Cześć Chudzinki
Dla poprawy nastroju
W sumie nie jest tak do końca, bo sama się oglądam za innymi kobietami w moim przypadku by się porównać czy jestem , jaka jestem i czy będę !!!
Miałam napisać cały elaborat co u mnie i w ogóle, ale jakoś weny mi brakuje. Coś się rozmarzyłam oglądając motywacje i mi smutno jakoś, że jestem w miejscu którym jestem, jedynie mały krok w przód, bo ciut waga spadła (1 kg)- paska nie zmieniam, nie chcę się rozpędzić, a potem doznać porażki, że to tylko chwilowy skok Miałam zacząć od poniedziałku z Ewką, ale ... zawsze to ale
poniedziałek - wróciłam z pracy, musiałam ogarnąć mieszkanie, zrobić obiad, potem okazało się,że moje Skarby wracają ok 1,5 godziny wcześniej z koloni niż zakładałam, więc czasu brak. Odebrałam ich, potem słuchanie opowieści, pamiątki, a potem 2 walizy do rozpakowania (prania mam do dziś, bo pogody nie było za bardzo wczoraj, a dziś zapowiadało się brzydko, a jest fajnie
wtorek - wróciłam z pracy obiad już był -córci dałam wskazówki i zrobiła zupę pomidorową, chłopakom tak smakowała, że pobrali dokładki i garniec zniknął. Wzięłam się za porządki - po remoncie wiedziałam, że najgorsze będzie wnoszenie wszystkich pierdół z powrotem do domu, papiery, książki, bibelotki i inne. Chłopcy jeszcze nie mają swojej szafy, bo stara poszła na wiór a nowa będzie za tydzień. Więc gro rzeczy jeszcze jest u córy w małym pokoiku. Męczy mnie to już. Muszę się zacząć rozglądać za wyprawka do szkoły dla dzieci, aż się boję dla całej trójki (pierwszoklasiści mają mieć podręczniki ze szkoły, ale znając życie jakieś dodatkowe do kupienia też będą ech)
A co w weekend ?
W piątek wylądowaliśmy w Istebnej, późno już było, bo ja do 16 w pracy, więc na miejscu byliśmy przed 18. Pokój 3 osobowy z łazienką, tv, wi-fi, a za oknem wielgachna choinka, czad :). Poszliśmy na spacer, a potem na piwko. Jeśli ktoś lubi narty polecam ośrodek przy trasie Groń. Myśmy nocowali po drugiej stronie ulicy, ale Wam powiem jaki przystojniacha kelner mmmmm hahahah, tak tak mnie już nie wypada, ale fajnie się śmiał (do wszystkich turystek tam przebywających) ale do mnie też. Potem poznaliśmy parę z Gliwic (miasto obok) z małym 4-latkiem, mój Bartek go miał dosyć, bo bił, szczypał i kopał albo wiecznie się do niego przytulał ... W sobotę trochę się poruszaliśmy, mały wypad na spacer po górach, popołudnie nad rzeką, a potem spotkaliśmy tych dwoje z piątku i z nimi posiedzieliśmy tam w ośrodku. Oj 4 browce wpadły, ale to jedyne przewinienie - tyle się napociłam w tym upale, że się należało . Niedziela minęła męcząco, bo zaliczyliśmy spacer po Wiśle (tłumyyyyyy), potem basen w Gołębiowskim, moim zdaniem przereklamowany (to u mnie w Rudzie jest lepszy) oczywiście jak dla dzieci, bo w gołębiu są fajne solanki i inne atrakcje dla dorosłych z których nie skorzystaliśmy, bo poszliśmy ze względu na Młodego. Potem Ustroń,chcieliśmy coś zjeść, pierwszy raz w życiu zjadłam kebaba - fuj co za koszmar, mięso, to nie było mięso tylko coś co miało je przypominać yyyjjjuuu. a potem pojechaliśmy już do domu
Niestety za wiele zdjęć nie mam, mąż ma lepszy telefon ...
no i ze wczoraj z pracy zdjęcie też mam
z pozdrowieniami dla Moni hhahaha
Jednak się trochę rozpisałam ech