Dobra koniec z wytykaniem sobie tej "ostatniej niedzieli" :))
Koniec końców to jeden słaby dzień na 55 innych bardzo pracowitych! Dziś mało może sportowy wysiłek - kręgle, ale zawsze to coś. Jutro ciagle zapowiada sie słoneczny dzień zatem ja zapowiadam 1,5 h spaceru z kijami.
Analizując w jaki sposób "lekkim" podstępem wprowadziłam mężowi dietę postanowiłam tą sama metodą spróbować wciagnąć go do ćwiczeń. W pewnym sensie to go rozumiem z tym jego oporem - ja chyba reaguje podobnie na sytuacje w której ktos by mnie do czegoś zmuszał kiedy nie mam ochoty. Narazie poproszę żeby mi poprostu pomógł w ćwiczeniach -np w brzuszkach...zobaczymy jak zareaguje :) Nie myślcie ,że on mi się z tym jego brzuszkiem nie podoba - zupełnie nie o to chodzi. Ale myslę ,że juz troche go za dużego wychodował. Już zaczyna narzekać na kregosłup, za chwilę będa kolana. Niestety od kąd zamieszkaliśmy w bloku oboje mamy problem ze zbyt małą ilością ruchu.
Przez chwile miałam zanik natchnienia kulinarnego. Jakos dawno nie próbowałam niczego nowego ... ale oczywiscie zajżałam tutaj i juz mam mnóstwo koncepcji. Dodatkowo zamówiłam książkę 1001 dietetycznych potraw - czy cos takiego. Wracamy do gry krótko powidziawszy :))
Powodzenia!!