Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2017 , Komentarze (15)

Witam kochane :)

I zleciało :) Pierwszy miesiąc tego roku :) Czas na małe posumowanie :) 

Było leniwie na początku ale potem ruszyłam z kopyta :) Odważyłam się na pomiar i zmotywowana walczę o poprawę swojej sylwetki :) Mam silną ekipę wspierająca :) Moje dwie koleżanki które schudły jedna 30 kg a druga 24 kg :) Motywują i doradzają :) 

A posumowanie wygląda tak :

waga 69.9 kg

czas aktywny 18 h

spalone kalorie 11756

bieganie 36 km teren 26 km bieżnia

morsowanie 4 razy

treningi siłowe 6 razy 

wspinanie po schodach 1 raz !!! 

fitness 4 h 

Było różnorodnie :) 

Wczoraj byłam na pierwszym treningu wbiegania  po schodach :0 To jest dopiero moc !!! Wspinaliśmy się na 27 piętro PKiN :) Wyszło 5 razy czyli przez 1 godz 10 minu weszliśmy 135 pięter !!! Ostatni raz myślałam że umrę , miałam mroczki przed oczami ale się udało !!! Spalone tym jednym treningiem 1568 kcal i dziś odczuwam go bardzo :) Za tydzień tez idę , może będzie lepiej :) Tym bardziej że trenuje nas dobry biegacz i nie daje fory na ładne oczy  :)

Rozkręca sie tez nasz prettyfittyteam :) Jesteśmy ambasadorkami marki strojów do ćwiczenia i biegania :) Taki zaszczyt Nas kopnął :) Fajnie jest prezentować coś co się samemu nosi i się lubi bez żadnych oszustw i słodzenia :) Oj będzie się działo w tym roku a ta świadomość nakręca mnie jeszcze bardziej do działania :) Nie mogę zostawać w tyle a dziewczyny mnie mocno ciągnął za rękę i pomagają w zbiciu tłuszczu :)

Plan na luty :

biegać 

ćwiczyć 

morsować 

uśmiechać się  

zwiększyć siłę 

rozciągać się 

Zaczyna się kolejny dobry miesiąc :)

Powodzenia w lutym :)


  

30 stycznia 2017 , Komentarze (30)

Witajcie kochane :)

Piszę ten wpis od czwartku i nie mogę się zebrać . Poszłam na ten pomiar i nie byłam z siebie zadowolona . Waga to jeszcze pikuś ale reszta wyników była bardzo nie fajna jak dla mnie i zrobiło mi się smutno że się tak zapuściłam ale potem mnie to zmotywowało.

Wyglądało to tak :

waga 69,4 kg

zawartość tłuszczu 33% !!!! - to jest ten punkt który mnie załamał , trochę bo przyrost o 7% od trzech lat !!!!

masa mięśni 46 kg - mniej o 4 kg niż wcześniej

zatłuszczenie narządów 5 !!!! - zawsze miałam 2 lub 3 więc w środku tez nie jest dobrze bo za dużo tłuszczu się odłożyło 

Wiem nad czym pracować , pilnuje dietki i chodzę sobie na siłkę :) W tamtym tygodniu 3 razy bieżnia po 30 minut i trzy treningi siłowe :) W niedzielę morsowanie żeby się zrelaksować a było po czym :) 

W sobotę poszłam z koleżankami z mojej nowej druzyny biegowej na nocny maraton fitnessu !!! MASAKRA !!! Było fajnie ale nie ćwiczyłam 4 godziny non stop już dawno więc było to totalne szaleństwo :) Treningi były różnorodne , był step i funkcjonalny a potem trampoliny które mnie pozbawiły reszty sił i na koniec trening obwodowy , była MOC !!! 

W niedzielę było dobrze ale jak dziś wstałam to czułam jakby mnie traktor rozjechał , wszystko mnie bolało i wpadłam na genialny pomysł że pójdę na siłkę się rozruszać i pokonać zakwasy :) Udało się :) Po bieżni i treningu siłowym czuję się jak młodsza a 5 lat , nic mnie nie boli i mam apetyt na więcej :) 

Jestem zadowolona z tamtego tygodnia i postaram się trzymać rytm :) Jak mi się skończą wejściówki to zainwestuje w karnet i będę chodzic dalej bo nawet po paru treningach czuje się lepiej w swojej skórze a mam do pokonania trochę procent tłuszczu więc wojna się zaczęła na poważnie :) 

Dietę trzymam ale inaczej niż do tej pory . Znajoma która schudła 40 kg powiedziała żebym nie stosowała żadnych cudownych diet tylko słuchała swojego organizmu , on najlepiej wie czego mu trzeba i co na niego dobrze wpływa i tak tez robię . Jem co chce tylko regularnie i omijam produkty które wiem że na mnie źle działają , w końcu przez lata prób odchudzania wiem dobrze co mi szkodzi a co wspomaga spadek wagi , z czego zrezygnować a co powinno zostać zwiększone w mojej diecie mimo że za tym nie przepadam . Tak mam z pomidorami :) Nie lubię ich ale ze mi służą zaczęłam je jeść i teraz nie mam problemu ze zjedzeniem dwóch dziennie a parę lat temu nie przeszłyby mi przez gardło :) Uczymy się całe życie :) 

Treningi biegowe wznawiam od jutra z rana , musze się szykować bo pierwszy ważny bieg już w marcu i jest to półmaraton a na samej bieżni się nie przygotuje . Wzmacniam pas biodrowy na siłce i w domu się rozciągam więc liczę na to że uda mi się uniknąć kontuzji tym razem :) 

Po marudziłam pół miesiąca ale już wchodzę w rolę i jestem bardzo zadowolona że się zmobilizowałam :) Dziś wstałam rano i pomyślałam ,, to jest ten dzień od którego moc będzie Ci rosła " więc 3majcie kciuki żeby tak faktycznie było :)

Bo w życiu trzeba się śmiać i działac jak na załączonym obrazku :) Koleżanka -30 kg w 2 lata :) Można ??? Można jak się chce :) 

POzdrawiam :)

ILO :)

 

25 stycznia 2017 , Komentarze (11)

Witam kochane :)

U nie nadal nie ma zrywu , ciągle tkwię w martwym punkcie. Waga różnie raz 70 kg a czasami 68 kg więc nawet paska nie zmieniam bo po co ... Chciałam kupić karnet na siłownię ale po obliczeniach wyszło że mnie nie stać na razie i zdołowało mnie to trochę , do Mel B też nie mogę się zebrać a to wszystko przez jakieś głupie problemy domowe które się pojawiają się co pewien czas . Im dłużej jestem z partnerem wydaje mi się że zupełnie do siebie nie pasujemy jakbym miała dodatkowe dziecko w mieszkaniu ... dobra ale nie o tym to tylko pretekst a gdzie jest prawda nie wiadomo .

Nawet do treningów biegowych nie mogę się zebrać bo ciągle mam jakiś zamęt w głowie a biegać ze zmartwieniami jest ciężko . Udało mi się wybrać na morsowanie i raz na siłownie , zrobiłam bieżnie 30 min i siłowy 45 min po czym myślałm że umrę :)

Mam jeszcze parę wejściówek na siłkę więc pochodzę sobie ot tak :) Jutro idę na pomiar na tej diabelnej maszynie !!! Wszystko dostanę czarne na białym i ma mi to pomóc w motywacji ponoć ale trochę się boję że będzie odwrotnie . Rano się zmierzę metrem krawieckim i zanotuje wyniki a wtedy postaram się ruszyć z kopyta .

Dieta tez  z lekka zaniedbana znowu , aj to nie jest nadal mój czas ...

Nie wszystko stracone , nie poddam się w styczniu ale muszę doprowadzić do porządku w końcu i ruszyć dupsko do biegania bo maraton przeczołgam się a nie przebiegnę a to by było straszne dla mnie bo to będzie moja wina i nikogo innego .

Jutro się odezwę po tym pomiarze i z dobrą energią ruszę do boju po swoje 60 kg :) 

Miłęgo dnia :) 

Pozdrawiam

 

16 stycznia 2017 , Komentarze (12)

Witam po weekendzie !!!

Tak jak pisałam był progres :) Najpierw w sobotę dieta i morsowanie , kolejne podejście i dłuższy czas tym razem 10 minut a po wyjsciu z wody przebiegłam w stroju dwa km zanim się ubrałam , fantastyczne uczucie :) :) :) Po morsowaniu sauna na 10 minut i relax na maxa :)

Dietka trzymana choć było trochę duzo węglowodanów ponieważ w niedzielę był bieg . O tak , ruszyłam tyłek i poleciałam w dwóch biegach na 5 km i 15 km !!! Pierwszy jakoś przeżyłam ale drugi ledwo , jakiś miły biegacz mnie eskortował ostatni km do mety :) Byłam blada po wysiłku i mnie zemdliło ale dawno nie robiłam takich dystansów , czas popracować nad formą i przestać leniuchować .

Postanowiłam tez większa rolę przywiązywać do rolowania i rozciągania , moje ciało się tego domaga . Powrót na siłownie i wzmacnianie mięśni rozpisze mi znajoma a jeden z lepszych warszawskich biegaczy ułoży mi trening biegowy . Jestem zachwycona , skrzydła znowu się rozwijają , głowa pełną planów i realizacja w toku :)

Waga tez ładnie :) Dziś 68,1 kg rano zamiast 70.8 kg !!!!!! 

Pilnuje żeby nie jeśc przed spaniem , słodycze ograniczone do minimum , kasza jaglana i orkiszowa wróciła do łask i nawadniam organizm . 

Cel pierwszy to 65 kg !!!! 

Ze złych wieści @ spóźnia mi się a raczej nie jestem pewna kiedy mam dostać bo kalendarzyk miałam w rozbitym telefonie i nie mogę sobie przypomnieć ale wydaje mi się że 10.01 ... muszę znowu zapisywać w kalendarzu domowym bo zaufanie do aplikacji jest omylne . 

Dziś się resetuje i rozciągam , dietkę trzymam a jutro wracam do biegania i ćwiczenia . 

Samo się nie spełni :)

Miłęgo dnia 

<<<ILO>>>>

13 stycznia 2017 , Komentarze (18)

Witam kochane :)

Nie odzywam się bo nie mam co wam opowiadać , taki stan ostatnio. Od początku stycznia nie mogę się zmobilizować do działania , miałam ćwiczyć i dupa ... Nie biegam bo mi zimno , na dodatek nowa praca jest totalnie beznadziejna i bardziej męczy niz ciesz . Bieganie też mi nie idzie wcale , owszem byłam na biegu noworocznym a potem w Łodzi na biegu Trzech Króli ale żadnych innych treningów nie było . Nie ważę się , z jedzenie uważam bardzo ale nadal wpadają jakies słodycze ... Zaraz będzie połowa stycznia a ja znowu czekam cholera wie na co a potem znowu płacz i zgrzyt zębów . Za 100 dni maraton warszawski a jak będę tak trenować to najwyżej pójdę pokibicować dziewczynom bo nie mam szans bez treningów zrobić takiego dystansu ... Choć powiem wam że po Piotrkowskiej biegło mi sie kapitalnie po tych 3 tygodniach odpoczynku , zupełnie inna energia , mięśnie wypoczęte i nawet mróz mi nie przeszkadzał :) 

Z pozytywów to fakt że zaliczyłam kolejne morsowanie przy -16 na dworze , nie wiem ile miała temp. wody ale była rzeź !!! Następnie wygrzewałam sie w saunie żeby odzyskać czucie w dłoniach ale wcale mnie to nie zniechęciło :)

Pozytywy nr 2 dostałam od kumpla wejściówki na siłkę i moge sobie chodzić za free ale jak na tą chwile wszystkie grzeją się w portfelu i choć czasu mi rano nie brakuje do zamiast iść i sobie pohasać to siedzę przy necie nakryta kocykiem . 

mam już sama siebie dość i swojego lenistwa !!!!

Zamelduje się po weekendzie i oby to było wieści że wreszcie znowu mam tą moc !!!

Miłego weekendu :)

<<<ILO>>>

3 stycznia 2017 , Komentarze (5)

Witam w 2017 :)

Nie miałam jak tu wcześniej napisać bo wszystko się jakoś tak powoli układa w całość. Był sylwester z dziećmi u koleżanki , był ból głowy a potem rano bieg noworoczny w parku na który się zwlekłam z łóżka . Nowy Rok rozpoczęłam na sportowo bo mówią że jaki początek taki cały rok a że ja przesądna kobietka jestem troszkę to musiałam zrobić sobie super początek roku :) 

No dobra co do planów , celów jak to zwał na ten piękny rok to u mnie wszystko się jeszcze układa w głowie , nie jestem aplikacja że ktos mi wciśnie start 1.01 i jadę do przodu. Co to to nie !!! Koniec porywania się z motyką na słońce , włączyć głowę , zmobilizować ciało i nastawić myśli niech płyną w dobrym kierunku .

Początek roku waga 70.8 kg - szczerze to takie startu jeszcze nie miałam , cm się nie zmierzyłam bo nie mam odwagi ... normalnie się boję :) Znam się dobrze i jak teraz wezmę cm w dłoń i zobaczę wymiary to mogę zrobić się trochę zdołowana więc oszczędzę sobie tego jeszcze przez pare dni .

Widzę siebie , brzuch opuchnięty , skóra straciła jędrność po 3 tygodniach nic nie robienia i siedzeniu na tyłku ale to wszystko do ogarnięcia . Przez moją wkrętkę w bieganie zaniedbałam inne dyscypliny i to nie było dobre dla mnie . W tym roku będę robić siebie od początku :) Bieganie zostanie ale dodam do niego rower , ćwiczenia abs bo brzuch jest moją zmorą obecnie , pływanie i będę eksperymentować z rożnymi zajęciami aż znajdę coś dla siebie , co będzie dawało efekty i sprawiało przyjemność.

Cel pierwszy to 65 kg !!!!!

Czas bliżej nieokreślony ale realny.

Plan treningowy w przygotowaniu do końca tego tygodnia.

Detox cukrowy dla zdrowia 

Mniej kawy - więcej wody

Więcej warzyw 

Dużo uśmiechu 

Więcej snu 

Tak w skrócie :)

A co postanowień noworocznych :

Życzę Wam wszystkim żeby Wasza kartka nie była pokreślona tylko pełna ptaszków na znak że zrealizowane :)

Miłego dnia :)

 

31 grudnia 2016 , Komentarze (4)

Witam kochane :) 

Nie odzywałam się po świętach bo tak jak podejrzewałam były to fatalne święta , wszystko poszło nie tak niestety . Ostatnie dwa tygodnie grudnia to dla mnie jakiś koszmar ale myślę o tym pod innym kątem że to złe dobrego początki :) 

Ta w skrócie ostatni okres to rozbity telefon , ból zęba przez całe święta , tona ibuprofenu i przytrucie lekami , ciężka i bolesna wizyta u dentysty , depresja urodzinowa , brak ruchu totalny i do tego wszystkiego kilogramy słodyczy które zjadłam jak mnie ząb przestał boleć na pocieszenie .... waga na ostatni dzień roku 70,8 kg czyli brawo jak przekroczyłam kiedyś dla mnie niemożliwe .... poszalałam więc do roboty czas się wziąć :)  

Jedynym pozytywem w ciągu ostatnich dwóch tygodni było morsowanie które poprawiło mi humor i choć na chwile poczułam się dobrze :)

 

A skoro ostatni dzień roku to pora na małe podsumowanie w liczbach :

  • bieganie 890 km 
  • rower 835
  • spacery 2312 km ( rejestrowane od kwietnia )
  • spalone kalorie 227376 kcal 
  • waga na plusie + 3 kg przez rok 

Szału nie ma ale rok uważam za udany po za tą końcówka grudnia :)

Życzę Wam dziś udanej zabawy i abyście się rano obudziły z motywacja  żeby zdobyć rok 2017 dla siebie  i zrealizować swoje  postanowienia :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Szampańskiej zabawy :)



21 grudnia 2016 , Komentarze (8)

Witam kochane

Nie wiem jak Wy ale u mnie jakas tragedia jak chodzi o okres przedświąteczny. Dzis mamy 22.12 a ja jestem w lesie , oprócz umytych okien i lodówki nic nie zrobione , prezenty nie kupione a do tego jeszcze dzis przyjeżdża piapsiola  wieczorem. Mam wieczorem kolacje ze znajomymi , jutro jadę na onkologie z moja psiapsiola która w tym celu przyjeżdża do mnie , po drodze muszę obskoczyć  wigilie w szkole u córki , fryzjera i smyka aby nabyć prezenty dla dzieci a potem mam jeszcze prace czyli jutro tez nic nie zrobię . Natomiast w piatek mam urodziny i jeszcze parę spotkań  - normalnie jestem w czarnej dupie w tym roku ... Dobrze ze dziadek zaprosił nas na wigilie to odpada mi trochę ale i tak patrząc po moim mieszkaniu nie wygląda to dobrze . A na dodatek facet mnie wkurza bo spi do 12 i codziennie mi obiecuje ze będziemy sprzątać tylko po zrobieniu jednego zadania sily z niego uchodzą , jakby kartę podbijał no mowie Wam , irytacja do granic możliwości .... Zaczynam podejrzewać ze to cale moje roztrenowanie mocno sie przyczyniło do takiego stanu bo szczerze od kiedy nie biegam jakoś z sil opadłam , mam ochotę wybiec z domu ale wiem ze moje kolano jeszcze nie jest gotowe na trening i co ja mam biedna zrobić ????

Chyba wyjde na spacer sie przewietrzyć,  kończy mi sie @ i chodzę jak bomba zegarowa od trzech dni bo wszystko jest nie po mojej myśli :(

Raz , dwa , trzy ..... spokój 

Ze spraw dietkowych jest dobrze chociaż tyle .... Diete trzymam , wodę pije i się nie wazę zęby sie nie dobijać ale wiem ze jestem na dobrej drodze przynajmniej pod tym względem .

A jak Wasze przygotowania ?

Oby lepiej :)

Milego dnia 

<<<ILO>>>

16 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Witam !!!

Na dworze brrr zimno i jakoś smutno. U mnie rota -wirus szaleje w domu więc dni płynął leniwie . Przygotowania do świąt na poziomie 0 :( jeszcze nawet nie zaczęłam nic robić , okazało się że zaprzestanie biegania poskutkowało totalnym zniechęceniem do wszystkiego. Mam tylko nadzieję że to dziś minie i wezmę się za robotę bo czeka i woła do mnie z każdego rogu mieszkania . Aktywność tez 0 nie licząc tych 6-7 km spacerów w celu dotlenienia mózgu . Prezentów nie kupiłam jeszcze i nawet nie patrzyłam za nimi , taki mam świąteczny nastrój , taki totalnie do niczego. Nie czuję świat wcale .... 

Jem ładnie choć coś tam cukru wpadnie , waga nadal stoi na 68.4 kg tyle dobrze że oddaliłam się od 70.5 kg co było jakbym w twarz dostała od samej siebie . Wodę pije , posiłki jem o czasie więc pilnuje się jak nigdy ale melancholia mnie łapać zaczyna ....

I nie myślcie że łapie znowu doły , o nie , nie !!! W głowie wszystko dobrze tylko plany mi się zmieniają co chwile a ja nie lubię takiego mixa zmian . Krew mnie zalewa jak nie wiem kto będzie na świętą a kogo nie będzie , co mamy ugotować a czego nie  a niestety u mnie w domu w tym roku wszystko jest zagadką lub rebusem .

Dobrze że już weekend będę się mobilizować do świąt a raczej do przygotowań ...

miłego weekendu 

<<<ILO>>> 

14 grudnia 2016 , Komentarze (1)

Witam dziewczyny :)

Już środa , czas leci , coraz bliżej święta i moje kolejne urodziny . A wiadomo że jak kolejny rok mija to człowiek myśli nad sobą i mnie tez przemyślenia wzięły i ku mojemu zaskoczeniu są bardzo pozytywne . Jestem zadowolona z siebie 33 rok mojego życia to był dobry rok i choć do urodzin 8 dni to mogę to powiedzieć z  czystym sumieniem. Nadchodzący będzie jeszcze lepszy !!! Wieje wiatr zmian w moim życiu i jest to wiatr ciepły ale zęby nie zapeszyć nie będę o tym pisać dopóki się nie wydarzy :) Po kontuzji odpoczywałam , nie ćwiczyłam , nie biegałam tylko spacerowałam . Dziś kiedy odpoczęła mogę wrócić do ćwiczeń brzucha i do ćwiczeń wzmacniających pas biodrowy którego kontuzja powoduje ból kolana , pomalutku się wykuruje i pozbędę brzuszka , małymi kroczkami do sukcesu. Znalazłam w necie fotki z naszego ostatniego biegu , zanudzam Was nimi ale niektóre są takie ładne że nie mogę się powstrzymać , trochę próżności jeszcze nikogo nie zabiło :)

Dietka idzie swoim torem , trzymam się swoich zasad i nadal pilnuje ilości wypitej wody , cera zaczyna się poprawiać i od kiedy nie jem późno o wiele lepiej się wysypiam . rano jestem wypoczęta i pełna energii a to zasługa odpoczywającego układu pokarmowego przez noc. Małą zmiana a tyle daje :) 

Odzyskuje kontrolę nad swoim organizmem , tak czuje :) I mimo ze nie udało sie osiągnąć wymarzonej wagi do urodzin i znowu stoję w tym samym miejscu co rok temu bo na wadze nadal 68 kg jestem pewna ze ten rok mojego zycia będzie rokiem sukcesu bo duzo mnie nauczył. Nauczyłam się pokonywać swoje słabości , dbać o spokój mojej głowy i szukać rozwiązań bez skrótów a to pozwoli mi pokonać swoje nadprogramowe kilogramy !!!

miłego dnia 

Pozdrawiam :)

<<<ILO>>>

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.