no, nie ma jak pozytywnie zacząć dzień;))
I na śniadanko placki owsiane z dodatkiem boczku.. (mało tłusty, sliczny.. ale swoje 40g warzył i tak. kurcze słony trochę był, ale ogólnie zjadliwe, choc placka miał wygląd bo w smaku to tak prawie jajecznica, no ale 440 kal na śniadanko.
Też macie plagę gołębi na balkonach? gonie i gonie.. a one i tak jak zauważa że nikt nie reaguje to siedzą i srają. Masakra!!
II śniadanko- musli z jogurtem i jabłkiem- 350;) (o jedną łyżkę musli za duzo)
III przekąska/zachcianka fistaszki - ok 200 kalorii
IV obiad miała byc zupa.. ale nie, były ziemniaki, mięso gotowane (choć dziczyzna bardziej smakuje podsmazona i potem duszona no ale trudno), i surówka z sałaty, kawałka buraka, kawałka selera i oliwy.
I 550 kalorii pochłoniętych ze smakiem to na razie jest juz 1540 kalorii, a gdzie do wieczora!?! ja sie pytam. No nic jakoś dam rade.
Kalorie spalone na razie 155;) i jeszcze wieczorne 15 moze więcej przy serialowo_ filmowej gimnastyki- grunt to systematyczność u mnie działa
A na razie robie sobie kolacje/przekąski na kolejne 2 dni czyli dorsza w galarecie z warzywami:)
I się zmierzyłam bo dawno nie robiłam i co?
cycki 95 cm (było 98 hehe sie zgrabniejsze zrobiły fakt, ale niech juz ni spadaja;)
talia 77cm (było 86 jak zaczynałam - czyli czerwiec 2012 wiec tu jest sukces duzy) talia talią ale brzuszek leniwy jeszcze jest.
bioderka 101 było ok 108 czy 109 więc jest zajebiście!! a bedzie jeszcze lepiej:))
V kolacja 2x: kanapki jedna z serem sałata, druga z sałata i wedliną i mamy 260 kalorii
i jeszcze wszamałam maały jogurcik z otrębami 147
czyli 1947 kalorii...aaaaaaaaaaaaa!!!
kalorie spalone ok. 210 choc tyle.