wczorajsze plany a rzeczywistość.
śniadanie: bułka szpinakowa, dwa jajka na półtwardo.
drugie śniadanie: jogurt naturalny mały, pół bułki szpinakowej.
obiad: placki ziemniaczane z programu "Rewolucje na talerzu", o ile będzie mi się chciało je zrobić. szklanka rosołu z makaronem i marchewką.
poko: pół bułki szpinakowej, sałatka pomidorowa. porcja kuskusu z chilli (zatoki to kochają).
aktywność fizyczna: 10 minut na rowerku (przyzwyczajam się z powrotem) i zestaw na pupę oraz pelikany.
plany na dziś.
śniadanie: owsianka z płatków owsianych i płatków ryżowych, połowy szklanki mleka 2% i dużej nektarynki (według pewnego kalkulatora całość ma 349 kcal).
drugie śniadanie: pół grahamki, sałatka pomidorowa.
obiad: placki ziemniaczane, o których była mowa wczoraj + domowy sos czosnkowy.
poko: drugie pół grahamki z musztardą, plaster anonimowej szynki.
aktywność fizyczna: 15 minut na rowerku, zestaw na pelikany.
popołudnie spędziłam z niezwykłym mężczyzną - Aleksandrem Wielkim. kupiłam jego biografię Lubemu w lutym. i wyjeżdżając, wysępiłam ją do czytania w pociągu. A. protestował, bo nie przeczytał jeszcze, ale mi pożyczył. zaczęłam czytać w Łodzi i tak mnie wciągnęła, że do rzeczywistości wróciłam dopiero koło Miechowa (ca. 3 godziny podróży). i wczoraj kontynuowałam czytanie. to chyba najlepsza książka, jaką czytałam w tym roku. minusem jest tylko duża liczba wtrąceń po francusku i łacinie, które nie zawsze rozumiem.
dla zainteresowanych: Peter Green - Aleksander Wielki. Biografia
dziś dorzucę jeszcze posta ze słit fociami jak strzelam z łuku. zło. zło. zło.
buziaczki.