Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Parę lat temu udało mi się schudnąć i wyglądać super. Niestety, przez zajadanie depresji kilogramy w końcu wróciły. Chcę wrócić do tamtej, lepszej, wersji siebie. Wracam więc do diety i aktywności, które doprowadziły do sukcesu. Waga, którą wpisałam, nie jest aktualna - nie uaktualniam jej ponieważ obecnie mierzę postępy rozmiarami, a nie wagą. Uaktualnię dopiero gdy dojdę do wymarzonego rozmiaru. Od czasu, gdy wpisałam wagę do końca czerwca 2014 r. schudłam o 5 rozmiarów. :-) Życzę powodzenia w zmaganiach z kilogramami, sobie i Wam. :-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26135
Komentarzy: 332
Założony: 9 września 2012
Ostatni wpis: 9 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
czarnaowca001

kobieta, 41 lat, Warszawa

173 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2013 , Komentarze (4)

Nie, nie będzie o osobach wyśmiewających się z pasztecików. Będzie o zjawisku, które utrudnia nie tylko odchudzanie ale i dobrą zabawę.

Wiecie, grupy różnych osób, które lubią sporty zespołowe, poznają się często przez gumtree. Są tam osoby lubiące np. siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną. Jako że moi znajomi ze studiów nie lubią sportów zespołowych, ja również korzystałam z gumtree żeby się umawiać na wspólną grę. I co mnie tam wkurza?

PRESJA! To nie są zwykłe treningi, często czuję się tak jakby zaprosili mnie na trening przed mistrzostwami świata. I wcale tu nie liczy się dobra zabawa czy rozwój umiejętności tylko wygrana. Więc jak ktoś gra w coś słabo to raczej piłki nie dostanie i będzie zawsze trzymany "gdzieś z tyłu". Ci z przodu oczywiście mają wszystkie błędy wybaczane, w przeciwieństwie do tych z tyłu.

Więc właśnie zrezygnowałam z czegoś co wprawdzie fajnie spalało kalorie ale też nerwy.
 Bo nie mam ochoty tych samych negatywnych zjawisk z życia zawodowego przenosić do czasu wolnego. Nie mam ochoty się z nikim ścigać ani udowadniać, że jestem lepsza bo po prostu nie mam tego w naturze. Część tych agresywnych osób może jest szarymi myszkami w pracy i musi odreagować, a te które nie są po prostu nie wychodzą ze swoich ról.

Ja tego nie ogarniam - czemu nie możemy się sportem pobawić. Czemu nie możemy odłożyć na chwilę rywalizacji i zacząć się uczyć współpracy? I nią cieszyć?
 
Dół. Odechciało mi się wspólnej gry z kimkolwiek, jeśli to ma tak wyglądać...

29 października 2013 , Komentarze (2)

Korci mnie żeby rozpocząć kolejną fazę. Bardzo świadomą. Pamiętając o tym, jak odniosłam sukces odchudzeniowy spróbować go powtórzyć.

Czynniki sukcesu były u mnie takie:
- dieta wege (dużo warzyw w tym takie na patelnię które mi nie szkodziły na wagę, gotowana kasza jaglana),
- jogging,
- sporty zespołowe,
- płyty z ćwiczeniami (aeroboks),
- tańce,
- okazjonalnie fitness "typowy".

Myślę o "tuningowanych" zamiennikach:
- zamiast diety wege, dieta Smacznie dopasowana, po której chudłam ale w pewnym momencie pogubiłam się czasowo,
- zamiast "typowego" fitnessu ćwiczenia z Ewą Chodakowską.

A całą resztę pozostawić bez zmian. Boję się tylko własnego nieogarnięcia zakupowo przygotowaniowego... ale to jest tego warte. Najpierw ogarnę chaos wokół siebie, a później zacznę tę nową fazę. :-)


25 października 2013 , Komentarze (1)

Wróciłam z wyprawy - było super, wzmocniłam się, spaliłam tysiące kalorii. :-) Ale wszystko mnie boli. Po tych średnio 10 godzinach łażenia po górach odchudzanie powinno znacząco przyspieszyć.

Jak tam Wasze zmagania? :-)



18 października 2013 , Skomentuj

Treningi z Ewą przynoszą rezultaty - daję radę i wytrzymuję z dużo mniejszym zmęczeniem trening przy grach zespołowych. A ten jest bardzo wymagający. Jeszcze jeden trening a później zobaczymy, czy to się przełoży na chodzenie po górach. W których już spadł śnieg. Ups.

Niestety zaczął mnie prześladować jakiś pech, zaczęłam się bardziej stresować. Ciągle coś mnie denerwuje. A powodu nie ma. Nawet nie wiem sama, o co mi chodzi. Nie powinnam się denerwować tym że muszę trenować żeby schudnąć - przecież wiedziałam, że tak będzie. Nie da się szybko pozbyć całego tłuszczu. A sezon jesienno zimowy jest super na takie zmiany, bo później wiosną odsłonięcie będzie bardzo spektakularne. :-) Jedyna w miarę pewna przyczyna nastroju to kwestie damsko męskie. No ale tu nigdy mi nic nie wyszło - czemu to mnie jeszcze zaskakuje?

Skupię się na zajęciach (studiuję zaocznie, teraz mam zjazd), przygotowaniach do wyjazdu i samym wyjeździe, a potem zobaczymy.

13 października 2013 , Skomentuj

No, dzisiaj oprócz obowiązku - rzekłabym - obywatelskiego ;-) dzień zapowiada się (i już jest) aktywnie:
- Skalpel z Ewą i pół treningu z tańca brzucha (cały mnie nudzi :D),
- nauka na następne zajęcia,
- może wreszcie zacznę tę książkę, którą kupiłam parę miesięcy temu - znów za bardzo się zniechęciłam po tym, jak dwie książki, które ostatnio kupiłam nie okazały się zbyt wciągające i nie mogę ich skończyć - co rzutuje na czytanie w ogóle. Jednak - tak jak nie należy się poddawać po pierwszym fakapie odchudzania, nie należy również odrzucać nowej książki tylko dlatego, że poprzednie były mało wciągające.

Ku swojej satysfakcji odnotowałam, że parę dni po DBD (Dzień bez diety :-D) spodnie dresowe kupione niedawno są jeszcze luźniejsze, podobnie jak stanik sportowy, który za pierwszym razem dosyć obciskał. Jednak z DBD należy uważać i nie stosować zbyt często. :-)

11 października 2013 , Skomentuj

Jak tylko poczułam się lepiej, poszłam na trening zespołowy. Nie chcę go opuszczać. Ale jeszcze nie doszłam do pełni sił - wszystko szło mi gorzej i wolniej. Za to ile potu poszło, ho ho. Niestety nie zdążyłam zrobić Ewy - a co to będzie później gdy mi się zwiększą obowiązki. ;-)

Następne ćwiczenia planuję - jak dobrze pójdzie - na dziś wieczór. I jutro wieczór. Bo mam duuuże plany, muszę wszystko ogarnąć.

7 października 2013 , Komentarze (1)

Jak pech, to pech. Wprawdzie zajęcia na uczelni były ciekawe i przydatne, ale przez to że tak bardzo grzali dorobiłam się. :-/ Nici z treningu. Mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej, a w czwartek mam ten mega maskakrycznie wyczerpujący trening i muszę być w formie. Aaaaa!


4 października 2013 , Komentarze (1)

Robię przerwę. Co najmniej do niedzieli. W końcu trzeba trochę postudiować. ;-)

Mam nadzieję, że do następnego treningu ta śliweczka z nogi już mi zejdzie. Sporty zespołowe bywają niebezpieczne.

Przy okazji zrobiłam kontrolne mierzenie ciuchów - jedne spodnie są już luźniejsze. Najgorszy jest dół brzucha, który psuje całą sylwetkę. Na myśl o tym, że będę musiała dodatkowo potrenować tę część ciała dostaję dreszczy...

Miłego weekendu!

3 października 2013 , Skomentuj

Uff. Jestem tak padnięta, że dużo nie będę pisać. Skalpel zrobiony, gry zespołowe zaliczone. W sumie 2 h intensywnego treningu. Dwa treningi zrobione w sumie o różnych porach dnia - jest postęp. :-)

W weekend pomyślę o jakiejś przerwie. W końcu mam zajęcia na uczelni, jest pretekst. ;-)

2 października 2013 , Komentarze (3)

Żeby nie było - ten 7 dzień oznacza 7 dzień z Ewą oraz 7 dzień treningu bez przerwy. Regularne treningi (przynajmniej 3 w tygodniu) mam gdzieś od lipca. Ale ten 7 dzień to chyba jakiś przełom. ;-)

Zrobiłam dwa treningi - jeden z tańcem brzucha a drugi Skalpel 2. Zrobiłam też - w ramach rozgrzewki - fragment Szok treningu. I już wiem, skąd ta nazwa. ;-) Ok, na razie poprzestanę raczej na Skaplelu 2 i Total fitness.

W ramach nagrody (jeszcze za wczoraj :-D) kupiłam sobie dziś w Decathlonie ciuchy treningowe. Pierwsze ciuchy treningowe dobrej jakości, jakie kupiłam. No i nareszcie prawdziwy sportowy stanik. Naprawdę czuć różnicę - jest wygodniej.

Tak się ułożył dzień że znów były dwa treningi po rząd i znów wieczorem. No cóż, muszę się jakoś odnajdywać w zmieniających się okolicznościach. :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.