wczoraj świnka została nakarmiona przedwcześnie, przetrwałam zwycięsko wizytę u brata i odmówiłąm rafaello (chyba moje ulubione czekoladki ) i po powrocie do domu wrzyciłam pieniążek do świnki a póżnym wieczorem niestety wciągnęłam spora garśc żelków i kawałek czekolady
żenada
no ale coś tam jednak w skarbonce chybocze
natomiast najbliższe dni i święta widzę ciemno
w domu żelki i czekolady, nie prosiłąm męża o zapasy słodkości w domu ale przywiózł i są, większość już wydałam ale nie mogę wydac wszystkiego bo dla niego coś musiało zostać
jak małż przyjechał na święta to kalorii nie liczę, staram się tylko jeść mało i rozsądnie, może uda mi się nie przytyć
okna załatwione, to jedyne prace wykonywane przeze mnie pod hasłem porządków świątecznych, ale nie mam wyrzutów, nie przesadzam ze sprzątaniem generalnie, ma być czysto i tyle ale nie widzę powodu żeby nieustannie jeździć na szmacie
czas pomyślec nad menu świątecznym, żeby nie przesadzić i żeby nie było ZA KALORYCZNIE
kupiłam kaczkę i będzie z jabłkami a na drugi dzień będzie pieczeń z indyka z mizerią i młodymi ziemniaczkami, poszukam jakiegoś ciasta z tych mniej kalorycznych no i do salatek myślę dawać 1:1 majonezu i jogurtu ( naturalnego lub greckiego ), nie mogę wszystkiego dać w wersji light bo w oba dni goście będą
generalnie umartwiac się nie będę w te święta, postaram się tylko zachować umiar i dopuszczam kilo więcej po świętach ( ale raczej w jelitach w postaci nie wydalonego jeszcze pokarmu niż w postaci sadełko odłożonego tu i tam )