postanowiłam podzielić się zwami ciekawymi faktami z książki schudnij by żyć dłużej
pisałam wam już o stałej masy ciała czyli wadze do której organizm bedzie bezwzględnie dążył i o tym że tyjąc regularnie na przestrzeni lat systematycznie przesuwamy tę stałą masę do góry ( czyli najlepiej trzymać stałą wagę, nawet jeśli jest to nadwaga ) niestety organizm nauczony przez tysiące lat ewolucji, nigdy nie przestanie walczyć z "niedoborem" wagi. Czyli jak schudniemy poniżej stałej masy ciała to organizm będzie wszelkimi możliwymi sposobami dązył do jej odzyskania, dlatego tak rzadko udaje nam się utrzymać nową niższą wagę. I choćbysmy sie za przeproszeniem usrały, musimy sie nieustannie pilnować w jedzeniu i na wagę, a każde pofolgowanie sobie skutkuje zwyżką wagi. Mało tego, "głodząc się" doprowadzamy organizm do skoncentrowanego wysiłku celem poprawy jakości działania poszczególnych układów, aby do życia wystarczało minimum kalorii, a reszta wykorzystywana jest do utrzymania masy ciała. Przykładowo Anna ważąc 95 kilo przy wzroście 170 cm, 5 lat temu ważyła 72 kg, wtedy jej zapotrzebowanie energetyczne wynosiło 2500 kcal, obecnie wzrosło i wynosi 2800 kcal, jeśli Anna nagle zacznie jeść 2000 kcal dziennie wcale nie wróci do wagi 72 kg, jej organizm w odpowiedzi od razu spowolni metabolizm ustroju i w ten sposób będzie mogła osiągnąć minimalna wage powiedzmy 88 kilo. Takie samo pozywienie zapewniłoby innej kobiecie tego samego wzrostu wagę 72 kilo, bo dla tej innej kobiety stały punkt masy ciała wynosi właśnie 72 kilo podczas gdy dla Anny bedzie znacznie wyższy. Jedynym sposobem na rzeczywistą utratę wagi jest stała ale powolna eliminacja nadmiernego dowozu kalorii, pozwalająca na oszukanie mechanizmów obronnych.
Mało to dla nas krzepiące, prawda ? powiedziałabym nawet że dołujace
jak więc zdaniem autora ksiązki skutecznie schudnąć ?
Aby stracić 10% wagi ciała nalezy zredukować liczbę przyjmowanych kalorii o okolo 25%; aby zredukować mase ciała o 20% obnizamy kalorie o 35%, na schudnięcie 30% wagi wyjsciowej trzeba ograniczyc przyjmowanie kalorii o 45%. Ale nie można od razu skutecznie schudnąc 30%. Odchudzanie należy podzielić na etapy. W pierwszym chudniemy 10% masy wyjsciowej, po jej uzyskaniu KONIECZNE jest stabilizacja wagi, czyli nie chudniemy dalej, ideałem byłoby utrzymanie tej nowej wagi przez 3 miesiące zanim spróbujemy stracić dalsze kilogramy, absolutnym minimum jest 1 miesiąc stabilizacji wagi. Po tym czasie możemy zabrac się za gubienie kolejnych 10% masy wyjściowej ( czyli tej z początku I etapu !!!! ). Nowe zapotrzebowanie obliczamy odejmując od pierwotnej wagi 35%, uzyskamy w ten sposób zapotrzebowanie kaloryczne niezbędne do zgubienia kolejnych 10% wagi. Po uzyskaniu zamierzonego spadku znowu stabilizujemy wagę, tym razem absolutnym minimum jest 2 miesiace, a najlepiej 4 miesiące. Po tym okresie można pokusić się o zgubienie kolejnych 10% z wagi wyjściowej. ALE, aby uchronić się przed rozczarowaniem musimy pamietać o nie przekraczaniu wagi wynikającej z wieku i okresu powstawania nadwagi, czyli o tym że pomimo naszych wysiłków organizm i tak wróci do stałej masy ciała. Czyli w moim wypadku realne jest zgubienie niecałych 20% masy ciała o ile dobrze policzyłam stałą masę ciała. Gubienie kilogramów zgodnie z tym schematem wynosi średnio 0,5 kg tygodniowo a nawet mniej.
I jeszcze jedna bardzo ciekawa rzecz, czyli jak chudniemy:
etap 1 - pierwsze 3-7 dni diety nasz spadek wagi to: 70% wody, 25% tłuszczu i 5% białek ustrojowych
etap 2 - od 11 do 13 dnia diety tracimy 19% wody, 12 % białka i 69% tłuszczu
etap 3 - pomiędzy 21 a 24 dniem diety tracimy 15% białek i 85 % tłuszczu
etap 4 - począwszy od 24 dnia diety stabilizuje się metabolizm organizmu i spadek wagi zależy już tylko od białka (25%) i tłuszczu (75%)
Dlatego tak bardzo warto trzymać dietę nie przez 1-2 tygodnie tylko dłużej miesiąc, a mu jak głupie zrywamy się do diety średnio raz w miesiącu i trzymamy się w ryzach góra 2 tygodnie, a za miesiąc znowu podejmujemy próbę schudnięcia, przynajmniej tak jest u mnie
cała książka bardzo do mnie przemawia, tym bardziej że moje doświadczenia wagowe i dietetyczne są jakie są i w zasadzie potwierdzają wszystko co jest w książce więc:
postaram się chudnąc zgodnie z zaleceniami z ksiązki, czy po zejściu do wagi na dzień 18.09 ( ostatni dzień diety przed urlopem ) zastosować 1 miesiąc stabilizacji wagi, więc na urlopie musze bardzo uważać na to co jem żeby nie przytyć, i ten tydzień urlopu potraktować jako początek miesiąca stabilizacji wagi, jeśli mi się to uda to 20 października zacznę kolejny etap gubienia kolejnych 7 kilogramów, potem znowu stabilizacja wagi przez minimum 2 miesiące. Na tym powinnam poprzestać bo pewnie dojdę do swojej stałej wagi . Ale kto wie czy nie pokuszę sie o próbę zrzucenia jeszcze kilku kilogramów Oczywiście o ile prędzej znowu nie odpuszczę, ale wydaje mi sie że tym razem jestem mądrzejsza o wiedzę książkowa na temat procesów jakie zachodzą w organizmie podczas odchudzania i chyba nie odpuszczę bo wiem jakie mam REALNE szanse na schudniecie i nie będę marzyc o szybkim i dużym spadku wagi Tym sposobem mam szansę do końca kwietnia zejść do wagi 63-64 kilo i ją utrzymać na długo
pozdrawiam was ciepło w późne niedzielne popołudnie