Niby trzymałam się diety w tym tygodniu a waga w sobotę rano pokazała wzrost. Wkurzyło mnie to strasznie, cały tydzień wyrzeczeń i pilnowania się a tu taka nagroda? No i niestety w sobotę zjadałam ogromne śniadanie, potem gigantyczny kawałek ciasta drożdżowego własnej produkcji. Było pycha :). Potem obiad u mamy i poprawiłam 4 kawałkami ptasiego mleczka. Tak jak liczyłam to wyszło trochę ponad 2000 kcal. Wieczorem dopadły mnie wyrzuty sumienia i wskoczyłam na orbitrek i spaliłam 556 kcal. To mój rekord😊
Wczoraj trzymałam się już diety, wpadł nawet dłuższy spacer. Jedynie orbitrek nie wypalił (tylko 30 min) bo po chwili stałam się strasznie głodna i kiepsko mi się ćwiczyło. Jakoś nie miałam siły i było mi słabo...
Dziś waga pokazała 62,2. Zgodnie z moimi początkowymi założeniami powinno być 61,6, ale jak zwykle coś nie wyszło😒