Witajcie.... Mimo bólu staram się nie poddawać... Trwam....Dziś 25 dzień bez słodkiego...brawo dla mnie ;) Szczerze to nawet nie ciągnie mnie do słodkiego.
Jeśli chodzi o mój nieszczęsny palec...to byłam dziś na zmianie opatrunku i usłyszałam kilka słów pocieszenia... Ale zobaczymy na ile w tym prawdy. Powolutku zaczyna się goić.Wiadomo jeszcze do pełni szczęścia dużo brakuje. Ale muszę uzbroić się w cierpliwość. Chociaż cierpliwość hmmm chyba nie jest moją mocną stroną. Szczególnie gdy dziś czekałam 2 godziny na zmianę opatrunku, a później okazało się,że nie ma mojej karty w gabinecie buuu.... Ale cóż.... Liczę że wszystko dobrze się zakończy.... Nawet bym chciała w to wierzyć. A póki co przeciwbólowe w ruch.... oby nie długo....Wkurza mnie to,że nic zrobić sama nie mogę,aż mnie nosi....wrrrr
Jakby tego wszystkiego było mało, to dziś moja Mama poszła z młodą do lekarza....gardło zawalone.... znowu nie wyleczone ::( choinka jasna... a tak już dobrze było....
to tak w skrócie u mnie tyle, bo ból ręki jednak spory i zbytnio pisać nie mogę,
Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie :) :*