Witam Was, już jako oficjalny singiel.
G. poleciał dzisiaj wcześnie rano do Polski, nie jechałam z Nim na lotnisko, bo serce to by mi chyba pękło...
Teraz muszę poczekać, bo czas leczy rany.
Z G w Polsce było cudownie, mój Kochany chłopiec, którym jest jeszcze do dziś , bo nadal Go Kocham, ale rozum musiał wziąć górę nad sercem, niestety...
Sama do ostatniego dnia miałam rozterki, zerwać czy może jednak nie, serducho mówiło ,że może coś się zmieni, rozum całkowicie odwrotnie
Poznaliśmy się w pociągu na Woodstock, romantico.
Gdy byliśmy jeszcze w kraju, to wszystko wydawało się być idealne, aż do czasu przylotu to Anglii, stresy związane z szukaniem pracy, później z mieszkaniem, zaczęło się jego picie itd.
Na pewno nie byłam idealną dziewczyną, bo zaczęłam się od niego powoli odsuwać, myśląc, że może zauważy, że jest mi źle i przestanie tyle pić, że wszystko się z czasem ustabilizuje i będzie znów tak jak dawniej.
Łudziłam się do ostatniego dnia, teraz jestem tym wszystkim załamana, zostałam sama w innym kraju, bez przyjaciół itd, mam nadzieje, że ogarne się w końcu i bez emocji, na sucho będę w stanie powiedzieć sobie- robiłaś wszystko co w Twojej mocy, nie byliście sobie pisani...
Dzisiaj tego powiedzieć nie mogę, przeżyłam załamanie nerwowe, miałam jazdy, raz było dobrze, za chwile znów miałam inne myśli, raz się śmiałam, za chwile płakałam i tak w kółko.
Wiedziałam, że nic dobrego z tego związku nie będzie, że jego nawyki jedynaka typu -przynieś, podaj, pozamiataj i alkoholizm zostaną, jeśli on sam nie będzie chciał siebie zmienić
Ale serducho chciało, żeby coś się zmieniło, dlatego nie miałam sił zerwać z nim...
Ciesze się, że skoro już nie jesteśmy razem On jest w Polsce, że nie muszę go codziennie widywać, to byłoby dla mnie katorgą...
Teraz chce zająć się tylko i wyłącznie sobą, dieta, moja praca itd
Muszę gdzieś indziej rozłozyć moje myśli, nie tylko na jego osobie, bo zwariuje...
O ile jeszcze nie zwariowałam.
Za godzinkę śmigam na siłownie, tam się odstresuje, zmęczę i może będzie mi chociaż odrobinkę lżej...
Zrobiłam test, podobno nie jestem w ciąży...