No cóż. Wstyd się przyznać, ale zaczynam znowu. Wstyd, bo skoro wcześniej zaczynałam, powinnam dokończyć i wreszcie schudnąć. A ja znowu stoję w miejscu;( znowu zaczynam użalać się nad sobą, znowu zaczynam myśleć, że lepiej nie będzie. Trochę mnie to martwi, bo wiem, że jak włącza mi się takie myślenie to zaraz dam sobie spokój. Chyba przestałam wierzyć w siebie;(
Ale - co ważne. Pogoda się zrobiła, więc można iść na rower:) ostatnio dużo jeżdzę, sama bądź z dziećmi. Uwielbiam to:) Kiedyś robiłiśmy długie trasy, po 20 - 30 km dziennie, całą paczką. Teraz paczka się rozpadła, każdy ma swoja rodzinę itp. Ale zamiłowanie do roweru zostało. Chciałabym, żeby kiedyś moje dzieci tak to polubiły jak ja...:)
Zastanawiam się nad postem przerywanym. Stosował ktoś? Warto? Pierwszy posiłek jem o 7 rano, tzn. piję kawę rozp z mlekiem, niestety słodzoną ( nie dam rady bez cukru! ). Potem koło 9-10 śniadanie. Natomiast na kolację mogę nie jeść. Czy ktoś stosował jakiś specjalny system do tego? Konkretne godziny? Specjalną dietę w godzinach, kiedy można jeść?
AAA... No i zaczęłam pić zakwas z buraka, pycha jest:) może odporność mi się poprawi??