Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 188505
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 października 2012 , Komentarze (22)

Dzisiaj pierwszy dzień na uczelni, ale dopiero na 15 i jeden wykład, więc powoli się wdrążę Celebruje dzisiaj śniadanie na luzie, bo już coraz rzadziej będzie czas na takie śniadanka. Przed wykładem zdążę jeszcze na spokojnie jechać do koleżanka na kawę, co mi trochę pokrzyżuje plany z obiadem, który z tego powodu będę musiała zjeść o 17... trudno, zjem po prostu skromniejszy. I tak muszę się przestawiać na taki tryb jedzenia.

Byliśmy wczoraj z K. na obiedzie w biowayu, bo totalnie nie miałam weny na obiad. Zjadłam kawałek ciasta orzechowego z białą kawą Trochę wstyd, ale nie miałam jakichś bardzo dużych wyrzutów sumienia, ciasta miało mnóstwo orzechów w sobie i wydawało się być takie... zdrowe choć na pewno kaloryczne. Myślałam, że obiad w biowayu to będzie najlepsza alternatywa jednak i tak czułam się strasznie ciężko, aż źle mi się ćwiczyło na fitnessie. Jednak dietetyczny obiad domowy to obiad domowy. Jednak raz na jakiś czas można.

Kolejna koleżanka zauważyła zmiany, powiedziała bardzo schudłam na twarzy, że mi się zrobiła taka smukła, super

Zaczynam dwa wyzwania! Miesiąc codziennego balsamowania (do tego jeden/dwa razy w tyg peeling kawowy i co około drugi dzień masaż szorstką gąbką) i drugie najgorsze: dwa tygodnie bez coca-coli zero muszę dać radę.

Czy ktoś z Was robił dietetyczną zapiekankę ziemniaczaną? O ile taka istnieje? Bo mój chłopak prosi mnie o nią, a jedyne co on wymyślił to ziemniaki, boczek i ser żółty Niech zapomni albo zrobię dwie jak będzie bardzo nalegał. Myślałam coś o ziemniakach z mozzarellą i bazylią, hmmm. W 100% dietetyczna nie będzie, wiadomo ale smaczna.

Wczorajsza aktywność:
1h body shape

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: omlet z 2 jaj z kapką oleju, mała jogobella light
obiad: spaghetti z mięsem mielonym (zjadłam u koleżanki, ale niedużo)
podwieczorek: mały banan, nektarynka
kolacja: jeszcze nie wiem
+kawa z mlekiem i łyżeczką cukru

Dzisiaj jeden dzień przerwy w fitnessie.



Bardzo ładna figura... ale ja o takiej nawet nie marzę

Codzienne balsamowanie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

Dwa tygodnie bez coca coli zero: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14

30 września 2012 , Komentarze (21)

Już niedługo nowy rok akademicki, jutro jeszcze słodko się lenie, ale za to we wtorek muszę iść na uczelnie o 15 na jeden wykład, masakra Paradoksalnie łatwiej mi się zebrać na cały dzień zajęć Mamy we wtorek godziny dziekańskie, ale tylko do 15, głupie to, no i pech chciał, że o 15 mam wykład na który muszę iść, ale przecież mogło być gorzej, nie? W końcu to tylko jeden wykład.
Już czas żebym zdecydowała się na promotora i tematykę pracy dyplomowej, a ja w ogóle nie mam pomysłów? Czy tylko ja jestem taki nie ogar? 3 października mam pierwsze seminarium a do 10 października muszę wybrać promotora, zaczynam się stresować Kompletnie nie mam pomysłów... M A S A K R A.
Plan mam całkiem przyjemny, czwartki wolne (ideał to pon albo pt, wiadoma ) i do listopada dodatkowo poniedziałek wolny, bo dopiero w listopadzie zaczynam poniedziałkowe wykłady. Ogólnie plan jest ok... 3 rok, więc zajęć dość mało.

Byłam wczoraj na zakupach, zakupiłam dwie pary spodni i sukienkę w zebry, słodka jest. Mam nadzieję, że te spodnie wystarczą mi na okres "przejściowy" pomiędzy docelową wagą. Poszłam dzisiaj pierwszy raz na fitness w spodniach w których nie chodziłam od miesiąca i byłam przerażona jak na mnie wiszą, szykuje się następny konieczny zakup. No niestety taki już jest minus odchudzania, trzeba pozbywać się ubrań z szafy i wydawać kasę na nowe
Koleżanka zauważyła, że schudłam, pojawiła się nawet zazdrość Bo koleżanka też z tych przy sobie i ona niestety przez wakacje przybrała ponad 10 kg. Ogólnie mówiła, że już wyglądam dobrze. Jak mama mi za tydzień odda aparat to będę musiała cyknąć kolejną fotkę porównawczą.

Zjadłam:
śniadanie: musli z małą jogobellą light, mały banan
II śniadanie: 2 kromki chleba graham z szynką i ogórkiem
obiad: nudle z piersią z kurczaka, papryką, cukinią i curry
podwieczorek: kolejny mały banan (ochota na słodkie), kawa z łyżeczką cukru i mlekiem
kolacja: 170g twarożku typu grani
+kawa ze słodzikiem i mlekiem

Ruch:
1h body shape
1h płaski brzuch/stretching


29 września 2012 , Komentarze (22)

Jestem już w Gdańsku, lodówka zaopatrzona w same pyszne i zdrowe produkty, klub fitness po drugiej stronie ulicy, jadę na maxa! Bez obijania, że mi się nie chce dupy ruszyć, że zjem ciasteczko, bo przecież nie zaszkodzi... zaszkodzi, zaszkodzi.
Póki co ustalam tydzień bez żadnych słodyczy. Dostałam dziś @, więc takie dodatkowe utrudnienie W październiku chce zrzucić chociaż 3kg i w końcu ujrzeć na wadzę okolice 69kg.
A tak w ogóle to fajnie, że już 29 września a ja nadal nie mam planu, kocham UG
Spotykam się dzisiaj z koleżanką, która widziała mnie przed odchudzaniem z wagą 83-84kg, jesteśmy obie ciekawe czy zobaczy dużą różnice
Zmykam zobaczyć co tam u Was i na zakupy do galerii, mam nadzieję, że uda mi się upolować coś fajnego.

Zjadłam:

śniadanie: 2 kromki chleba graham z odrobiną margaryny, sałatą, szynką i pomidorem
II śniadanie: mały banan, kilka śliwek
obiad: pieczone udo z kury, surówka z kapusty pekińskiej z dresingiem z oliwy
kolacja: 200g serka typu grani, kromka chleba graham z szynką

Ruch:
1h siłownia- aż się męczę samym pisaniem na klawiaturze, taki dałam wycisk moim obwisłym ramionom

27 września 2012 , Komentarze (13)

Ujrzałam dziś na wadze spadek o 0,7kg , tak się uradowałam, że od razu przesunęłam pasek, choć jestem przekonana, że to chwilowe i pewnie jutro znów zobaczę 72kg Tym bardziej, że zjadłam dzisiaj "do towarzystwa" wielką bagietę z masełkiem czosnkowym. Pomyślałam, że wracam jutro do Gdańska i mogę po raz "ostatni" zjeść z mamą normalną kolacje. Jednak mogłam skończyć w połowie, bo nadal czuję, że mi zalega w żołądku.
W sobotę będę piekła sernik na dzień chłopaka dla mojego K. i już się udręczam ale kawałek zjem... spróbować przecież muszę .
Jutro koniec praktyk, w końcu! Moja opiekunka tak mnie zaczęła wkurzać, że praktyki zaczęły się dla mnie robić coraz mniej przyjemne. HALO ja jestem na praktykach a nie na stażu! Mam prawo czegoś nie wiedzieć... poza tym w końcu odpocznę od wielogodzinnego przygotowywania dzień w dzień pomocy dydaktycznych.
W sobotę muszę jechać zakupić jakieś spodnie, bo mam dość ciągłego podciągania za luźnych gaci, jestem ciekawa czy zmieszczę się w rozmiar 42. Dzisiaj zakupiłam (a raczej mama mi zakupiła ) 3 grube swetry, jeszcze trochę rzeczy dokupię i jestem gotowa na jesień/zimę.
Tak się przyzwyczaiłam przez te 3 tygodnia do bycia u mamy, że aż mi jutro szkoda ją zostawiać samą, ale za K. też tęsknie, błędne koło

24 września 2012 , Komentarze (13)

Nie odzywałam się dość długo, bo praktyki pochłonęły mnie bezlitośnie, a w weekend nie miałam czasu. Nadal staram się odchudzać, ale nie jestem z siebie zadowolona w 100%, waga nadal stoi na 72kg, ale w zasadzie to się temu nie dziwie. Staram się dbać o to co jem, raczej nie jem tłusto, kalorycznie, ale wiem że stać mnie na więcej. Ćwiczenia prawie w ogóle nie istnieją i tak będzie do piątku. A w piątek... koniec praktyk, powrót do Gdańska, powrót do ukochanego klubu fitness, początek zajęć na uczelni i odchudzanie na 100%. W końcu sama będę gotować, sama będę robić zakupy i co najważniejsze będę ochoczo chadzać na fitness, bo ćwiczenia w domu są tak nudne...
Ale co do piątku? Dieta oczywiście nadal będzie trzymana, ale że będę ćwiczyć to nie wierze W październiku chce zrzucić jakieś 3kg i nie ma innej opcji.

A jak na praktykach? Od dzisiaj sama prowadzę zajęcia, bo wcześniej tylko obserwowałam i jest baaaardzo, ale to bardzo trudno. Tak jak pisałam dzieciaki są mocno zaburzone, mają dużo trudności edukacyjnych i z koncentracją i na prawdę trzeba się nagimnastykować podczas lekcji żeby ich zainteresować, aż się boję jutra... Do tego napisanie konspektów i przygotowanie pomocy też zajmuje sporo czasu. Jakoś muszę dotrwać do piątku i będzie z głowy do marca.
Pędzę zobaczyć co tam u Was.

19 września 2012 , Komentarze (30)

Poprawka zaliczona pomyślnie, nawet zaszalałam i dostałam 4,5, ale ocena nie jest tu ważna. Tak wielki kamień spadł mi z serca, że aż chyba sąsiedzi usłyszeli. Nie jestem/nie byłam/ani nie bedę gotowa psychicznie na warunek
Zapał do odchudzania jest... taki sobie, waga stoi, ma mnie gdzieś i same wiecie jak to jest. Jednak jakoś się trzymam, cukierki nadal stoją na stole i nawet nie skusiłam się na lody, które mama pałaszowała siedząc tuż obok. Wyglądały pysznie... ogólnie mama znęca się nade mną psychicznie   ciągle coś przeżuwa, prawie w ogóle nie ma chwili kiedy nie ma czegoś w ustach jednak ja tylko patrzę...
Ochota na słodycze jest ogromna, CIĄGLE mam ochotę na coś słodkiego, zaczyna mnie to wkurzać, bo nie wiem ile moja silna wola jeszcze da rade...
To chyba pozostaje mi być tylko cierpliwą i się nie poddawać? Dopóki waga spadała było łatwiej... ale z drugiej strony pewnie nie spada, bo już zapał nie ten... błędne koło.

Zjadłam:
śniadanie: musli czekoladowe z odrobiną mleka 0,5%
II śniadanie: kanapka z szynką, musztardą i ogórkiem
obiad: filet z ryby w jajku obsmażony na niedużej ilości oleju, kapusta kiszona
kolacja: bułka z ziarenkami z odrobiną domowego dżemu jagodowego- wspominałam o tym, że jak widzę słodycze to kwiczę?
+podjedzona w dzień porcyjka rybki po grecku

Ruch:
killer z Ewą Chodakowską

...
Dodaję jadłospis na jutro, bo jak go tu umieszczę to już nie będzie wyjścia i będę musiała się go trzymać :
śniadanie: musli z jogurtem naturalny, jabłko albo brzoskwinia
II śniadanie: kanapka z razowca z szynką, musztardą i ogórkiem
obiad: pieczone udko z kurczaka+ jakaś surówka
kolacja: 2 jajka na twardo+ coś

17 września 2012 , Komentarze (23)

Zdecydowanie nie lubię wstawać o 5... zdecydowanie nie lubię wstawać o 5, gdy ukochani sąsiedzi urządzają sobie huczną imprezkę do 4! Tym bardziej mnie to dziwi, bo wczoraj była niedziela... ale ok, są gusta i guściki, jednak mimo wszystko co niektórzy mają ochotę się wyspać, bo muszą rano wstać.
Zdecydowanie tęsknię za wstawaniem o 11, mam nadzieję, że mój plan na nowy rok akademicki będzie łaskawy i pozwolą mi się w miarę wysypiać
Pół dnia spędziłam na robieniu jesiennej gazetki na tablicę szkolną, buha pamiętacie te czasy kiedy to się robiło? Cofnęłam się do czasów gimnazjum, gdzie zawsze wykorzystywano mnie do takich rzeczy. Zostało mi jeszcze dużo roboty, bo gazetka musi być idealna ;)  Ale ja lubię robić takie rzeczy, kleić... wycinać... No i nie ukrywam, że liczę na mały profit z tego uczynku względem moich praktyk i oceny końcowej
Zjadłam dzisiaj JEDNO ferrero rocher.... dlaczego o tym piszę? Bo to spory postęp, wcześniej zjadłabym albo całe opakowanie albo NIC, dzisiaj udało mi się skończyć na jednym, tak dla smaku A dodam, że w domu jest cała miska wspomnianego przysmaku+michałki i inne cuksy oraz sernik Nie dam się...
Dobra zmykam poczytać co tam u Was i w kime.

Zjadłam:
śniadanie: serek wiejski lekki z łyżeczką miodu i bananem
II śniadanie: bułka z dynią i szynką
obiad: pół woreczka kaszy gryczanej, małe udko, kawałek żeberka w sosie grzybowym
podwieczorek: kawa z mlekiem i łyżeczką cukru, 2 nektarynki
kolacja: 1/4 kubka musli z mlekiem 0,5%
+1 ferrero rocher

Chyba muszę zacząć znowu liczyć kalorię, bo coś czuję, że źle się dzieje Nie tyle dzisiaj, ale tak coś czuję, że luzuje za bardzo.

15 września 2012 , Komentarze (24)

Poleciało pierwsze 10kg i marazm, waga przestałą spadać, mnie pochłonęła coraz większa demotywacja i klops Wczoraj mama szykowała jedzenie na imprezę, zapakowała mi do Gda całe mnóstwo, że ledwo się dotargałam. Dojechałam mega głodna i co? a to kawałeczek rybki po grecku... 2 łyżki sałatki jarzynowej, kawałek sernika... no kurde, no! Tak mi dobrze szło, gdzie ta moja motywacja? Odeszła wraz z zastojem... dlatego ogłaszam, że przestaje się codziennie ważyć! Następne ważenie będzie 29 września i koniec! A ja wracam na dobrą drogę.
Waga dzisiaj rano pokazała już 73kg Przerażona chwyciłam centymetr w rękę i uf... troszkę spadło, ale nie przybyło.
Dodatkowo mam problemy z przestawieniem się na komponowanie posiłków jak wstaję o 6:30, o 11 często mam już ochotę na 3 posiłek, gdzie normalnie jadłabym pierwszy...

Zjadłam:
śniadanie: owsianka z mlekiem, banan
II śniadanie: kilka śliwek
obiad: kawałek pieczonej karkówki z ananasem, 2-3 ziemniaki, grzyby w occie
kolacja: bułka 7 ziaren z odrobiną margaryny, polędwicą, około 100g serka typu grani, banan (nie mogłam się powstrzymać)

Ruch:
1 godz. 15 min siłownia

13 września 2012 , Komentarze (13)

Jak mi poszła poprawka? Nie mam pojęcia, napisałam wszystko (zresztą tak samo jak na egzaminie właściwym) to czy zdam czy nie zależy od fazy cyklu kochanej pani doktor oraz jej ewentualnych konfliktów z mężem podczas sprawdzania. Kobieta jest nieobliczalna, tymczasem ja spędzę tydzień oczekując na werdykt w nerwach. Nakręcam się, szukałam nawet ile kosztuje warunek u mnie na wydziale, ale nie znalazłam. Wiem, że jak ktoś nie zda to na pewno będę wśród tych osób ja, tak wiem optymistka ze mnie :D Ale ja już mam takiego pecha do WSZYSTKIEGO.

Praktyki... tak w końcu zaczęłam . Dzieciaki u mnie w grupie są dość mocno zaburzone, klasa liczy 4 dzieci w tym jedna dziewczynka chodzi tylko na nauczanie indywidualne. Jeden chłopczyk jest taki słodki, że mam ochotę go schrupać! Gaduła jakich mało... Chcę go zaadoptować  Zdobyłam sobie szczególną sympatię jednego dziecka, ciągle mnie przytula i całuje, chociaż on Ogólnie jest fajnie, opiekunka miła, trochę jeszcze czuję się zagubiona w kontaktach z dziećmi, jak jestem pod obstrzałem dwóch kobiet (opiekunka i jej pomoc), ale jest spoko. Usłyszałam dzisiaj pytanie czy nie jestem przerażona, bo to przecież taka ciężka praca i te dzieci takie straszne. Hmm zaraz będzie 3 rok mojego studiowania... i na prawdę nie takie rzeczy widziałam. Lekko nie będzie, ale przecież nie o to w życiu chodzi. Na prawdę mi się tam podoba. W ogóle co to za stwierdzenie- straszne dzieci? Kobieto zmień zawód...

Wczoraj trochę pojechałam z jedzeniem ale wyszłam z tej poprawki mega zdołowana.. zresztą nadal jestem i pewnie będę przez ten cały tydzień, a jak nie zdam to przez cały rok, ha

Miałam dzisiaj szczere chęci żeby poćwiczyć, ale... nie wiem jakie, ale. Tak mi się strasznie nie chciało, że sobie nie wyobrażacie Ja chce mój klub fitness! Jutro jadę do Gda i w weekend zamierzam nie raz go odwiedzić. Może uda mi się już jutro wieczorem, to zależy o której wyjadę z Elbląga.

Zjadłam:
śniadanie: serek wiejski z łyżeczką miodu, około 1 godz. później jabłko
II śniadanie: grahamka z szynką
obiad: gotowany kalafior, dwa klopsy w sosie pomidorowym
kolacja: 3 śliwki, jogurt fruvita 0%, batonik musli- tak mi się chciało słodkiego, że nie pytajcie, musiałam zjeść kolację na słodko, bo bym się rzuciła na czekoladę
+kawa z mlekiem i łyżeczką cukru

Dobra zmykam czytać co tam u Was

11 września 2012 , Komentarze (25)

Moje ostatnie wpisy są bardzo optymistyczne... Niech już się ten tydzień najlepiej skończy Zaczynam jutro praktyki... chyba, o ile ktoś mnie jutro znowu nie wystawi. Po wielu perturbacjach udało mi się dotrzeć do mojej opiekunki praktyk i zaczynam podobno jutro o 8. Mam nadzieję, że tym razem na serio. Do tego o 15:30 mam egzamin poprawkowy i w między czasie muszę jeszcze dotrzeć do Gdańska. Jestem zdenerwowana, aż mi momentami niedobrze, niech mi ktoś da ziółka na nerwy! Boję się tej poprawki... jak nie zdam to warunek, a ja nie chce warunku!  Oczywiście w głowie mam same pesymistyczne myśli... bo jakby inaczej. Tak czy inaczej jak sobie przypomnicie to około 15:30 możecie potrzymać kciuki

Chyba nastał ten czas, gdy mój żołądek skurczył się do rozmiarów tyci tyci... Zamiast cierpieć na głód, cierpię na przejedzenie Zjem obiad i jestem najedzona i najedzona... Pora kolacji nadchodzi a ja głodu nadal nie czuję. Powinnam się chyba cieszyć, nie? Albo to ten stres powoduje takie dziwne rzeczy... w sumie to może i tak.

Zjadłam:
śniadanie: omlet z 2 jaj z nektarynką i jabłkiem, łyżeczka domowego dżemu z jagód
II śniadanie ;): kawa z łyżeczką cukru i mlekiem 2% (wiem, że to nie posiłek )
obiad: wątróbka drobiowa z cebulą i jabłkiem przyrządzona na odrobinie oliwy, kiszona kapusta
podwieczorek: sorbet z banana- banalny przepis TU

kolacja: kromka grahama z odrobiną margaryny, plasterkiem szynki drobiowej, musztarda, ogórek

Ruch:
killer z Ewą Chodakowską- fatalnie mi się ćwiczyło w taką pogodę

Boję się...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.