Rozkminiam ostatnio czy moze by nie zaczac IF. V zaczal kilka dni temu i mowi ze spoko sie czuje i glodny nie chodzi. Tyle ze ja nie wytrzymam 16h bez jedzenia.. jesli mam korki jezykowe 3x w tyg o 12stej a on zaczyna jesc o 14 30... to nie dla mnie.. bez jedzenia nie moge myslec. Juz pomijam problem z lazienka bo od kiedy poznidj wstaje - masakra. Chodze jak balon.
Z kolei jesli zaczne jesc o 10 to okno zywieniowe jest strasznie krotkie ... wiec wieczorem co? Piosenka zamiast kolacji?;)
Dzis zimowo. Odczuwalna - 15. Szron i lod wchodzi na okno w kuchni wiec co kilka dni rozmrazam;)
Byc moze wracam do pracy. Od lutego - na 3 mce wypracowac okres wypowiedzenia i nasze drogi sie rozejda. Nie wiem czy cieszyc sie czy nie. Fajnie bedzie dupsko ruszyc.. ale ten gnojek cisnienie regularnie bedzie mi podnosil. Poza tym zabralam sie za intensywne szukanie pracy.. moze akurat to ten czas zeby cos zlapac;)
eszaa
15 stycznia 2021, 12:27tez sie zastanawiam nad IF. rozciągaj to okno powoli, stopniowo. Od 12/12 i rób coraz krótszy czas jedzenia, nie od razu,bo sie zniechecisz i umrzesz z głodu :) Jest tez metoda ,ze kilka dni w tygodniu post przerywany, a dwa,trzy jesz normalnie.To wersja dla kobiet