Cześć dziewczyny,
cały czas jestem i czytam co tam u was słychać. A teraz jak na spowiedzi. Ostatni raz pisałam do was 24 lipca.
Co się u mnie od tego czasu zmieniło?
- byłam w szpitalu i już w końcu wiem, co się w moim organizmie dzieje. Została zdiagnozowana hiperprolaktynemia i insulinooporność. Na prolaktynę biorę leki już i bardzo ładnie mi spadła,a do endokrynologa mam termin dopiero pod koniec listopada na szczęście tego roku:D
- byłam na wakacjach nad morzem naszym pięknym polskim, w Niechorzu. Było cudownie. Tydzień czasu z moim miśkiem. Lody, rybka, spacery zachody słońca ah... aż chce się wracać i znów poczuć tą bezdroskę
I teraz najważniejsze... w ósmym tygodniu żegnałam się z wami z wagą 90,4 i w tygodniu 9 witam was z wagą 89,8.
Nie trzymałam diety i tym bardziej nie ćwiczyłam, ale na szczęście waga nie wróciła do wagi początkowej czyli do 98 kg! Uff kamień z serca.
Jak wygląda moje obecne życie?
Od 1,5 tygodnia korzystam z cateringu dietetycznego 1500kcal i czuję się na niej świetnie. Posiłki są różnorodne i smaczne, ja w końcu mam czas na ćwiczenia.
Koleżanka namówiła mnie na zajęcia i wykupiłam już karnet. Zabrała mnie na zajęcia dla początkujących i jak z nich wyszłam to nie mogłam zejść po schodach! Myślałam, że umrę. Chłopakowi powiedziałam w niedzielę, że nie pójdę z nim do kościoła bo nie jestem w stanie prosto usiąść haha:D Troszkę marudził, ale co miałam zrobić?!
Teraz chodzę trzy razy w tygodniu na rowerki i czuje się świetnie.
Jutro kolejny trening, a ja nie mogę się już doczekać.
Kobitki zostały nam niecałe trzy miesiące do sylwestra! Nie poddajemy się! Walczymy! :*