Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod wczorajszym wpisem. Za wszystkie słowa pocieszenia , za to że jesteście.
Dziękuję Szprotką , za poprawienie mi po południu samopoczucia , dziewczyny jesteście niesamowite. Takie zwykłe pogaduchy , nawet o niczym konkretnym potrafią skutecznie odgonić smutne myśli.
Teraz troszkę bardziej osobiście , może nie wesoło , ale czasem trzeba wyrzucić z siebie co na sercu i duszy leży.
Z żałobą jest tak że nie zawsze przeżywamy ja od razu jak ktoś umiera. Bywa że pojawia się po jakimś czasie , kilku miesiącach , czasem latach.
Ja jak siostra zmarła nie miałam czasu na przeżywanie tego , musiałam wszystko załatwić , od a do z. Zorganizować jej pogrzeb , mama nie miała do tego głowy i nerwów . To ja musiałam być ta przytomna i trzeźwo myśląca. Po pogrzebie mama wylądowała w szpitalu z ciężką depresją. Moje życie przez kilka miesięcy toczyło się między pracą i szpitalem . Wychodziłam z domu o 5 wracałam najwcześniej o 18. Nie miałam czasu na siedzenie , rozmyślanie i opłakiwanie siostry.
Teraz gdy zbliża się już druga rocznica , tamte wydarzenia do mnie wracają.
To nie tak że ja sama chcę to rozpamiętywać po prostu , myśli przychodzą same z siebie.
Mówią że czas leczy rany , a to nie prawda , ja pamiętam każdy z tych ostatnich dni jak by wszystko wydarzyło się wczoraj. Mimo że wolała bym zapomnieć , pamiętam wszystko dokładnie i wyraźnie.
Nie piszę tego żeby się nad sobą użalać jaka jestem biedna , bo ja twarda baba jetem , życie nie raz kopa w dupę mi dało i pewnie nie raz jeszcze da.
Nauczyłam się że nie płacze się nad rozlanym mlekiem , ale zdarzają mi się gorsze dni.
W końcu jestem tylko człowiekiem.
Pamiętam jednak i dziękuję Bogu ze przez 32 lata i 36 dni miałam wspaniałą starszą siostrę. Mądrą , piękną i inteligentną. Cudowna przyjaciółkę z którą mogłam rozmawiać o wszystkim , śmiać się i płakać. I mimo że odchodząc z tego świata wyglądała bardzo źle zniszczona przez ciężką chorobę to w mojej pamięci pozostał taka jak wtedy gdy była zdrowa , śliczna , z pięknymi włosami , wielkimi na pół twarzy oczami i cudownym uśmiechem.
Jeśli dałyście radę przeczytać , mam nadzieję że mnie choć troszkę zrozumiałyście.
Nie którzy mówią ,że żeby takie rzeczy zrozumieć trzeba przeżyć , ale ja takich przeżyć nikomu nie życzę , nawet najgorszemu wrogowi.
Małpa chyba się w końcu zacznie na dobre, spać mi dziś nie dała od 2:20 , brzucho bolało i coś tam sobie po woli kapie. I niech się rozkapie na dobre , bo przez nią zła jak osa jestem i dziś się na wszystkich wydzieram o byle co.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.