"Oj Ewka Ewka........wykończysz mnie kiedyś!" - ta myśl utknęła mi dziś w głowie jak tylko włączyłam killera. To było starcie gigantów! Ja zdychająca na podłodze już po 10min ciągłych pajacyków, wypadów, podskoków, ona zadowolona, z tym uśmieszkiem...że dam radę, że jeszcze chwila.....nie wiedziałam, że na zawołanie potrafię tak przywołać z pamięci wyzwiska...lol:D Po 3 przerwach, jakimś cudem udało mi się skończyć trening...nie wiem czy do tego wrócę...może w weekend jak zakwasy po bieganiu znikną:D
Popołudniu,jak co piątek - zamykam tydzień siłownią. Weszło mi to w krew (żeby więcej rzeczy tak prosto mi przychodziło..eeh) i to jest GIT :D A dziś było ciekawie...
Dla tych co nie wiedzą, mam problem z przyswajaniem nowych rzeczy, nowych ruchów, itd. Dlatego nie nadaje się na żaden aerobik, tbc, absolution, że o zumbie nie wspomnę...ale do cholery, jak można iść na zajęcia, i mimo że trenerka pokazuje po kolei jak co trzymać, jak podnosić itd, to NIC, absolutnie NIC nie wykonać chociaż podobnie? Po co tacy ludzie w ogóle idą na zajęcia?! Skoro sami wiedzą lepiej?! Tak się akurat złożyło, że dziś przyszły 3 nowe osoby, 2 radziły sobie super, a laska która odbijała mi się w lustrze...no masakra!I to z miną taką, jakby tam za karę miała siedzieć....śmiać mi się chciało;) Instruktorkę prawie trafił szlag..bo ile razy możesz mówić, podchodzić, pokazywać, ustawiać nogi, ręce....a ona i tak swoje, byle jak, byle co, aby tylko coś tam machnąć. Strata czasu na takie osoby, i CIERPLIWOŚĆ... Anielska cierpliwość....mi jej chyba brakuje i ręka aż mnie świeżbiła:D
Ćwiczenia z dziś:
Body pump (zajęcia) - !ha na plecach i nogach od dziś już nie 6 ale 9kg siedzi. jest MOC!
Bieżnia 30min (400kcal)
Ewki killer o poranku
Wielka kolacja, po kiepskim obiedzie. Nie lubię (jedzeniowo) piątków.A najbardziej tego, że u mnie w domu nie ma wtedy mięsa na obiad! Ja paradoksalnie mam w piątek ochotę tylko na mięso w każdej postaci:D