Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2016 , Komentarze (14)

Witam w kolejny jesienny poranek :)

Wczoraj lało i sypało więc poszłam pobiegać , polatałam po parku parę pętelek zrobiłam i do domku cała mokra wróciłam :) Dziś się resetuje bo jutro bieg niepodległości i nie mogę się zajechać , niestety trochę kolano pobolewa znowu ale mam nadzieję ze przejdzie jak nie to pójdę do fizjo i się zobaczy :)

Popołudni zrobiłam trening domowy razem z córka :) 30 minut ćwiczyłyśmy na brzuch i pośladki , było zabawnie . Najśmieszniejsze było rozciąganie i brzuszki z klaskaniem , córce się bardzo podobało a syn w tym czasie 30 min ćwiczył na steperze bo chciał tez być aktywny :) Fajnie że się udało ruszyć dupkę a zwłaszcza moje brzuszysko :) Tak dawno nie robiłam takich treningów bo wkrętka w bieganie jest ze osłabiłam mięśnie i to bardzo , wydawałam takie dźwięki przy ćwiczeniach że mój myślał że coś mi się stało i przybiegł z kuchni  :) :) :) 

Micha pilnowana , woda schodzi i lepiej się czuje :) Rano się zważyłam w obawie ale już nie zobaczyłam 7 tylko 68,2 kg czyli wróciłam do wagi wyjściowej. Woda z cytryną także do łask wróciła co powoduje że czuje się o wiele lżejsza. Nie eliminuje produktów ale zrobiłam małą rewolucje w jedzeniu i dodałam do diety tłuszcz !!! Wiem że brzmi to dziwnie ale ja przez lata bardzo się wystrzegałam tłuszczu wszelakiego za to na węgle nie uważałam jak należny. Zakupiłam olej kokosowy , lniany i oliwę i nie mam wyrzutów sumienia jak zjem coś tłustego za to zmniejszyłam iość węgli bo przesadzałam z nimi i to bardzo . Zobaczymy czy przyniesie to coś dobrego czy nie , czuję się syta ale nie napchana :) Czas pokaże :) 

Wieczór spędziłam z koleżanką w kinie na "Dziewczynie z pociągu " Film mi się podobał i zgadzał się z książką więc polecam :) Dodatkowo wieczorny spacer bo do kina i z powrotem jest 4 km a ja nie lubię podjeżdżać takich małych odcinków autobusem więc jeszcze się dotleniłam przed snem :)  

Dziś dzień załatwiania spraw bo jak już wspomniałam szukam równowagi , może wieczorem uda się w domku poćwiczyć ale to jeszcze nic pewnego. Jutro już weekend więc trzeba korzystać i nie pozwolić zepsuć sobie dobrego planu :)

A jak u Was ??? Cisza straszna tu ostatnio ??? Mam nadzieję że nie pożera Was deprecha jesienna :) 

Pozdrawiam :)

<<<<<ILO>>>>> 

9 listopada 2016 , Komentarze (6)

Witam :)

Wczoraj było biadolenie i przemyślenia a po nich poszłam pobiegać :) Tak w ramach terapii na ciało i głowę , pogoda była piękna , wszędzie liście kolorowe i słoneczko . Piszę jak wariatka która za wszelką cenę chce pokonać doła i złe myśli ale na tym polega walka żeby coś robić a nie czekać na dary losu :) Przebiegłam 5 km i wróciłam zadowolona do domku ... jadłam spokojnie bez rzutów na jedzenie i piłam wodę z cytryną za wszelka cenę muszę się pozbyć tego uczucia ciężkości bo ostatnio czuję się jak klocek od wody i tłuszczu .  

Udało mi się zrobić listę zaległych spraw które aż się proszą żeby je pozałatwiać i dziś zaczynam działać w tej kwestii . Mam trochę sprzątania , zwłaszcza w szafie z moimi ubraniami i segregację dokumentów do której tez nie mogę się zebrać jednak jak obiecałam że się ogarnę to tak zrobię i zrobię sobie zdrową przestrzeń . Mówi się że ludzie się nie zmieniają i owszem coś w tym jest ale przychodzi taki moment że mogą świadomie postanowić że popracują nad wadami i wyciągną swoje zalety na wierzch. Wiecie o co mi chodzi ??? O taką totalną pracę nad sobą , nie tylko o odchudzanie ale o całokształt .

Układam sobie cele od wczoraj , szukam priorytetów i wróciłam do moich list i tabelek których nie używałam od lat co było błędem , kiedyś bardzo mi pomagały a jak przestałam je stosować  totalnie się pogubiłam jak chodzi o niektóre sprawy .

Teraz będzie tylko lepiej :)

A oto i  Dewiza na nowe czasy :) Do której mam zamiar się stosować . jeszcze tydzień temu nawet wstanie z łóżka było problemem a teraz zaczynam dawać czadu , jeszcze małego ale to lepsze niz spanie po 16 godzin dziennie . Będzie się działo , będzie spadało i będzie wszystko ogarnięte :)

Miłego dnia mimo śnieznej pogody !!!!

<<<<ILO>>>>

8 listopada 2016 , Komentarze (8)

Witam :) 

I tak to już ..... od jutra , od poniedziałku , od pierwszego .... i dalej .... ostatni pączek , ostatnie piwko , ostatni raz zjem czekoladę a potem będę już się odchudzać ... potem nastaje ten cudowny okres kiedy lecimy , ćwiczymy , biegamy , liczymy kalorię , zaczynamy latać ponad chodnikami i jesteśmy z siebie takie dumne bo to już 3 dni , dwa tygodnie lub miesiące aż przychodzi BUM i spadamy na chodnik ubijając sobie dupkę i pogrążając się w melancholii zagryzanej batonikiem .... brzmi znajomo ???

Wiecie jak to jest ??? Ja wiem dobrze bo tkwię w takim schemacie od dawna i przy każdym starcie mam więcej do zrzucenia przynajmniej o 1 kg .... i tak kg do kg i osiągnęłam 70 kg zamiast 50 kg , coś poszło nie tak ? Miało być - 10 kg a jest +12 kg od momentu kiedy chciałam wsiąść swoje życie i ciało w swoje ręce ... A czyja to wina ??? Mogłabym długo się zastanawiać i znaleźć tysiące wyjaśnień , pretekstów i obwiniać innych lub zdarzenia losowe o moja własną głupotę ale po co ??? Przecież to nie pomoże a chodzi o to żeby mój ostatnio chory łeb zaczął funkcjonować jak należy , chodzi o to żeby polubić siebie samego i sobie ufać , żyć w zgodzie z własnym ja bo tak na logikę nie zostawię siebie za drzwiami i pójdę sobie hen daleko .

Nie żalę się , tylko tak ostatnio to wszystko układam i dochodzę do wniosku że najwyższy czas wprowadzić jakieś zmiany w życiu nie tylko jeśli chodzi o odchudzanie i odzyskanie kontroli nad ciałem . Doszłam do wniosku że to się wszystko łączy w jedną całość i zamiast koncentrować się na swojej niedoli powinnam popatrzeć dalej i głębiej, poukładać inne sprawy a może wtedy te całe puzzle utworzą właściwy obrazek .

Takie tam moje przemyślenia na początek tygodnia .Czaruje rzeczywistość , chcę normalnego dnia i walczę o taki dzień , koniec depresji i smutków po 6 tygodniach życia jakby we śnie i dręczenia się wszystkim na świecie postanowiłam się zebrać w sobie i wstać w niedzielny poranek . Mimo totalnej niechęci ruszyłam się na bieg , spotkać się z ludźmi i przebiec pomalutku parę kilometrów . Jechałam jak na ścięcie ale dobrze mi to zrobiło , tak sobie biegłam i myślałam , analizowałam i takie oto wnioski układały mi się w głowie jak wyżej napisałam . Czasami trzeba wstać nawet jak się nie chcę  i spojrzeć na świat z innej strony i się uśmiechnąć do siebie .

Na głowę pomogło i to bardzo ale ciało nadal trzyma wodę i waga 70.2 kg co oznacza że przekroczyłam linię krytyczna i podejmuje świadomą decyzje że trzeba działać a nie gadać , nie liczyć dni tylko postawić sobie konkretny cel ;

 "Być szczęśliwą" 

Nie będę Was już dłużej dręczyć na dziś ale szybko wrócę razem ze swoimi celami naszkicowanymi na nowo :)

A na dzis plan jest taki 

MIłego dnia :)



4 listopada 2016 , Komentarze (5)

Witam ...

Kiedy mineło 10 miesięcy ???  Znowu czas ucieka a ja się strasznie gubię ostatnio , jesień nie jest dla mnie fajna  a wręcz przeciwnie wszystko do dupy , głowa choruje od ilości problemów a ja znowu wpadłam w smutek i melancholię ... 

Tamten tydzień zapowiadał się tak dobrze , wstałam z łóżka , biegałam i nawet Ewę odpaliłam i przyszedł weekend . Najpierw slub koleżanki i wesele na którym bawiłam się dobrze ale jadłam i piłam bez oporów , gdy nad ranem skończyłam się bawić, tańczyć i wróciłam do domu czułam się fatalnie . Tak to już jest jak ktoś nie ma umiaru i sama sobie takie samopoczucie zafundowałam , nabrałam wody i moje zmagania poszły w łeb ... 


A w niedzielę zamiast odpocząć to zrobiłam dla dzieci zabawę i znowu byli goście w domu i jedzenie co w cale mi nie pomogło w lepszym samopoczuciu , przynajmniej dzieci się dobrze bawiły , zabawa bardzo udana ja jednak zatrułam sobie głowę i od poniedziałku nie mogę się doprowadzić do porządku .

Miałam zrobić wpis podsumowując miniony miesiąc ale cały tydzień śpię do dwunastej lub lepiej , dzieci przeziębione a ja chodzę w szlafroku całymi dniami , jem i marudzę . Potrzebuję mocy !!! 

Rok się kończy , wszystko mi się wali a ja jeszcze wróciłam do 70 kg czyli znowu 3 kg na plusie , wszystko co straciłam wróciło w parę dni , dlatego twierdzę że mam ostatnio chory łeb i totalnie nie mogę sobie sama z sobą poradzić . Zaraz usiądę do pisania zadania z rachunkowości i spróbuję znaleźć chwilę dla siebie , może uda mi się poćwiczyć i jutro wstać rano znowu uśmiechnięta bo inaczej zwariuje sama z sobą .

Musiałam się znowu wyżlic ... cholerna jesień ...

To miał być mój rok a im bliżej jego końca tym słabiej mi idzie ... trzeba ogarnąć myśli ... taki plan na weekend poukładać sobie wszystko i zacząć znowu żyć a nie lewitować :)

Pozdrawiam !!!!



  


28 października 2016 , Komentarze (5)

Hej laseczki :)

Kolejny tydzień dobiega końca , ten był w miarę choć nie obyło się bez rzutu na M&Msy przed @ :) Zawsze tak mam a zauważyłam że z czasem jest coraz gorzej i opanowuje mnie straszne uczucie w stylu zjedz coś co ci zaszkodzi !!!! ;)

Tydzień o wiele lepszy pod względem aktywności czyli czytaj ruszyłam dupsko :) 3 razy biegałam po 5-7 km i jeden raz zrobiłam płytę Ewy w domu ... o mamusku była masakra !!! tak dawno nie ćwiczyłam w ten sposób że myślałam że dostanę zawału po 15 min . Jakoś udało się skończyć płytę ale wiem że muszę poprawić kondycję :D Waga nieznana bo nie chcę się denerwować jak mam @ , zawsze jest większa a takie wyniki mnie wkurzają więc lepiej na parę dni unikac i wagi i metra krawieckiego :) 


Znalazłam tez czas na spacery z dziećmi , wstawałam wcześniej i ogarniałam trochę zaległych spraw :) Pomalutku i wszystko wróci do normy :)

Czytam wpisy wasze i ogarnęłam że kończy się kolejny rok moich zmagań i mojego stania w miejscu .Co rok mam ambitny plan w styczniu potem przychodzi zwątpienie , szaleństwo w lecie i imprezki oraz pełna mobilizacja na jesień bo kończy się rok .... a jak się zaczyna robić podsumowanie do się człowiek w łeb puka że znowu dał dupy. Zrobiłam taki mały przegląd i w tym roku będzie duzo plusów ale waga nadal nie jest wymarzona i ciało nadal nie takie jedna się nie poddaje , jeszcze mam szansę osiągnąć przynajmniej wagę 64 kg do końca roku więc nie siadam na laurach. mam już rozpisany trening na koronę półmaratonów i biorę się do pracy nad swoją kondycją i poprawiam czas biegu bo ostatnio strasznie się wlekę.

Oto moje dwie twarze :) każda z nas tak ma że czasami lubi wyglądać inaczej a ja tyle czasu chodziłam w butach do biegania że moje stopy się odzwyczaiły od szpilek , czas sobie przypomnieć jak się chodzi w butach na obcasach :)

Który image lepszy ????

W planach na weekend bieganie , ślub koleżanki i impreza weselna w stylu rockowym i na niedzielę przyjęcie halloween dla dzieci więc będzie się działo :)

Przyjemnego weekendu :)

<<<<ILO>>>>

21 października 2016 , Komentarze (5)

Witam :) 

Zycie jest okrutne powiem Wam kochane. Nawet jakby nie wiem jak się człowiek starał pozytywnie nastawic to zawsze wiatr w oczy .... mam wyjątkowo zły tydzień ze względu na sprawy finansowe ale nie będę was zanudzać bo to nie portal w tym temacie. jedyne pocieszenie że waga stoi w miejscu i nadal skacze między 67,7-68,2 kg. Mam nadzieję ze sytuacja się poprawi i zmobilizuję się do ćwiczeń w domku na które sie już tak długo szukuje że wstyd. Weekend zapowiada się ciekawie mimo że spędzę większość soboty w szkole ale potem wypad z koleżanką przed jej ślubem :) Taki skromny , trudno to nazwać wieczorem panieńskim ale mamy zamiar się dobrze bawic i na pewno nie będzie fit !!! A w niedzielę kolejny bieg na 5 km więc wypada trochę poćwiczyć bieganie żeby forma była w miarę :) 

Wczoraj byłam u fryzjera żeby sobie poprawić humor , zmiana jesienna zaliczona :)

Muszę pokonać zmorę mojego pecha w życiu codziennym i znalezć więcej pozytywnych bodźców w swojej okolicy :) I tak jest dużo lepiej bo odwiedziła mnie siostra a wtedy zawsze poprawia mi się humorek , co jak co siostra to siostra i wspólnie spędzone chwile zawsze dają kopa !!!

Przyjemnego weekendu !!!

<<<<ILO>>>

17 października 2016 , Komentarze (12)

Witam kochane :)

Weekend przeżyłam !!!! 

Wczoraj wróciłam w nocy z Gdańska i będzie to mile wspominany weekend dla mnie :) Dawno nie byłam nad morzem na jesień a że kocham jeździć nad morze to frajda była jeszcze większa :) Razem z koleżankami pierwszy raz w życiu morsowałam :) Tak , tak weszłam do morza o 21 godzinie i pływałam !!!! Uczucie nie do opisania , okazało się że wcale nie jest zimno w wodzie gorzej jak się z niej wyjdzie :) :) :) Uczucie bardzo orzeźwiające więc polecam :)

Półmaraton udało się przebiec mimo ostatnich problemów zdrowotnych i słabej formy. Wynik "dupy nie urywa " ale do mety dotarłam z uśmiechem :) Bardzo mis się podobało bieganie po Gdańsku i na pewno jeszcze tam wrócę żeby sobie pośmigać ale dopiero jak formę poprawię przez zimę :) 

fotorelacja :

Jak chodzi o wagę tez jest dobrze :) Przed startem jadłam dużo pieczywa ciemnego , ryżu itd. żeby miec siłę i nie paść na twarz i trochę się bałam że waga skoczy ale dzis rano 67,7 kg czyli dieta biegacza nie zaszkodziła :) Dzisiaj odpoczywam i jem pyszny obiad , mój K mi zrobi coś na wypasie a jutro już juz wracam do diety normalnej czyli warzywa - mięso - zdrowe węgle i 0 słodyczy :) Trzeba zrobić kondycję i zbić tą cholerną wagę wreszcie do 60 kg i wybiegać swoją koronę :) 

Pisałam o tym że odzyskuje pewność siebie i przyznam że bardzo to pomaga , znowu mówię że chudnę a nie że może się uda a to działa lepiej , jak zaklęcie :) Powoli i z uśmiechem do celu :)

Pozdrawiam :)

Super pozytywnego tygodnia życzę :) 

<<<<ILO >>>>

15 października 2016 , Komentarze (9)

Witam weekendowo :)

Mamy połowę miesiąca więc się odzywam :) Musze się przyznac że jest dość leniwie , trochę mnie złapała depresja jesienna przez te deszcze i spałam do 12 dzień w dzień . Na dodatek znowu mnie złapał rwa kulszowa i miałam problem z poruszaniem więc treningów było mało i nie przygotowałam się do półmaratonu jak należy ale i tak jadę do Gdańska za dwie godziny i pomalutku bez rekordów przebiegnę miasto wokół :) 3majcie kciuki bo to będzie ciężki bieg dla mnie :) 

Waga się waha pomiędzy 67 -68 kg ale przez zimno mam większy apetyt . Pilnuje posiłków i staram się jeść zdrowo i o konkretnych godzinach ale w mojej diecie jest dużo węglowodanów ale przed biegiem to konieczność zwłaszcza na długich dystansach . Jak wróce z Gdańska to poprawie dietę i zmniejszę węglowodany bo za dwa tygodnie ślub koleżanki i chcę wyglądać bosko :) Ostatnio częściej bywam na pogrzebach więc jest to dla mnie miła odmiana :) 

foty obowiązkowo :)

Muszę Wam powiedzieć że powolutku odzyskuje pewność siebie , mimo małego spadku mój brzuch przypomina brzuch a nie piłkę i ostro się za niego zabieram jak wrócę :) walczę o swoje 60 kg i się nie poddam dopóki starczy sił i zdrowi psychicznego :) tak , tak bo jak już setki razy mówiłam wszystko zaczyna się w głowie i trzeba dążyć do celów rozsądnie bez magicznych sztuczek :) 

Pozdrawiam

<<<ILO>>>>

6 października 2016 , Komentarze (28)

Witam kochane :)

Wrzesień się skończył , pogoda się popsuła i za oknem szaro - buro , mokro i do dupy (chory) Mimo mojego marudzenia wrzesień wypadł całkiem dobrze pod względem treningowym :) Było dużo przemyśleń , zmian, biegów czyli normalne życie kołem się toczy :D 

Wrzesień w liczbach 

sierpieńwrzesień 
waga69.968.00
bieganie76 km99.00
spacery192 km200
kalorie spalone1620419607
czas w ruchu 54 h58 h

Miałam sobie robić wymarzony tatuaż ale postanowiłam że nie czas. Zrobię sobie jako prezent urodzinowy jak rok temu w grudniu i będzie to mój prezent - nagroda :) Takie postanowienie na ostatnie miesiące roku żeby poprawić motywacje i lepiej się zmobilizować zwłaszcza że ma być na udzie więc wypadałoby żeby to udo jakoś wyglądało prawda ??? :D

Micha jako tako pilnowana , nawet bardzo dobrze oprócz wczoraj kiedy to miałam smak na tłuste i ciężko stawne bleee .... dziś mi nie dobrze od rana po wczorajszych kopytkach w sobie śmietanowym i zapiekance , może to psychika robi figle ale mój żołądek tez jest bardzo roztrojony i pije wodę z cytryną na lepsze samopoczucie . Pogoda nie sprzyja bieganiu niestety więc nie mam jak tego wybiegać , mogłabym iśc ale nie mam kurtki odpowiedniej a biegać i dostać zapalenia płuc mija się z celem. Denerwuje mnie ta pogoda bo nie mogę trenować do półmaratonu a czas leci szybko, boję się ze pojadę bez formy ale na deszcz i pluchę nie poradzę . 

Październik zaczęłam od imprezy biegowej " biegnij warszawo" i przyznam się ze te 10 km dało mi w kość jak nigdy co wskazuje że treningi sa potrzebne bardziej niż zwykle. Dobrze że się sezon biegów kończy , potrzebuje czasu na regeneracje i przygotowanie do następnego który już planuje i będę miała konkretny cel którym to będzie korona półmaratonów i jeden maraton. Zima zapowiada się więc bardzo aktywnie , koncentracja na bieganko i pływanko oraz stratę masy tłuszczowej dla zdrowia kolan i poprawienie szybkości :D 

Oczywiście focie , focie musza być :)

No nic kochane , trzeba się kontrolować i walczyć ze słabościami , najważniejsze jest mieć dobrą energię od rana i znaleźć czas na to co się kocha  a reszta jakoś się ułoży .

I jeszcze jedno NIE POZWALAJMY BY INNI WYSYSALI Z NAS ENERGIĘ SWOIMI ZŁYMI MYŚLAMI LUB CIĄGŁYM MARUDZENIEM !!! 

Miłego dnia  

28 września 2016 , Komentarze (26)

Witam kochane :)

Znowu nie zaglądałam tutaj ale miałam taki okres że niech to szlak trafii !!! Kiedy się mówi że gorzej być juz nie moze nigdy nie bądźmy tego tacy pewni . Przyznam jednak że czasami to gorzej wychodzi nam na dobrze ale co zjemy nerwów to już nasze :) U mnie totalna rewolucja w życiu ..... ale od początku ...

Na siłownię nie wróciłam jednak , nie jestem gotowa na to i wybieram basen. Mam go blisko domu i łatwiej będzie mi wyjść wieczorem niż tłuc się komunikacją na siłownię i tracić kolejne godz na dojazd. Zresztą mam w okolicy trzy siłownie w parku z których korzystam ostatni bo mam więcej wolnego czasu .

Wolny czas ....  No właśnie dwa tygodnie temu koleżanka zaproponowała mi wyjazd do Francji na miesiąc , nie zgodziłam się bo mam tu pracę ale wysłałam swojego żeby pojechał . Decyzja szybka i nie przemyślana , cała akcja z wyjazdem trwała dobę i to bardzo intensywną a potem nagle zostałam po raz pierwszy sama w domu !!! Nagle się okazało że mój wkurzający i nic nie robiący facet jednak był przydatny :) Nie gotowałam od 8 lat , nie sprzątam w domu bo robi to on i także on odrabia głównie lekcje więc wyobraźcie sobie jaki był mój szok jak mi nikt kawy nie zrobił rano :) Moje dzieci też nie dały mi otuchy marudząc " co my będziemy jeść , pierogi z Biedronki ??? " O NIE !!! Pierwszy trzy dni były straszne , totalnie rozbiły mi rytm życia  ale w środę zostałam zwolniona z pracy po 2 latach od tak bo są cięcia finansowe i mój rytm życia przestał istnieć nagle ... Dwa dni złości , kino i piwo z psiapsiółkami i słuchanie muzyki w wielkim swetrze ... Pretensja o wszystko i do wszystkich .... smutek i wściekłość za smsa od pracodawcy jak wróciłam do domu , o tchórzostwo że nie w twarz i o ludzi którzy wiedzieli że poleci parę osób i niby tacy są ekstra a nie puścili pary z gęby ... Mogłam jechać do tej Francji a tak to już dupa bo się kontrakt zaczął ... I oczywiści typowe w moim stylu na trzeci dzień ubrałam strój i poszłam to wybiegać rano , wróciłam w domu i głośno powiedziałam sobie <<< JEBAĆ to >>>  i tak tez zrobiłam .

Teraz jestem słomianą wdową , bez pracy ale szczęśliwa :) Radzę sobie całkiem dobrze , psiapsióły i sąsiadki  pomagają jak jest konieczność , moje dzieci mnie wreszcie widzą w domu , przypomniałam sobie jak się gotuje i nawet dostałam pochwałę od córy , mam czas na załatwienie spraw które czekają od dłuższego czasu i mogę sobie rano trenować bieganie . Jestem panią w domu , odpowiadam sama za swoją michę i mój czas a nową pracę poszukam od nowego roku teraz kwartał dla mnie , finansowo jakoś to będzie więc strata pracy już w tej jest dalekim wspomnieniem :)

Waga 68,2 przy @ . Uczę się dobrze odżywiać i gotować zdrowo :) Jem regularnie , piję wodę z cytryną i mocno wierzę że tym razem zejdę do mojej wagi marzeń 60 kg bo nie mam na co zwalić jak się nie uda :) Jak waga nie poleci to sama jestem sobie winna , umówię się do endo zrobię badania które od lat czekają na wykonanie i po prostu po swojemu do celu :)

Biegowo coraz lepiej choć kończy się sezon startowy powoli , Byłam w Modlinie na 10 km biegu i brałam udział w sztafecie maratonu warszawskiego więc kolekcja pamiątkowych medali rośnie . Nie mogę się doczekać startu w Gdańsku to będzie mój wymarzony półmaraton i od niego zależą plany na kolejny sezon :)

Nie będę Was zasypywać fotami bo pod tym względem mam skłonności do przesady :) 

Dziś spróbuję się przeprosić z ćwiczeniami z płyt , wybiorę coś lekkiego żebym nie padła bo nie które mięśnie odpoczywają od dłuższego czasu i mogą dostać szoku. Jakieś bieganko tez będzie i dobry obiad w moim wykonaniu a wieczorem kino z dziewczynami obejrzymy jakąś komedyjkę dla lepszego nastroju :) 

Bym zapomniała .... wczoraj pożarłam całą milkę toffi !!!! Przyznaje się !!! Dziś już ciach na słodycze i jem najlepiej jak potrafię :) 

Miłego dnia kochane :) 

<<<ILO>>>>   

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.