Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25311
Komentarzy: 583
Założony: 28 grudnia 2012
Ostatni wpis: 3 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mrowka1984

kobieta, 40 lat, Kraków

168 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Cześć Wszystkim Zaglądającym ;o)
Dziś sprawozdanie z mijającego tygodnia, mam dziś znowu wolne z racji wizyty u lekarza w celu omówienia wyników badań. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzymać pory posiłków, bo siedzenie w kolejce w przychodni temu raczej nie sprzyja. Ale nie o tym dzisiaj chciałam pisać. W tym tygodniu dietka dobrze:
I. śniadania: dwie kanapki z szynką drobiową, serkiem (zamiast masła), serem żółtym (po pół plastra) oraz pomidorem.
II. śniadania: sałatki owocowe: pomarańcza i kiwi z dodatkiem trzech łyżek jogurtu naturalnego 0% albo połowy opakowania serka wiejskiego lekkiego.
III. obiady: połowa woreczka brązowego ryżu, pierś z kurczaka i warzywa na patelnię duszone.
IV. podwieczorek: dwa wafelki ryżowe z brązowego ryżu z pestkami dyni, szklanka kakao na mleku 2%, albo dwa wafelki ryżowe posmarowane serkiem Bieluch i deserkiem Bobovita dla dzieci ;o) : jabłko-mango-morela, który wspaniale zastępuje dżem, a w 100g ma tylko 37kcal.
V. kolacja: 250ml (szklanka) serka wiejskiego lekkiego z łyżeczką deserka Bobovita, albo serek z waflem ryżowym.

Poza tym w tym tygodniu miałam zamiar iść trzy razy na Zumbę, ale niestety odwołana została na cały tydzień. Z racji tego tak się zawzięłam, że postanowiłam iść na inne zajęcia. I tak to właśnie zrobiłam milowy krok w moim odchudzaniu: we wtorek poszłam na 45 minutowe zajęcia Body Power o charakterze interwałowym. Ufff, dałam rade, choć pod koniec myślałam, że już nie wytrzymam. Zdecydowałam jednak, że to nie dla mnie, póki co są zbyt intensywne, może raz na jakiś czas, ale nie systematycznie. A w środę wybrałam się na BPU - brzuch, pośladki, uda i tu już miłe zaskoczenie - ćwiczenia proste, niby miałam wrażenie, że nic mi one nie pomagają, poza tym, że odkryłam, że mam słabe ręce a mięsień brzucha to chyba flak. A tu na drugi dzień pojawiły się zakwasy, że oooj! Praktycznie w całym ciele. Zdaje się, że jednak na tych ćwiczeniach pracuje wszystko i to mi odpowiada. Zastanawiam się, czy nie chodzić na to regularnie, tak jak w przypadku zumby, zajęcia odbywają się trzy razy w tygodniu. tylko nie wiem czy to nie będzie za dużo na początek?
jutro raniutko mierzenie i ważenie, cudów nie oczekuję, ale nadzieję mam!
Pozdrawiam serdecznie! Do poczytania!

20 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Pomysł na taki wpis wpadł mi do głowy, kiedy przeglądałam grafik zajęć z zumby, na którą chodzę, by upewnić się, że jutrzejsze zajęcia się odbędą. Na facebooku na profilu tego właśnie studia fitness znalazłam ciekawe zdjęcie, pysznych i zdrowych śniadanek. Czy nie fajnie byłoby spałaszować taką krowę, kota albo robota? Popatrzcie same, dla mnie mniam...

źródło: www.facebook.com/FitnessStyle (mam nadzieję, że to nie reklama, nie miałam tego absolutnie w zamiarze).

A na przykład taka kanapka??? Oczywiście bułeczkę zamieniłabym na ciemną, pełnoziarnistą, ale czy nie jadłoby się przyjemniej takiego żółwia niż zwykłej buły???

źródło: www.inspirander.pl

A co powiecie na takie podwieczorki?

         
www.slodkierzeczy.pl

Albo taki?

http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com

Nie wiem jak Wy, ale ja od kiedy staram się jeść zdrowo uwielbiam takie kombinacje na talerzu. Wiadomo, przygotowanie takich posiłków wymaga więcej czasu, niektóre z Was pewnie powiedzą, że to lepsze dla dzieci, by zachęcić je do jedzenia owoców i warzyw... W porządku - zgadzam się z tym i ja, ale czy czasem nie warto potraktować siebie wyjątkowo i przyrządzić sobie coś tak ciekawego? Uważam, że dobre śniadanie nie tylko dodaje sił na cały dzień, ale i poprawia humor. A daję słowo, że taki powyższy kocur ( ze szczypiorkowymi wąsami) wprowadziłby mnie w cudowny nastrój, Taka mała rzecz, a cieszy ;o)
A teraz same zdecydujcie, czy wolałybyście zjeść to, co powyżej, czy to:


A u mnie dziś wzorowo z dietką, posiłki może nie były tak piękne, ale na pewno zdrowe. Zaliczyłam również dwie godzinki ruchu - znów zjeżdżaliśmy z małżonem z górki na workach wypchanych siankiem, cudna zabawa i spory wysiłek, zwłaszcza, że po zjeździe trzeba worek i siebie wyciągnąć pod dość stromą górkę. W ramach dzisiejszego wieczoru czeka mnie jeszcze domowe spa, peeling kawowy i olejkowanie włosów. Od jutra wracam do pracy i obowiązków, a także przyjemności - wieczornych seansów ZUMBY! Pozdrawiam!
Pozdrawiam serdecznie!

19 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Czytając Wasze pamiętniki, często zauważam w nich fotki dziewczyn, które stanowią dla Was inspirację, motywację. Długo szukałam odpowiedniej kandydatki na moją inspirację i wreszcie znalazłam.

Kiedyś będę wyglądać tak:
                                                                          źródło: www.wrzuta.pl


Bardzo chciałabym osiągnąć kiedyś taką figurę, a raczej wypracować ją sobie, bo wiadomo, że nic za darmo nie ma. Oprócz tego poza figurą urzekły mnie jej włosy, sama od paru miesięcy zapuszczam swoje, a mają kolor bardzo zbliżony do tych na zdjęciu. Taka długość włosów jest według mnie niezwykle kobieca i do takiej długości dążę. A więc mam i ja moją motywację, tylko ciekawe kiedy uda mi się dogonić ideał... Pozdrawiam!

19 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Było już tak ładnie, ostatnie pomiary zwaliły mnie z nóg. Dzisiaj raniutko waga pokazała mi 71,2kg... Niby cały tydzień bez zmian, dwa razy byłam też na zumbie po 1h. Wzorową dietkę trzymałam do środy, czwartek i piątek miałam badania, więc i regularność posiłków mi to zaburzyło no i jadłam też nieco inne rzeczy niż zwykle. Po badaniach odwiedziłam mamę, która oczywiście poczęstowała mnie sałatką jarzynową z majonezem i białym chlebkiem i pierogami ruskimi. Nie musiałam tego jeść, ale u mamy jestem raz na miesiąc może i ona specjalnie się przygotowała, nie chciałam zrobić jej przykrości. Dodatkowo małżon kupił wczoraj czerwone, słodkie winko, mieliśmy taką swoja małą okazaję i wypiłam dość sporo... Kurde, ja się tu żalę a sama sobie winna jestem... Mam tylko nadzieję, że ten skok wagi to tylko przez moje wyskoki bo wtedy mogę nad tym zapanować jeszcze... W przeciwnym razie jest to znów taki skok przed okresem, co by świadczyło o tym, że teraz moja waga wzrośnie aż do okresu do tych 73kg i zaraz po okresie zacznie znów spadać. A to znak, że w ogóle nie chudnę, a zmiana wagi i cm jest wynikiem nabierania wody i pozbywania się jej przez organizm. I jak żyć z takim przekonaniem o własnej beznadziejności??? A miało być tak pięknie... 

13 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Drugi raz dzisiaj witam!
Właśnie wróciłam, zgadnijcie skąd? Byłam z małżonem za domem na górce i zjeżdżaliśmy na... foliowych workach wypchanych siankiem hi hi!!! Wiem, wiem, wiele z Was zapyta: ile ty masz lat kobito??? ale wiecie co? tacy jesteśmy właśnie spontaniczni i troszkę szaleni, że a co??? W kombinezon wskoczyłam i szluuu!!! Śmiechu było co niemiara a i kalorii troszkę spaliłam, bo po zjazdach trzeba było wyciągnąć i siebie i worek pod górkę. Zgrzałam się i zasapałam, ale teraz mi dobrze, że choć troszkę dziś ruchu zażyłam! Jutro zumba!
A i ciasto marchewkowe zrobiłam. oto ono:



Z podanych we wcześniejszym wpisie składników wyszła wąska keksówka. Całe ciasto ma ok. 750 kcal, a takich kromeczek jak na zdjęciu wyszło mi 20 sztuk. Wychodzi, że jedna kromeczka ma ok. 38 kcal. Na podwieczorek zjadłam do kawki 4 kromeczki, a zatem 152 kcal!!! Uważam, że to znośna kaloryczność podwieczorku, który pachnie jak piernik, smakuje jak piernik i jest jednocześnie pulchniutki i wilgotny!
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczorku!!!

13 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Cześć Dziewuszki Chudziaczki ;o)
Dziś niedziela, małżonowi się zebrało na słodkości, łazi i szpera, gdera i gdera. A ja wiadomo, jak placek upiekę to i zjem... Kurczę, myślę sobie, że może jakiś placek w wersji light by się przydał, taki żeby i wilk (małżonek) syty i owieczka (hi hi - ja) cała z tej opresji wyszła. Przeszperałam neta i wpadłam na takie coś:

Dietetyczne ciasto marchewkowe:
4 jajka (78kcal x4 = 312kcal)
4 łyżki cukru
(49kcal x4= 196kcal)
4 łyżki mąki (albo zmielonych na mąkę otrębów)
(41kcalx4=164kcal)
2 spore marchewki
(24kcal)
pół średniego jabłka
(47kcal)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
(4kcal)
przyprawa do piernika

w sumie całe ciasto ok 750 kcal
Żółtka oddzielić od białek i utrzeć z cukrem. Dodać mąkę, proszek i przyprawę nadal ucierając. Marchew i jabłko zetrzeć na małych oczkach, odsączyć i dodać do masy. Z białek ubić sztywną pianę, dodać do masy, delikatnie wymieszać. Przełożyć do keksówki, piec ok 45 min w temp.170.

Co Wy na to? Wydaje mi się, że takie ciasto zbyt kaloryczne nie jest? A gdyby tak zjeść jedną porcję na podwieczorek to i chęć na słodycze byłaby zaspokojona i jakieś wartości odżywcze w takim cieście chyba można znaleźć?


12 stycznia 2013 , Komentarze (6)

Witajcie Dziewczynki w tę piękną, słoneczną sobotę! Słonko piękne, dużo śniegu, chyba wybiorę się na zimowy spacer jak już ogarnę trochę swoje sprawy po całym tygodniu nieobecności w domu. Dziś mija 14 dni od ostatnich pomiarów i ważenia. Przez ten czas dietka = zdrowe jedzenie, bez liczenia kalorii, ale zawsze 5 mniejszych posiłków, dużo zielonej herbaty . Dodatkowo raz zumba i 5 razy 10 -cio minutowy trening pośladków. Oto efekty:

29.12.2012                                   12.01.2013

waga: 72,6 kg                                70,6kg
biceps: 30 cm                                 28 cm
biust: 96 cm                                    95 cm
talia: 87 cm                                     86 cm
brzuch 96 cm                                  89 cm
biodra 100 cm                                97 cm
udo 51 cm                                      51 cm
łydka 38cm                                    38 cm

Nie mam pojęcia skąd taki ogromny jak dla mnie spadek na brzuchu i biodrach. Pewnie wynika to z tego, że 29.12.2012 byłam przed okresem, a wtedy zatrzymuje mi się woda. W każdym razie jestem zadowolona. Tylko kurcze boję się, że przed okresem nazbieram wody i znów wrócę do tego stanu... Nie wiem co o tym myśleć, szczerze powiem, że dopiero zaczęłam przygodę z ważeniem i mierzeniem od kiedy dołączyłam do Was i nie mam pojęcia jak to było w moim przypadku wcześniej. A u Was jak z wagą i wymiarami przed okresem i po? Też takie skoki? Pozdrawiam!

11 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Witam dziewczyny!
Właśnie wróciłam po całym tygodniu z pracy do domu. Tydzień dietki utrzymanej wzorowo za mną! Moje postanowienie, że codziennie będę robić 10- cio minutowy trening pośladków też praktycznie zrealizowane w tym tygodniu. Z ręką na sercu - robiłam codziennie z wyjątkiem wtorku, kiedy to przeżyłam cudowną godzinę na Zumbie!!! Rozbujałam się, aż miło!!! Klamka zapadła - chodzę na zumbę PRZYNAJMNIEJ raz w tygodniu. Cudownie było, grupka mała, atmosfera przyjemna, świetnie dobrana muzyka, łatwe układy, stopniowana trudność i intensywność, na koniec rozciąganie. Podobało mi się w 100%. Spocona byłam jak szczur, ale poziom endorfin utrzymywał się jeszcze przez 2 dni hi hi. Jutro raniutko czeka mnie ważenie. Napisze co i jak. A jak Wam idzie??? Lecę Was czytać!!! Pozdrawiam.

6 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Witam dziewczynki!
Tak sobie siedzę i siedzę całą niedzielę i nic... Niby dietka utrzymana z jedną niewielką wpadką, ale biorąc pod uwagę, że wpadki zdarzają się mi bardzo rzadko, to czuję się rozgrzeszona. Menu dzisiejsze:

1. Musli z grapefruitem i jogurtem naturalnym.
2. Pieczone w rękawie udko kurczaka bez skórki, ryż i surówka z tartej marchewki.
3. Budyń waniliowy - to właśnie ta wpadka, ale na mleku 0,5%.
4. Grapefruit.
5. Dwie kromki razowca z szynką - "kurczak gotowany".

I tak sobie siedzę i zupełnie nie czułam się dzisiaj zrealizowana... Włączyłam you tube w poszukiwaniu jakichś podstawowych kroków zumby, ale po czasie stwierdziłam, że skoro dolna część mojej sylwetki (nogi, pośladki) jest stosunkowo najmniej otłuszczona to mogłabym ją zacząć troszkę modelować. No i tak dotarłam do 10-cio minutowego treningu pośladków Mel B. Zrobiłam dwa razy, bo za pierwszym razem często przerywałam, by sprawdzać czy ćwiczę dobrze. I dałam radę, zadowolona jestem, choć pewnie większość z Was wykonuje te ćwiczenia z palcem w nosie . Mnie mięśnie pupska piekły jak diabli ajjj! Ale co tam... Myślę, że może udałoby mi się robić te ćwiczenia codziennie, w końcu te 10 minut minęło bardzo szybko. No chyba, że to za często, jak myślicie? Bo ja całkiem zielona jestem w tych treningach, dopiero zaczynam cokolwiek robić... Pozdrawiam!

5 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Witam,
zgodnie z moim noworocznym postanowieniem, znalazłam najbardziej odpowiadające mi zajęcia z zumby. Od wtorku planuję zacząć, dziś zakupiłam już nowe spodnie dresowe i koszulkę. Przez trzy dni nie było mnie w domu, trzymałam dietkę w 100%. Te trzy wzorowe dni zaowocowały tym, że z 73kg waga spadła na 72,4kg. W sumie nie wiem czy to przez dietę, czy przez to, że jestem w trakcie okresu i woda zatrzymana wcześniej teraz mi schodzi. Zawsze tak mam, że przed okresem magazynuję wodę, brzuchol mi rośnie kilka cm w obwodzie... Dokładne pomiary i wynik ważenia podam w następną sobotę, bo teraz od ostatniego mierzenia i ważenia minęło za mało dni, aby zobaczyć znaczącą różnicę. Na cały przyszły tydzień zabieram z sobą do pracy zdrowe obiadki w postaci kaszy gryczanej z potrawką z piersi kurczaka (mięsko + marchew + korzeń pietruszki + papryka słodka mielona duszone na patelni, doprawione do smaku). Śniadanka to standardowo musli własnej roboty z mlekiem na ciepło, które nigdy się nie nudzi bo ciągle dodaję do nich coś innego. Kolacje natomiast to serek wiejski lekki albo pasta rybna + chlebek razowy. Dwa pozostałe posiłki (drugie śniadanie i podwieczorek) to zazwyczaj owoc, jogurt lub sok. Taki mam sposób i w najbliższym tygodniu dalej będę się tego trzymać. Do tego dojdzie Zumba we wtorek, na razie raz w tygodniu, chyba, że radzicie więcej? Ale nie wiem, czy przy mojej kondycji, a w sumie to przy jej braku dam radę więcej. Możliwość jest 3 razy w tygodniu a każde zajęcia trwają godzinę. Ponieważ nigdy nie ćwiczyłam to myślę, że na początku i raz w tygodniu powinno przynieść jakiś mały efekt? Jak myślicie? A może któraś z Was chodzi na Zumbę i podzieli się wrażeniami? Pozdrawiam!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.