Miałam przerwę w pisaniu, ale nie w zdrowym żywieniu. Cały czas staram się nie jeść słodyczy, zdarza się czasem kostka gorzkiej czekolady np. do owsianki.
We wtorek byłam na drugiej dawca Pfizera. Oczywiście ze mną nie może być normalnie. Zaraz po iniekcji zaczął drętwieć mi język i żuchwa, miałam też metaliczny posmak w ustach. Mąż zatrąbił i zaraz zjawili się ratownicy. Na szczęście zaraz objawy minęły i po pół godzinie wróciliśmy do domu. Nie wiem z czego wynikała taka reakcja, ale wyjątkowo sam zastrzyk mnie bolał. Może miałam napięte mięśnie i to spowodowało taką reakcję. Nie wiem, ale strachu się najadłam...
Wczoraj odbyła się artroskopia mojego kolana. Pojechałam na 7 do szpitala, operację miałam ok 10.30 a o 15.00 miałam już wypis. Także super ekspresowo.
Niestety i stety okazało się, że część łąkotki mi usunęli a drugą część zszyli. Lekarz mówił o usunięciu, po którym miałam bez problemy do czasu wyjazdu wakacyjnego być już na chodzie, a tak to nad morze będę drałować o kulach, jeśli w ogóle pojadę... W poniedziałek idę do rehabilitanta i mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
No i z mojej diety nici... jem to co mi rodzina poda i nie marudzę 😁.
Póki co bardzo trudno jest mi się poruszać, bo nie mogę obciążać nogi i orteza trzyma ją cały czas prosto.