pozwoliłam Lubemu przeczytać pamiętnik, mając nadzieję, że będzie miał na tyle przyzwoitości, że jednak tego nie zrobi (ot, kobieca logika). a gdzie tam, od razu się rzucił do czytania. zachwycał się moim stylem i trochę był zniechęcony nadmiarem wpisów zawierających menu i nic poza tym. no cóż. w końcu to pamiętnik publiczny. od razu zaznaczam, że nie podałam mu linka, sam sobie go znalazł. doceniam to, że zapytał o zgodę na czytanie tych wypocin.
menu.
śniadanie. grahamka, dwa jajka na twardo, ogórek kiszony.
drugie śniadanie. jogurt Calpro ze szczypiorkiem.
obiad. nie wiem. nie chce mi się gotować nic. absolutnie.
poko. grzanka pełnoziarnista z dżemem pomarańczowym lub pierniczkowy pęczak.
podsumowanie listopada.
+ na pewno jakiś tam spadek wagi (2 kg?)
+ przypływ miłości do rogatej bestii
+ odnalezienie słodzika idealnego
- tylko 2 kg
- obżeranie się podczas pobytu u Lubego
plany na grudzień.
* schudnąć jeszcze ze 3 kg
* pojeździć na rowerku 4 razy w tygodniu
* przeprosić się z karimatą
* spróbować kaki i kasztanów jadalnych
* kupić sukienkę w rozmiarze 42, żeby się nią motywować
* zakleić sobie buzię na święta
* pójść spać w sylwestra o 22:00
buziaczki Vitalijki kochane. :*