Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1066434
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2016 , Komentarze (6)

Śniadanie ÷ humus,szpinak z jajkiem

13 października 2016 , Komentarze (43)

           Odpalając dziś fejsbuka, natknęłam się na wpis jednej z koleżanek… Nocnikowe siusiu Kubusia zaliczone. Hmmm i tak się zastanawiam, czy to wypada tak obnosić się z tym,że Kubuś, Zosia zrobili pierwszy raz siusiu na nocnik? Czy wypada pisać całemu światu,że Karolek zjadł pierwszy raz marchewkę lub jabłuszko? 

I tak naszła mnie właśnie taka rozkminka co wypada a co nie…Ludzie chwalą się dosłownie wszystkim. Co powinno wyciekać do sieci, a co nie? Z czego to wynika,że ludzie tak chętnie dzielą się tym co dzieje się w Ich życiu? Ja nie pisałam o kupce, siusiu mojej córki, ale to może też dlatego,że nie miałam takiego dostępu do neta…Ale gdy sięgam pamięcią czas kiedy komputer na dobre u mnie zagościł, to też jakoś specjalnie nie chwaliłam się wszystkim… Ludzie wstawiają zdjęcia domów, wnętrza… Pokazują swoje bogactwo, przepych jaki posiadają… A później się dziwią,że są okradani. Skoro podają złodziejowi wszystko podane na tacy.

12 października 2016 , Komentarze (22)

Takie to dziś było jedzenie. ..

Nie ma to jak koktajl z jarmużu... jak ja za nim tęskniłam :) tylko widzę,że fotka odwrotnie się wstawiła....

obiadek był u Mamy...licho... ale jakos nie miałam ochoty na nic.. Zostało mi to wmuszone do buzi...

10 października 2016 , Komentarze (25)

                                           Witajcie  :PP

                 Zaczął się nowy tydzień...i nowe akcje... W nocy była akcja zwracająca... i smarcząca... Jedna całą noc się smarkała, druga wymiotowała :(i taka to wspaniała nocka była. Nie wiem czy to jakiś wirus się przyplątał,czy co....Musiałam w ciągu dnia wypić 2 kawy aby móc funkcjonować... a teraz usiadłam z Mamą i aż wstyd się przyznać, wypiłyśmy po lampce wina.... Pewnie będą komentarze,że wyrodna matka dzieci chore a ja raczę się lampką wina. Ale musiałam, winko chodziło za mną od miesięcy.... a sama pić nie lubię....

              Nie wiem co mnie czeka dzisiejszej nocy...z pewnością nie będzie łatwo...ale jestem zaprawiona w boju i dam radę...Póki co mam w sobie jeszcze siłę...oby na długo Jej pozostało. 

            A co za tym u mnie...hmmm z M rozmawiam ale tak jakoś służbowo...Dziś mało chodzenia z racji tego,że jedna z dziewczynek nie poszła do szkoły i nie miałam Jej z kim zostawić... a jutro chyba obie nie pójdą...Zobaczymy jak to będzie....

          Mimo wszystko samopoczucie nawet znośne... płynów dziś było dużo, posiłkowo jest dobrze, nie objadam się...A to duży sukces. Nie ma góry słodyczy, to już jest dobrze...Waga nie wiem, bo jestem u Mamy i nie chcę ważyć się na Jej wadze...wolę na swojej.....

        A Wam jak rozpoczął się nowy tydzień????

9 października 2016 , Komentarze (23)

                                   Witam serdecznie 

             Jak Wam mija weekend? Spokojnie, burzliwie, mokro, wietrznie, smutno, wesoło ?

            Mój weekend mija hmmm w kilku fazach. Wczoraj od rana było super, później M przyjechał z kumplem który Mu pomagał w stawianiu ścianki... ok przyjechał bo pomaga...ale mało tego zwaliła się też Jego żonka z dziećmi.... Wcześniej wiedziałam,że niby wszyscy mają przyjechać, ale powiedziałam M,że mam trochę roboty, a i dziewczynki muszą się pouczyć, muszę z Nimi poćwiczyć bo mają w tygodniu kilka sprawdzianów... no i nie na rękę mi było aby jeszcze dzieci i Ona przyjeżdżała.... Ale na nic moje gadanie... Bo wszyscy się zjawili..... No i wynik sobotni był taki,że od 13ej nic nie zrobiłam, chłopcy stawiali ściankę, dzieci szalały...wiadomo dziewczynki też . No bo jakby to wyglądało gdyby One się uczyły a goście sami się bawili... No i tak siedzieli do 21 ej :( Złość wściekłość moja nie znała granic. Ale nie mówiłam o tym M .... tylko wcale się do Niego nie odzywałam. 

           A dziś niedziela....I jak mija? Musiałam przyjechać do Mamy bo skończył mi się przegląd.... No i samochodem ani rusz... Powiedziałam M,że bez przeglądu nie będę jeździła... To się wkurzył,że jak do czwartku pojeżdżę to się nic nie stanie :( Moja złość rosła z każdym Jego słowem...Postanowiłam,też milczeć.... Powiedziałam Mu,że jeśli jest problemem aby Nas zawiózł do Moich rodziców to sobie sama poradzę. Ale zawiózł Nas, całą drogę próbował zagadywać, a ja nic... milczałam. Nawet próbował do mnie dzwonić, ale szczerze mówiąc jestem zła i muszę przeczekać aż moja złość minie. 

        Nie jest mi na rękę nocowanie do środy u rodziców, bo wiem ,że dziewczynki dadzą popalić... :( ale nie miałam wyjścia.... Zapomniałam o przeglądzie a jak mi się przypomniało to wszystko było pozamykane :( No nic jakoś może przeżyję....

     Ale z drugiej strony cieszę się,że jestem, bo lubię wieczorne pogaduszki z Mamą...Może zaliczymy jakąś lampkę winka. Jutro dziewczynki idą później do szkoły to nie muszę tak wcześnie wstawać.

     Mimo tego,że może weekend nie jest jakiś  super rewelacyjny to samopoczucie jest już ok. Emocje opadły...

    Spokojnego wieczoru i udanego tygodnia :);):D

6 października 2016 , Komentarze (20)

                                     Witajcie :D

             Czwartek prawie dobiega końca...a jak minął? Oj dziś się działo.... Oprócz tego lało i wiało na całego! 

             A cóż takiego się działo,że tylko spokój może Nas uratować? Najpierw bezsenna nocka przebudziłam się około 2ej,bo M miał przyjechać ale jak się okazało w drodze gdzieś stanął i poszedł spać :) A ja czekałam wrrrrrrr... ale nic jakoś przyjęłam do wiadomości i złość szybko minęła. Później dziewczynki troszkę z rana dały popalić,ale też w granicach rozsądku. Potem droga do szkoły.....aj lało jak diabli ledwo wycieraczki nadążały....Szok!!! Po odprawieniu dziewczynek do szkoły czas na zakupy. Zachciało mi się pójść na rynek....o matko kto w ulewę wybiera się na rynek? No kto? JA! Zmokłam, przewiało mnie....Po zakupach podreptałam do rodziców, a tam ciepła herbatka....i kimnęłam się na godzinkę :) obiłam nockę :) 

           Powrót do domku był również mokry... też lało...Jak tylko weszłyśmy do domku to bum..... drewienko do kominka i ciepło raz dwa :) najpierw rozgrzałam łapki...a później dałam dziewczynkom obiadek... sprawdzenie lekcji, dokończenie zrazów...i prasowanie ....No i powrót M :) huraaaaaaaaa  :) 

           Mimo przygód, niewyspania,małej sprzeczki z M i porannej jazdeczki dziewczynek.... uważam dzień za udany .... Mimo ulewy za oknem .... uśmiech nadal jest... Były małe chwile uniesienia, ale znośne i do zaakceptowania.... I szybko wywiały mi z głowy, tak szybko jak wichura za oknem :) 

       Posiłkowo jest ok, nie objadam się, nie zajadam słodyczami.... Czasami tylko wpadnie jakiś cukierek...ale już nie ma np całego kilograma jak to kiedyś bywało :) Wody brak :( ale na samą myśl o piciu zimnej aż mnie trzęsie :( 

       A Wam Kochani jak mija dzionek, wietrznie, słonecznie? Buziaki pozdrawiam i spokojnej nocki życzę :) 

5 października 2016 , Komentarze (18)

              


             Mimo,że za oknem deszczowo, ponuro i zimno to samopoczucie jest dobre. Mimo,że zmarzłam i zmokłam i głowa mi pęka to samopoczucie jest dobre. Kawa jakoś postawiła mnie na nogi, bynajmniej pozwoliła zrobić zrazy. Będąc w mieście kupiłam schab i robię właśnie  zrazy....dla Mojego M :) On je uwielbia :) a,że jutro będzie w domku to będzie miał niespodziankę :) a co .... niech chłopak ma :) 

Dziewczynki też dobrze się dziś sprawują, nie ma zastrzeżeń... a to duży sukces....wiadomo jakieś tam spięcia były, ale w granicach rozsądku :) dało się przeżyć. Teraz się uczą a ja klikam :) i doglądam zrazów i dziewczynek :) 

Siedzę sobie w kuchni za plecami mam okno i spoglądam na nie, a tam.... strugi deszczu spływają, po tymże oknie ...ale mi nie straszny teraz deszcz i wiatr.... w kominku napalone i ciepło w całym domu :) Pogoda tak, że nic tylko usiąść w fotelu z kubkiem gorącej herbaty, owinięta kocykiem i spoglądać na ogień który pali się w kominku.....

A Wam jak mija środa.... ? Pozdrawiam :) 

3 października 2016 , Komentarze (10)

             Witam Wszystkich Serdecznie  :-) No i mamy październik....a co za tym idzie pogoda za oknem na dzień dzisiejszy typowo jesienna. Deszczowa, chłodna brrrrr.

       Tak dziś od samego rana pogoda Nas nie rozpieszcza... Tzn nie wiem czy tak jest w całej Polsce, ale u mnie deszcz.....Wieje, zimno...Szok... do tego za oknem ponuro, ciemno. Niby nie jest strasznie zimno,ale dziś pogoda typowo jesienna. A co za tym idzie, samopoczucie? Właśnie gdy ciemno, smutno i ponuro za oknem to samopoczucie bywa kiepskie. A jak u  mnie z samopoczuciem? O dziwo moje samopoczucie mimo takiej pogody jest ok. Mimo deszczu na twarzy jest uśmiech. Co prawda, jestem zmęczona ale mimo wszystko szczęśliwa. Zapytacie dlaczego szczęśliwa? Bo dziewczynki zdrowe, z M jest ok,prace w domu idą pełną parą...każdą chwilę poświęcamy na zrobienie tego czy owego.... Zakupiliśmy drewniane stopnie na schody, belki w tartaku i jest dobrze. Pomału widać efekty....jestem dobrej myśli :) Może dla jednych to być szczęście a dla drugich nie .... ale ja dzięki temu się uśmiecham... Jestem szczęśliwa :) 

1 października 2016 , Komentarze (6)

                                Dobry wieczór

             Tak to już 1 października, sobota. jak Wam mija? U mnie dziś pracowicie. Od samego rana... najpierw śniadanko, później pranie... A potem poszło.... pomagałam M na górze robić, część podłogi robiliśmy, ja trochę zamiatałam na górze, bo syf straszny od tego stawiania murka. I tak zleciało kilka godzin. Późnym popołudniem podrzuciliśmy dziewczynki do Moich Rodziców, a My pojechaliśmy po suporexy i będziemy stawiać ściankę, pomiędzy pokojami dziewczynek :) Ubawiliśmy się, bo wjechaliśmy autem do samochodu, a tam się okazuje wjeżdżać nie można... heheh ale Mój M wszędzie wjedzie. Powiedział,że nie będzie nosił tyle i dlatego podjechał autem. Zleciało się kilku ochroniarzy...jakbyśmy chcieli pół sklepu wynieść...Uśmieliśmy się...No i trzeba było ulokować w samochodzie 60 bloczków każdy po 8 kg :( pózniej, powrót do domu rozładowanie tych bloczków... :( masakra mój kręgosłup hmmm bez komentarza.... Po rozładowaniu pojechaliśmy po dziewczynki i teraz M ogląda żużel, a ja nadrabiam Wasze pamiętniki..... 

           Posiłkowo? Nie jest źle, ale szału też nie było. Wody nadal brak w moim jadłospisie :( 

         Dobrej nocki Wszystkim :) 

29 września 2016 , Komentarze (10)

Długo dawałam radę...ale dziś? Dziś nerwy puściły, niestety. Młoda dała popalić...Na początku dałam się wyprowadzić z równowagi, to fakt...Ale zaraz ucichłam, nie odzywałam się i to młodą chyba zabolało...Bo poszła potulnie i dokończyła robić lekcje. Zlekceważyłam Jej krzyki i to mnie uratowało, do tego stopnia, że nerwy szybko ukoiłam. Oj gdybym nie zamilkła to nie wiem jakby to się skończyło. Nie powiem, bo ciśnienie mi podniosła. Ale gdy zobaczyła,że Jej krzyki nie robią na mnie wrażenia i poszła odrabiać lekcje....wyciszyła się....i po chwili sama do mnie sie przytuliła i przeprosiła za swoje zachowanie :( . A było już tak ładnie... oj ciężka droga przede mną... przed Nami ....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.