Cisza goni moje zycie wiec nie ma o czym pisac. Stagnacja calkowita.
Skonczylam 1 poziom apki szpagatowej. Zeby nie bylo oczywiscie jestem sztywna jak kij.. zaczelam kolejny.. ale dostalam okres. A w okres nie lubie robic nic bo czuje sie nieswojo sama ze soba. I intuicyjnie gruba.
Diete szlag trafil. Co zgubilam to wrocilo. Zgubia mnie alkohol. Zawsze mnie zgubial.
Co sie wezme i porobie cwiczenia, trzymam miche pije hektolitry wody, to pozniej nastepuje zniechecenie i powrot do punktu wyjscia.
Z nowosci to tyle ze bylam sie opalac na dzialce u mamy i miedzy podlewaniem a wyrywaniem zielska zdazylam spalic sobie ramiona.. wiec w koncu nie wygladam jak corka mlynarza;)
Granice ciagle zamkniete.. godze sie z faktem ze do konca wakacji nie wylece.. w indiach zaczeli poluzowywac obostrzenia i juz 10 000 zachorowan dziennie maja.. choc plotki chodza ze w lipcu sie otworza.. a jak bedzie.. zobaczymy..
Dzis wielki dzien i wizyta u fryzjera. W koncu! Zegnajcie wlosy do pasa!