Dziwny ten dzisiejszy dzień
- od rana mam rzut na śmieciowe żarcie :/
Mam już w doopce prawie 1000kcal,
a jeszcze południa nawet nie ma.
W dodatku w planach mam spacer
w poszukiwaniu imieninowego tortu dla panny Zosi
więc pewnie kawałek tortu wpadnie do menu ...
Nie mam pomysłu na obiad
i mówiąc szczerze chętnie zjadłabym sadzone jajko
i kalafior, tyle że nie wiem czy go dostanę w pobliskim sklepie
bo marketowe są bez smaku, zapachu
i pakowane po kilka różyczek :/
***
Zośka oglądała dzisiaj moje szewki na głowie
i stwierdziła że musi zabrać mnie do weterynarza ...
później co prawda poprawiła się na "do szpitala"
ale co się uśmiałam to moje :)
Łepetynka trochę pobolewa i kark mi sztywnieje
(nie wiem czego to skutek)
a po antybiotyku najchętniej cały dzień bym przespała,
ale się wzbraniam przed drzemką,
bo nie mam ochoty na bezsenną noc.
***
Mój kocur - Mr Inka - traci potwornie dużo sierści,
mogłabym utkać dywanik,
a już na pewno drugiego kota.
Nie wiem dlaczego aż tak się z niego sypie
mimo dokładnego szczotkowania co drugi dzień.
Mam tylko nadzieję że to nie przez zmianę karmy.
Przerzuciłam go z Royala na Hillsa
i na początku robił ohydne, cuchnące kupale
a teraz do efektów doszła wypadająca sierść
i zaczynam wątpić w jakość tej karmy,
mimo iż zachwalana i weterynaryjna.
Sama już nie wiem co z nim robić.
W dodatku wypadło mi z głowy jego szczepienie
...
ale ze mnie "odpowiedzialny właściciel" :/
***
Swoim dzisiejszym menu nie będę się chwalić,
wystarczy że razi mnie w oczy w kalkulatorze kalorii ...
***
Miłego dnia, kochane Odchudzaczki :*