne

Buziaki:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.