Kolejny piękny dzień tej wiosny :)
Od rana energia we mnie buzuje i nie mam pojęcia jak ją wykorzystać. Zazdroszcze każdej osobie, która koło mnie przebiega albo leci z torbą na trening. No coż mam nadzieję, że juz niedługo też będę mogła.
Od dwóch dni mam okropną ochotę na słodycze. Staram się zjadać zamiast słodkosci owoce ale czasami wychodzi na to, że po kilogramie owoców i tak siegam po ciastko. Wybieram jednak te bez czekolady takie zwykłe wafelki a'la grzesiek dziel na 6 wymiatają :D Największym grzechem są poduszeczki z nadzieniem czekoladowym z mlekiem. Już na samą myśl mam na nie ochote ale się nie dam. Zjadłam je na śniadanie i wystarczy.
Dzisiejsze menu:
I śniadanie: miseczka mleka z poduszkami czekoladowymi
II śniadanie: mandarynka, 2 kromki chlebka z masłem, serem żółtym chilli i pieprz, papryka
obiad: barszcz ukraiński z ziemniaczkami
II danie: pyzy z mięsem (5szt.), podsmażona cebula
Resztę zaktualizuję później. Wiem, że moje menu może być mało interesujące ale będę je opisywać bo inaczej wiem, że nikt na mnie nie będzie krzyczał i jem niezbyt ładnie :(
I mam nową obsesję :) Każdego dnia się ważę i modle się zeby waga nie wzrosła. Póki co od 1,5 miesiąca nie ćwiczę a wymiary na szczęście nie wzrosły a wagowo to różnie. Nie ma jednak tragedii. Muszę pomyśleć o redukcji kalorii żeby spalić w końcu te prawie 3 ostatnie kilogramy...
Doradzicie coś?