Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91409
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 grudnia 2012 , Komentarze (2)

Luby zgodnie z obietnica mial zrobic dietetyczne sniadanko. ale kupil mi bulki z zapiekanym serem. aby zmazac swa wine pobiegl po odtluszczone mleko do kawki. jednak jako "deser" wystapily dwa paczki, ktorymi probowal mnie nakarmic. zly, zly Luby. zemszcze sie.
przepraszam za brak polskich znakow. 

pozdrawiam.

15 grudnia 2012 , Komentarze (4)

garść ogłoszeń.
jutro jadę do Lubego. wracam za tydzień w niedzielę. myślę, że przez ten czas coś napiszę w pamiętniku raz czy dwa.
pasek wagi zmienię dopiero 31 grudnia, mając na uwadze anomalie, które wystąpiły po ostatnim pobycie u A. (szczegóły TU  i TU też).
będę tęsknić.

podróż.
już drugi raz przejadę 547 km, aby podręczyć Lubego. zacznie się to już na dworcu, gdzie wcisnę Mu do niesienia 8 kg ubrań i kosmetyków. tym razem mam tylko jedną torbę (+ torebka), ponieważ mam mniejsze ciuszki i taka sama liczba szmatek zajmuje o wiele mniej miejsca. do głównej komory torby udało mi się także wcisnąć duży ręcznik (poprzednim razem był w drugiej torbie) i dwie książki dla A. na gwiazdkę. kupiłam Mu książki historyczne. tym razem o Rzymie.
za to ja nie mam żadnego czytadła do pociągu, bo myślałam, że kupię sobie najnowszą książkę W. Łysiaka. na miejscu okazała się ona zbyt droga, jak na moje możliwości. no cóż, chyba będę pisać swoją powieść. trochę akcję popchnęłam do przodu, mordując przyjaciółkę głównej bohaterki.
jako wałówkę na podróż kupiłam dwie małe wody mineralne (330 ml) oraz trzy batoniki musli (około 100 kcal jeden).

pozdrawiam śliwkowo.

11 grudnia 2012 , Komentarze (6)

hop na wagę i wynik 108 kg. jest lepiej, niż się spodziewałam.

dzisiejsze planowane menu:
śniadanie: jajecznica z dwóch średnich jajek i dwie cieniutkie kromki chleba (oj, bardzo cienkie).
drugie śniadanie: trzy ogórki kiszone i trzy plasterki polędwicy sopockiej.
obiad: kostki z polenty z marchewkowym sosem.
poko: jabłko, galaretka owocowa.

ja chcę biegać.
od pewnego czasu mam hopla na punkcie biegania. oglądam w necie buty do biegania, wytyczam trasy na mapie google, ale co z tego, skoro moje BMI to 38,27 i jeszcze mi biegać nie wolno. będę mogła to robić bez szkody dla stawów dopiero za -25 kg. cholernie zazdroszczę mojej kuzynce, która biega od kilku miesięcy. buuu...

pozdrawiam. :)

10 grudnia 2012 , Komentarze (5)

cześć!
witam serdecznie po mojej długaśnej nieobecności. od razu piszę, że ważyć się będę jutro, bo dziś zaspałam do kołchozu i nie miałam czasu by nawet spakować porządnie torebkę. xd
w związku z wyjazdem do Lubego troszkę pobiegałam po sklepach i kupiłam sobie TAKĄ  koszulkę, żeby mi grzała nereczki pod sweterkiem i dużo kosmetyków. planuję jeszcze kupić kolczyki i szpilki. teraz w H&M są na wyprzedaży po 30 zł.
a poniżej obiecany przepis. z podanych proporcji wyszedł mi obiad na cztery dni.

*******
kurczak po meksykańsku.
300 g mielonej piersi kurczaka (może być też drobno posiekana)
pół puszki kukurydzy
pół puszki czerwonej fasoli
2 cebule
2 ząbki czosnku
ostra papryczka (według uznania)
2 sparzone pomidory
szklanka przecieru pomidorowego
przyprawy i zioła (sól, pieprz oraz jeśli macie/znajdziecie - mielony kmin rzymski i świeża kolendra)

mięso smażymy na dużej patelni, przyprawiamy wedle uznania. następnie dodajemy do mięsa 2 drobno posiekane cebule, 2 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, 2 pokrojone pomidory bez skóry, drobno pokrojoną papryczkę i smażymy przez 5 minut. w dalszej kolejności dodajemy przecier pomidorowy i gotujemy na wolnym ogniu. na 2 minuty przed końcem gotowania dodajemy czerwoną fasolę i kukurydzę.
można go zawinąć w naleśnik, nadziać nim bułkę lub zjeść z ryżem.
*******

ja chcę biegać...

pozdrawiam gorąco i słodko.

8 grudnia 2012 , Komentarze (3)

nie miałam internetu, nie miałam ochoty na nic.
za to wczorajszy dzień upłynął pod znakiem kompulsu (a?). zjadłam pięć dużych bułek, piętnaście jabłek, trzy miski barszczu czerwonego z ziemniakami, 200g sera żółtego, czekoladę, Longera z KFC, Snickersa, chyba z tonę cukierków. a potem wróciłam do domu i jadłam biały cukier łyżką stołową.
po jakimś czasie przyszły wyrzuty sumienia, szloch i próby wywołania wymiotów za pomocą dużej ilości przegotowanej wody. niestety żadnych efektów.
i już teraz wiem, że nie będę na koniec roku ważyć 105 kg, chyba, że będę głodować w święta, a u Lubego latać do Lidla i z powrotem kilka razy dziennie. i pomyśleć, że moim noworocznym postanowieniem było 95 kg...
smutno mi...

w poniedziałek dam przepis na kurczaka po meksykańsku.
pozdrawiam gorąco.

4 grudnia 2012 , Komentarze (5)

wczorajsze atrakcje:
śniadanie: bułka pełnoziarnista z jajkiem na półtwardo, plasterkiem kiełbasy lisieckiej i plasterkiem pomidora.
drugie śniadanie: jajko na półtwardo, pomidor + razowa kromka z miodem gryczanym.
obiad: kurczak po meksykańsku z ryżem albo w naleśniku, jak mi się będzie chciało usmażyć w bułce razowej.
poko: trzy jabłka.

dzisiaj jadłam/jem/zjem:
śniadanie: razowa kajzerka z pomidorem i serem typu feta light.
drugie śniadanie: pół zestawu śniadaniowego. 
obiad: kurczak po meksykańsku w naleśniku (dzisiaj już usmażę, na pewno).
poko: drugie pół zestawu śniadaniowego (co za leń!), jabłko.

tego kurczaka po meksykańsku wyszło tyle, że spokojnie będę go miała jeszcze na trzy dni. a przez noc w lodówce na pewno się przegryzł i dzisiaj będzie jeszcze smaczniejszy. a przez to, że moja potrawa jest hiper ostra, nikt mi jej nie zje.

brak natchnienia na vitalii, ale za to pisanie powieści idzie mi błyskawicznie. miałam problemy z popchnięciem fabuły. wystarczyło wyrwać kartkę i napisać rozdział na nowo.

pozdrawiam cieplutko. wychodząc z domu, pamiętajcie o rękawiczkach.

3 grudnia 2012 , Komentarze (2)

menu na dziś:
śniadanie: bułka pełnoziarnista z jajkiem na półtwardo, plasterkiem kiełbasy lisieckiej i plasterkiem pomidora.
drugie śniadanie: jajko na półtwardo, pomidor.
obiad: kurczak po meksykańsku z ryżem albo w naleśniku, jak mi się będzie chciało usmażyć.
poko: trzy jabłka.

poszłam po składniki do kurczaka po meksykańsku do kerfura. i nie znalazłam kminu rzymskiego. udałam się więc do sklepu Smaki Świata, gdzie kumin był, ale w megapaczce 100g po 11zł. zdecydowanie za duża paka jak na moje potrzeby. i też za droga.
w sumie to mogłam kupić, ale zbieram na książkę "Nigella Ekspresowo", więc każda złotówka się liczy. brakuje mi jeszcze 20zł. dlaczego te książki są takie drogie?

pozdrawiam i życzę dużo ciepła.

2 grudnia 2012 , Komentarze (2)

znowu chciałam uskutecznić całodniową głodówkę jabłkową, niestety już na dzień dobry poległam, bo zapomniałam sobie, co to za dzień i spałaszowałam jogurt z suszonymi śliwkami.
ale teraz już się zapycham jabłkami, piję herbatkę imbirową z miodem gryczanym i mam nadzieję, że jutro już będę się nadawała do życia, bo to trzecie przeziębienie tej jesieni. 

pozdrawiam i życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.

1 grudnia 2012 , Komentarze (6)

przeziębiona. w nocy nie spałam, oglądałam milion powtórek na TV Puls. rano musiałam jechać z rodzicami na Plac Imbramowski po jarzyny i wymienić stanik.
kupiłam sobie w zeszłym tygodniu śliczny czarny stanik 85D, ale okazał się nieco za mały, więc wymieniłam na 85E i jest git majonez. przy okazji nabyłam dwie pary niebywale seksownych majtek w panterkę i jedną parę czarnych legginsów.
jeszcze rok temu panterkę tolerowałam tylko na panterach, a teraz prawie wszystko kupuję w ten wzorek.

co dziś jadłam?
biały chleb, trochę słomki ptysiowej (matka namiętnie kupuje), makaron z sosem spaghetti i piersią kurczaka, trzy ogórki kiszone, dwa jabłka, wypiłam trzy kubki herbaty z miodem i do tej pory się zastanawiam, czemu mnie jeszcze nie zemdliło.

pozdrawiam panterkowo.

30 listopada 2012 , Komentarze (2)

wczoraj zjadłam...
śniadanie: dwie parówki drobiowe z keczupem.
drugie śniadanie: czekoladka Tiki Taki i szklanka świeżo wyciskanego soku z jabłek.
obiad: kotlety brokułowe z kaszą jaglaną, surówka z marchewki i jabłka.
poko: szklanka świeżo wyciskanego soku z marchwi i jabłek, dwie mandarynki.

a dzisiaj mam w planach:
śniadanie: jajecznica z dwóch jajek z dwoma plasterkami kiełbasy lisieckiej, pół kajzerki razowej.
drugie śniadanie: szklanka soku z jabłek, pół kajzerki razowej.
obiad: kotlety brokułowe z kaszą jaglaną, dwa plastry sera typu feta light.
poko: jogurt naturalny, trzy jabłka.

nie mam weny. absolutnie. do gotowania też.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.