Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 193390
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 października 2012 , Komentarze (11)


Sobota mija mi bardzo leniwie, niby posprzątałam, niby coś tam przygotowałam na uczelnię... ale wszystko tak powoli, opieszale...



Lenistwo... lenistwo... lenistwo.



Rozglądam się nad jakąś fajną pracą dorywczą, wysłałam już kilka CV. Jeżeli uda mi się znaleźć jakąś pracę, która nie będzie mi kolidowałam z uczelnią, pędzą od razu do banku i zakładam konto oszczędnościowe. A po co? Na wakacje marzeń! W końcu będę już laska, muszę to jakoś uczcić, nie? Jednak jak nie uda mi się nic znaleźć to tragedii też nie będzie... trudno.



A o co chodzi z tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia? Zawsze wydawało mi się, że osoby ważące 60 parę kilo, nieważne czy 60kg, czy 69kg są osobami szczupłymi. Wyobrażałam sobie, że jak już ja będę w końcu ważyła 69kg to będę szczupła! A teraz co? Ważę 70,2kg, do mojej wymorzonej wagi 69,9kg, brakuje mi 300g, a ja się szczupła absolutnie nie czuję! Mam nadzieję, że nie oznacza to tego, że będę w nieskończoność dążyć do wyimaginowanej idealnej wagi. Ale już czuję, że moje pierwsze założenie 65kg, nie będzie mnie satysfakcjonowało. Może 59kg? Zobaczymy....

No to wracam do dalszego leniuchowania...



Zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem 0,5%
obiad: udko z kurczaka, zapiekana marchew z ziemniakami
podwieczorek: mała jogobella light
kolacja: 2 kromki graham z plasterkiem sera i szynką, pomidor+ około godzinę później wszamałam banana nie wytrzymałam.

+kawa z mlekiem i łyżeczką cukru trzcinowego

19 października 2012 , Komentarze (20)

Dzisiaj będzie 5 dzień pod rząd kiedy ćwiczę, jestem z siebie nawet dumna Nie chce mi się dzisiaj iść do klubu, pobiegnę więc nad morze, być może uda mi się przebiec 6 km (będę walczyć!), ale jak mi się nie uda to co najmniej 4km+2km marszu.
Staję się odporna na kuszenie. K. zakupił sobie dzisiaj bajaderkę (wyglądała pięknie ), zajadał ją wydając jęki i krzyki zachwytu
-to najlepsze bajaderka jaką jadłem! chcesz spróbować?
-NIE
-ale na pewno? mniam mmmmm.....
Zwariować można... Nie zjadłam...
To niesprawiedliwe, on codziennie wpieprza niebotyczne ilości jedzenia i słodyczy i odchudzać się nie musi, a ja walczę każdego dnia, a moja waga ma mnie gdzieś. Czuję jednak, że jestem coraz bliżej 6...

Zjadłam:




+kawa z mlekiem i łyżeczką cukru trzcinowego, 1 mandarynka

Ruch:
bieg- 5km biegu+1km marsz



17 października 2012 , Komentarze (16)

Sportowy tydzień nadal trwa Wczoraj miałam lenia i nie chciało mi się iść do klubu fitness, ale pomyślałam sobie, jak to? Cały dzień bez ćwiczeń? I wyruszyłam wieczorem pobiegać nad morzem.

Waga nadal, ani myśli spadać i oscyluje w okół wagi 71kg Chyba nie muszę mówić jaka demotywacja ogarnia człowieka? My się staramy a ona swoje od ponad miesiąca... ale zmuszę ją do spadku, choćby nie wiem co!
Mam przypuszczenia, że ta piękna waga może być spowodowana tym, że moje jelita od jakiegoś czasu mają lenia i nie działają tak jak powinny. Ma może ktoś sprawdzone sposoby jak je zmusić do lepszego działania?

Moja praca dyplomowa wre, mam już sprecyzowany temat, cel badawczy itp. itd., już wiem nad czym spędzę weekend. Widzę, że z moją panią promotor nie będzie obijania, ale to chyba dobrze. Gdyby mnie nie "przymuszała" do pracy to ciekawe kiedy bym się wzięła za pisanie, pewnie w marcu A tak to do końca listopada pewnie będę miała jeden rozdział skończony

Chyba zrobię jutro fotomenu, bo już tak dawno nie robiłam... a teraz w sumie fajnie jest się cofnąć do początku mojej diety i podpatrzeć jak wtedy jadłam. Mam nadzieję, że nie zapomnę, chyba położę sobie aparat na stole

Dobra kończę, bo już 14, trzeba robić obiad i przed 17 biec na dwie godziny fitnessu

Wczorajszy jadłospis:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem
II śniadanie: banan (nie miałam innego owocu w domu), kanapka z grahama z szynką, ogórkiem i odrobiną margaryny
obiad: kawałek pieczonej karkówki (mały), jeden ziemniak, gotowany kalafior, surówka z ogórków
podwieczorek: jogobella light, ogromne jabłko
kolacja: pół serka wiejskiego z pomidorem, jeden wafel ryżowy z szynką

Ruch:
4km biegu, 2km marszu

Dzisiejszy jadłospis:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem
II śniadanie: jabłko, kubek zielonej herbaty
obiad: 4 pierogi z surówką z kapusty pekińskiej
kolacja: bułka z dynią z odrobiną margaryny, szynką i musztardą, "deserek" na bazie białek jaja

+kawa z łyżeczką trzcinowego cukru i mlekiem

Ruch:
1h body shape
1h TBC


15 października 2012 , Komentarze (17)

Dzięki za wszystkie bardzo miłe komentarze, które dają dodatkowego kopa do działania Mam nadzieję, że niebawem będę mogła tu wstawić fotki porównawcze z wagą 65kg, zrobię wszystko żeby nie trwało to w nieskończoność Jestem mega ciekawa jak będę wyglądała z taką wagą, bo nigdy tyle nie ważyłam.
W tym tygodniu będzie sportowo na maxa. Chcę iść na fitness minimum 5 razy i ćwiczyć po minimum 1,5h. Dzisiaj zadanie zaliczone, 2h ćwiczeń za mną
24 dni do moich 21 urodzin Chcę zrobić sobie prezent i mieć zrzucone 15kg, brakuje jeszcze 2kg, do boju! Ale czy moja waga zechce spaść? Z nią to nigdy nie wiadomo

Zjadłam:

śniadanie: musli z mlekiem 0,5%
II śniadanie: banan
obiad: nudle z mięsem mielonym z indyka, cukinią, pieczarkami i pomidorami
kolacja: zjem chyba serek wiejski

Nie miałam dzisiaj czasu na jedzenie, dlatego II śniadanie takie marne.

Ruch:
1h body shape
1h zumba





14 października 2012 , Komentarze (120)

Hej
Postanowiłam przed wyjazdem na rodzinny obiad trochę się zmotywować żeby nie popłynąć i zrobiłam sobie fotki porównawcze. Dzisiaj minęły 4 miesiące mojego odchudzania! Nie jestem z siebie zadowolona w 100%, bo wiem, że gdybym dała z siebie jeszcze więcej to mogłabym w tej chwili ważyć mniej, ale i tak jest dobrze. Ważne żeby cały czas przeć do przodu i się nie poddawać nawet jak spotykają nas porażki.






Na ostatnim zdjęciu nie sprecyzowałam dokładnie wagi, ponieważ strasznie się waha, wczoraj było 70,8kg, dzisiaj już 70,2kg, ale nie będę zdziwiona jak jutro będzie znowu 71 kg

13 października 2012 , Komentarze (15)

Nie pisałam bo... w zasadzie nie wiem czemu ;)
Czy mój idealny tydzień był do tej pory idealny? No niestety nie... zaskoczyła mnie w środę impreza i trochę wymiękłam i pochłonęłam kawałek ciasta (ale mały, nie smakowało mi  a koleżanka piekła i "musiałam" spróbować) i jakieś dwa-trzy naleśniki w porze zbyt później jak na takie jedzenie. Generalnie tragedii nie ma, ale tyłka też nie urywa Moja waga nie jest dla mnie zbyt łaskawa i dzisiaj rano pokazała 70,8kg, już tak blisko 69,9kg a zarazem tak daleko. Mam nadzieję, że jak przekroczę tą magiczną granicę to już poleci.
Od wczoraj znów liczę kalorie, nie wiem jak długo wytrzymam, bo strasznie tego nie lubię! Staram się nie przekraczać 1200kcal, wczoraj było nawet trochę mniej.Widzę, że jak nie liczę to chyba nieświadomie jem za dużo i waga stoi. Musi ruszyć, mam dość wagi 71kg!

Jutro rodzinny obiad, boję się mam nadzieję, że nie popłynę.

Zmykam poczytać co tam u Was, bo jestem baaardzo ciekawa jak Wy dajecie rade



Niech mi odda te włosy!!!

8 października 2012 , Komentarze (20)

Zainspirowana nie idealnym dniem postanowiłam spróbować z prawie idealnym tygodniem. Jestem bardzo ciekawa ile uda mi się zrucić przez CAŁY tydzień kontrolowania jedzenia (bez słodyczy i innych fanaberii ) oraz odpowiedniej dawki ćwiczeń. Waga na dziś to około 71kg (wydaje mi się, że dokładnie 71,2kg). Czy uda mi się po tygodniu ujrzeć na wadze chociaż 69,9kg? Przekonamy się Postaram się przez tydzień nie ważyć. Mam nadzieję, że ważenie w przyszły poniedziałek będzie satysfakcjonujące.

Od wczoraj "goszczę" u siebie psa mojej mamy, będzie u mnie do niedzieli i jestem z tego powodu bardzo zadowolona, dochodzi kolejna porcja ruchu- spacery. Bardzo mocno chciałabym mieć swojego własnego psa, ale póki co to niestety niemożliwe Wynajmuję kawalerkę, które jest tak mała, że razem z chłopakiem sami ledwo się w niej mieścimy. Bardzo szkoda, bo mogłabym jakiemuś pieskowi ze schroniska zapewnić cudowne życie, bo moje uwielbienie do psów jest ogromne. Jednak za kilka lat na pewno przygarnę co najmniej jednego psiaka.

Wczorajsza reakcja mojego wujka na mój widok była mega miła "Klaudia co ty zrobiłaś?!" w sensie, że tak schudłam ;) muszę odzyskać 100% motywację, bo coś sobie ostatnio za bardzo pozwalam, nie podoba mi się to.

No to trzymajcie kciuki za mój (prawie) idealny tydzień



Zjadłam:
śniadanie: mała jogobella light z odrobiną musli, wielkie jabłko
II śniadanie: 2 kromki chleba razowego z odrobiną margaryny i szynką
obiad: makaron pełnoziarnisty, mięso mielone z indyka z sosem słodko-kwaśnym mojej babci (pyszny był)
kolacja: omlet z 2 jaj z odrobiną presidenta śmietankowego (4% tłuszczu) i 3 łyżeczki dżemu 75% (tak wiem... dżem, ale to było po ćwiczeniach )

Ruch:
1h body shape

Znowu się zaczął gorący okres na siłowni (sylwester ), nawet nie było szans dorwać stepperka

Codzienne balsamowanie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

6 października 2012 , Komentarze (13)

Wczorajszego dnia nie mogę zaliczyć do idealnych, było sporo jedzenia, słodyczy i alkohol. Nie ubolewam jakoś szczególnie nad tym, ale żeby nie było kara mnie spotkała. Mega gigantyczny ból żołądka, na szczęście po około 30min spacerze ból ustąpił i mogłam spokojnie zasnąć. W każdym razie było minęło działamy dalej
Czasami mnie nadchodzą takie dni obżarstwa i wiem, że ich nie uniknę. Już w czwartek wieczorem ledwo się powstrzymałam przed napadem na maca i wiedziałam, że w piątek już na pewno nie dam rady. No i nie dałam Jednak teraz wiem, że przynajmniej na dwa tygodnie mam spokój i nie będzie mnie ciągnęło do tłustego, zwłaszcza jak przypomnę sobie ten ból żołądka, ojoj zdecydowanie biedaczyna się odzwyczaiła od takich "dobroci".
Jutro czeka mnie rodzinny obiad, ale dam radę Na to co będzie na obiad nie będę miała wpływu, za to na ilość pochłoniętego jedzenia już zdecydowanie tak.
Dzisiaj mam lenia okropnego, wybrałam się tylko do koleżanki plotki. Dodam tylko, że pomimo deszczu nie pojechałam tramwajem tylko w obie strony dzielnie maszerowałam 40min z parasolem w ręku Żeby nie było, że cały dzień spędziłam na tyłku. Powinnam jeszcze odkurzyć, ale chyba mi się nie chce...

Zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem 0,5%
obiad: pół piersi z kury, łyżka ziemniaków, surówka z dressingiem z oliwy
podwieczorek: jabłko
kolacja: 2 kromki razowca z odrobiną margaryny, szynką, plasterkiem sera, surówka z obiadu
+ kawa z łyżeczką cukru i mlekiem 0,5%

Codzienne balsamowanie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

4 października 2012 , Komentarze (22)

Jak widać mój model nie jest już grubasem a szczupłą osobą Ja co prawda siebie nie uważam za szczupłą osobę, ale nie mam nadwagi według BMI!!! Ale czad! Chyba po raz pierwszy w życiu, zawsze oscylowałam w okół nadwagi/otyłości.
Jeszcze niedawno to był tak odległy cel a teraz dokonałam tego, nie wyobrażacie sobie nawet jaka to była radość, gdy rano się zważyłam. Teraz tylko trzeba poprawić ten wynik i nigdy nie wracać do nadwagi.

Zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem 0,5%
II śniadanie: kromka grahama z odrobiną margaryny i szynką, nektarynka
obiad: dietetyczna zapiekanka ziemniaczana (prawie zero oleju, pieczarki, cebula, trochę mozzarelli, przyprawy)
podwieczorek: batonik orzechowy
kolacja: omlet z 2 jaj z 2 łyżeczkami dżemu 75% owoców- to po ćwiczeniach, więc dżem ujdzie

+kawa z łyżeczką cukry i mlekiem 0,5%

Ruch:
1h power pump
1h step

Codzienne balsamowanie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

3 października 2012 , Komentarze (18)


Dzisiaj na uczelni od wielu osób usłyszałam "Klaudia jest ciebie o połowę mniej! jak ty to zrobiłaś?", ale radocha a jeszcze około 10kg chciała bym zrzucić, ciekawe co wtedy będą mówić Teraz już co prawda spodziewam się, że waga będzie spadać poooowoli, ale do wakacji dam radę. Już się nie mogę doczekać jak odzyskam w niedziele aparat i cyknę fotkę porównawczą.
Wiecie, że ja ważyłam te 83-84kg to nie zdawałam sobie sprawy, że wyglądam jak wyglądam? Wydawało mi się, że nadal wyglądam całkiem dobrze a zdjęcia na pewno kłamią i dodają 10 kg Dopiero teraz powoli do mnie dochodzi to jak wyglądałam na prawdę, choć wiem, że nadal dużo pracy przede mną.
Zawaliłam jedno wyzwanie a mianowicie z colą zero chyba nie dam rady... jedna puszeczka chociaż na 2-3 dni musi być ale będę ograniczać... bo tak jakoś mi się wydaje, że ta cola ma swój wkład w moim cellulicie, nie wiem ile z tego prawdy. Jednak balsamowania nie rzucę, miesiąc muszę dać radę a dalej mam nadzieję, że to już będzie nawyk.
Tak w ogóle to powoli wątpię, że ta paskuda mnie opuści niech chociaż trochę zejdzie a będę zadowolona.

Zjadłam:
śniadanie: musli z mlekiem 0,5%
II śniadanie: kanapka z chleba graham z odrobiną margaryny i szynką
obiad: 2 dietetyczne gołąbki
podwieczorek: jabłko z cynamonem
kolacja: nie jestem pewna, chyba serek wiejski i może 1 kromka z szynką
+kawa z łyżeczką cukru i mlekiem 0,5%

Ruch:
1h TBC
1h body shape


Codzienne balsamowanie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30






© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.