Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1485111
Komentarzy: 54439
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 grudnia 2014 , Komentarze (16)

Marzę o nowym piecu z tym, że takim robionym przez zduna. Chciałabym by był duży i żeby ogrzewał dwa pokoje czyli dzienny i sypialnię jak ścianówka. W pokoju dziennym by było palenisko, koniecznie z szybą. Sypialnię by grzała ściana z kafli. Część w pokoju dziennym chciałabym mieć z cegły szamotowej. Taki piec to wydatek około 5 - 7 tysięcy złotych, a więc za dużo, żebym mogła sama bez udziału Krzyśka zebrać. On uważa to za fanaberię i raczej wspólnych pieniędzy nie da. Ja uważam za coś bardzo praktycznego. Znowu mamy inne zdania. Trudno. Marzę też o piecu chlebowym, bo chciałabym piec pieczywo w domu, większą ilość niż teraz. Teraz piekę raz w tygodniu i tyle razy jem o ile nie jestem na diecie, bo pieczywa kupionego raczej nie ruszam. Czasem zjem z ziarnami, ale rzadko. U mnie w sklepie pieczywo jest okropnie niesmaczne - bułki jak nadmuchane, a chleb kwaśny i zawsze nieświeży, suchy i twardy. Piec chlebowy no cóż... to już jest całkiem nierealne... A może jednak? Przecież marzenia się spełniają...

Dzisiejszy dzień będzie leniwy i spokojny. Może zrobię trochę ozdób i może upiekę pierniczki, bo czas najwyższy. Poza tym będę czytać i grzać się przy piecu jak to ja lubię. Na obiad będzie tarta z brukselką. Obym ylko jutro na wadze z pół kilo więcej nie zobaczyła, bo kawałek mam zamiar zjeść...

15 grudnia 2014 , Komentarze (15)

Byłam w ZUS-ie w Sosnowcu, bo Krzysiek musiał zawieźć papiery na rentę. Przyjechałam ledwie żywa po tej wycieczce. Kręgosłup mnie okropnie boli i chce mi się spać. Zrobię sobie zabieg praniczny i prześpię się trochę, żeby odreagować. Na dodatek w domu jest zimno jak w lochu, bo jeszcze nie było palone. No i jeszcze zmarznięte koty zrobiły jak na złość demolkę - pozrzucały książki z regału, część pogryzły. Przewróciły też dwa krzesła i zrzuciły kwiatka z parapetu. Po południu będę czytać moje ulubione czasopisma,,wiejskie" Sielskie życie i Weradę country. Czasopisma te będę chyba musiała zaprenumerować, ponieważ jest straszny kłopot z ich zakupem. Nie we wszystkich kioskach są i trzeba szukać, a mnie się bieganie po mieście nie uśmiecha. Dziś kupiłam tez Superlinię - czasopismo dla odchudzających się. Ciekawe co jest warte.


Na przystanku znowu spotkałam bezpańskiego psa. Psina - młoda i łagodna była strasznie wychudzona. Biegała za każdym kto tylko zwrócił na nią uwagę. Chyba nie potrafi zbierać jedzenia z ziemi, bo zauważyłam, że bierze z ręki. Daliśmy jej kawałek kiełbasy, ale zabrać do domu nie mogliśmy. Płakać mi się chciało, bo pewnie sie zmarnuje o ile jakaś dobra dusza jej nie porzygarnie. Czipowanie zwierząt powinno być obowiązkowe wtedy nie było by porzuceń i nie cierpiały by.

14 grudnia 2014 , Komentarze (9)

Trzecia niedziela adwentu. Będę odpoczywać. Może coś zrobię np. skończę ten łańcuch, który ma być stroiku na stole w kuchni. Wczoraj zrobiłam wianuszek, ale nie wyszedł tak jak chciałam, bo nie kupiłam kleju w pistolecie i nie mogłam przykleić szyszek i kasztanów. No i łysy wyszedł. Trzeba będzie nad nim popracować jeszcze jak klej kupię...

W tym roku będę miała żywą choinkę - sąsiad mi przyniesie. To będzie sosna. Tak się cieszę, bo już wieki nie miałam żywej choinki. Kocham żywe drzewka, bo cudne są i tak pięknie pachną. U mnie w domu zawsze były takie choinki z tym, że świerki lub jodły. Będą wyjątkowe święta, choć na pasterkę nie uda mi się pojechać. Jeszcze nigdy nie byłam na pasterce, a koniecznie chcę być.

Dziś będę czytać ostatni tom rozlewiska. Pewnie skończę. Muszę powiedzieć, że ta część już nie ma tego klimatu co pierwsza. Zbyt się rozlewisko nowoczesne i miejskie jak dla mnie zrobiło. Krowy nie ma, nawet z uprawy warzyw bohaterka zrezygnowała, a opisy wyjazdów zagranicznych też mnie nie interesują.

Przytyłam ponad 1 kg. Ciekawe czy na stałe...

13 grudnia 2014 , Komentarze (23)

Już św. Łucji czyli 12 dni do świąt. Na temat Łucji piszę na blogu http://kuradomowazkotemwtle.blogspot.com/. U mnie dziś bardzo ciepło jest. Tak sobie myślę, że śniegu na święta napewno nie będzie. Szkoda, bo nie będzie takiego nastroju jak lubię. Ładnie wyglądają ubrane przed domami choinki w śniegu.

Dziś po południu mam trochę zajęć. I tak będę kończyć ozdoby święteczne. Może zrobię wianuszek. Tym razem z koronką i kwiatami sumaka. Może też będę rysować, bo ptaszków jeszcze dość nie mam. Czeka też na mnie cała sterta książek między innymi jeszcze trzeci tom rozlewiska. Podobno już nie tak fajny jak tom pierwszy. Zobaczymy. Powinnam również oczyścić solą mieszkanie, bo czas najwyższy. Brudów energetycznych pewnie się nazbierało od ostatniego czyszczenia.

Dieta ok a ja tyję. Wczoraj zjadłam trochę zupy z ziemniakami i 0,5 kg więcej. Pewnie woda. Czuję się wzdęta i jakaś taka pełna. Br... nie lubię tak.

Na koniec ostanie ptaszki tym razem węglem...



12 grudnia 2014 , Komentarze (14)

Załatwiłam sobie reklamy na bloga i mam problem, bo nie mogę się zalogować na stronę i nie daje mi sę podejrzeć ani kampani ani statystyk. No i kłopot. Ciekawe czy na tym zarobię i ile. Trzeba by może częściej wpisy robić. Blog piszę już kilka lat i trochę wejść jest tak, że może choć na książki zarobię...Mam w planach kurs webwritingu. Może czegoś się nauczę o pisaniu blogów. Niektórzy na tym całkiem nieźle zarabiają...Są też książki na ten temat. Do tej pory pisałam, bo pisałam i nie myślałam o statystykach. Teraz trzeba będzie zacząć...

Kaszlę trochę mniej. Chyba mi choroba powoli przechodzi. Oby szybciej, bo mnie już tak umęczyła, że mam dość. Dziś może już coś będę robić. Na razie spać mi się nie chce. Wczoraj spałam prawie całe popołudnie. Nic nie zrobiłam poza jednym prościutkim łańcuchem. Trochę też czytałam głównie Piękno i Pasje. Dziś mam Wróżkę i książki. Powinnam jeszcze kupić w tym miesiącu Sielskie Życie i Werandę Cantry. Może w poniedziałek mi sie uda, bo jadę z Krzyśkiem do Sosnowca do ZUSu. Dziś może jeszcze porysuję trochę. Może też zrobię w końcu te gwiazdki do stroików. Powinniśmy z Krzyśkiem wyjść na dwór zamonować wędzarkę, ale jeszcze całkiem zdrowa nie jestem i musimy z tym poczekać do przyszłego tygodnia.






11 grudnia 2014 , Komentarze (32)

Prztyłam przez tą chorobę ponad kilogram. Nie wiem czy to woda czy co innego. Myślę o diecie ścisłej, ale muszę najpierw wyzdrowieć. Nie uda mi się schudnąć do osiemdziesięciu paru kilogramów do końca roku już to widzę... Szkoda, ale trudno. Coś ta moja waga ostanio strasznie niestabilna jest. Zjem trochę normalnego jedzenia i już kilogram więcej na wadze.

W moim domu przygotowania do świąt idą pełną parą. W szafkach i po kątach już mam posprzątane, ozdoby się robią, wszystko do wędzenia wędlin jest już kupione. Dziś lub jutro będę prawdopodobnie piec pierniczki. Trzeba by jeszcze zrobić pierogów i zamrozić. U mnie w domu zawsze były pierogi ze słodkiej kapusty z grzybami. Bardzo są smaczne z przyrumienioną cebulką. Staram się kontynuować tą tradycję. Gotowych pierogów z kapustą nie chcę kupować, bo są niesmaczne. Powinnam też jeszcze przed świętami zrobić zakupy zapachów do domu. Myślę o olejkach, świecach i kadziedełkach. Lubię zapachy słodkie typu wanilia, pomarańcza, kokos, miód, goździki korzenne, jabłko z cynamonem.

Zmykam do czytania. Trzeci tom rozlewiska czeka...


10 grudnia 2014 , Komentarze (14)

Wzięło mnie jak nic. Oprócz kataru jeszcze gardło mnie boli. Mam też kaszel. Nawet leków w domu nie mam, bo już zapomniałam kiedy byłam chora. Piję syrop z cebuli i łykam polopirynę s. Mam też krople do nosa. Na gardło nie mam nic oprócz soli do płukania. Będę musiała jechać do apteki zamiast siedzieć w domu i grzać się. Wczoraj czułam się okropnie i spałam pół dnia. Drugie pół dnia zajęło mi czytanie następnej części rozlewiska. Fajna jest. Później robiłam ozdoby i rysowałam. Zrobiłam trzy proste łańcuchy. Mam zrobić jeszcze trzy no i gwiazdki. Może dziś coś zrobię. Wieczorem rysowałam ptaszki. Powstało kilka szkiców oraz rysunek sangwiną, kredą i grafitem. Dziś będę ćwiczyć dalej. Później będę czytać i dzień minie...



9 grudnia 2014 , Komentarze (16)

Dzień powitał mnie słońcem. Trzyma lekki mrozik, a śniegu jak nie było tak nie ma. Ciekawe czy w ogóle przed świętami spadnie. Nie zapowiada się. Nie będzie świąt w bajkowej scenerii. Będzie szaro i ponuro. Szkoda.

Dzisiejszy dzień spędzę w domu jak zawsze ostanio przy piecu. Tu mi ciepło i przyjemnie. Dzień będzie spokojny, choć to i owo muszę zrobić. Krzysiek wróci z pracy późno, bo jedzie na zakupy. Tym razem do supermarketu po jedzenie. Jutro już tak fajnie nie będzie, ponieważ na zakupy jadę i ja. Może kupię wreszcie to ocieplenie na rury od wody biegnące w piwnicy. Boję się mrozów. Może też kupię sobie jakieś perfumy np. z serii tesori. Są tanie, a ponoć całkiem niezłe - dość trwałe i pięknie pachną. Wybrałam sobie kilka zapachów, ale czy będą w Rossmanie? Były by na codzień.

Dziś po południu chcę narysować ptaki sangwiną, ale czy to zrobie jeszcze nie wiem. Trochę zakatarzona jestem i pobolewa mnie gardło. Krzysiek mnie zaraził i mam teraz. Zimno mnie nie zmorze, ale łatwo łapię od innych katar. Ktoś kichnie w autobusie i ja już na drugi dzień mam katar.

Dieta Tak sobie. Powinnam dziś już być na kapuścianej, ale z powodu przeziębienia się obawiam...Zobaczę...






8 grudnia 2014 , Komentarze (14)

Dziś jadę do miasta. Spraw do załatwienia mam sporo. I tak będę w księgarni czy coś kupię jeszcze nie wiem, bo z finansami krucho. Mam za to kupić herbaty i kawę. Herbaty mają być z tych bardziej luksusowych aromatycznych. Mam ochotę na jakąś owocową i drugą typu piernikowej. Może też kupię earl grey. Uwielbiam ją. Herbaty piję tylko tradycyjne liściaste. Nie lubię żadnych granulkowych i rozpuszczalnych. Kawę też kupię. Może waniliową albo bananową. Też nie lubię rozpuszczajnych. Mam poza tym kupić mięso, bo zdecydowałam, że jednak będą domowe wędzonki na święta. Ma to być boczek i schab. Kupię jeszcze zatyczki do uszu dla siebie, żebym miała ciszę. Później mamy iść do brata Krzyśka z świątecznymi prezentami. Wściekła jestem, bo iść oczywiście nie chcę. Wolałabym przyjechać do domu i zrobić jakieś ozdoby. Ostanio robię wianki. Powstał jeden z galązek, szyszek, bukszpanu i skórek z pomarańczy dla zapachu. Mam zrobić jeszcze dwa. Myślę też o stroikach świątecznych. Tym razem będą bukiety z gałązek świerkowych, gałęzi z jabłoni i gruszy, liści dębu. Wszystko będzie przybrane robionymi gwiazdkami z kartonu i szyszkami.


A na koniec wiersz...

Dzisiaj inaczej

Opuszkiem maluję

powieki

ujmuję w dłonie

niespokojne włosy

delikatnie

zakreślam zarys ciała


jak to jest

że dzisiaj oddech

pachnie inaczej

wargi nie

smakują tak samo



czemu nie porafisz

ukoić już smutku

a ramiona wolisz mieć puste


czy jeszcze kiedyś

pochwycisz w objęcia

moje spojrzenie

7 grudnia 2014 , Komentarze (13)

Zachmurzyło się. Na dworze jest ponuro, szaro i od rana muszę palić światło. Chyba zaraz śnieg spadnie. Jutro też powinien padać, ale według prognoz święta nie będą białe, bo wszystko stopnieje. W domu, to znaczy w dziennym pokoju, jest ciepło i przyjemne - w piecu tylko huczy. W piecokuchni nie palę, ponieważ jest mi później w sypialni za gorąco. Podgrzewam przed snem trochę grzejnikiem elektrycznym i śpię w 14 stopniach. Pasuje mi to. 

Mimo niedzieli nie próżnuję. Robię pranie. Tym razem zasłon. Później będę czytać drugi tom sagi o rozlewisku Kalicińskiej. Książka bardzo mi się podoba. Tyle w niej barw, smaków i zapachów. Tyle w niej ciepła i rodzinnych uczuć. Chyba kupię wersję papierową. Tak sobie myślę, że jeszcze kupię Siedlisko i Zimę na siedlisku. To też książki o wsi. Powinny być podobne w klimacie. Sporo podobno książek o przeprowadzeniu się na wieś powstało. Poszukam.

Po południu może też wreszcie zrobię jakieś ozdoby na święta. Mam zamiar w tym roku przygotować wianek z gałązek i szyszek, łańcuchy i gwiazdki z kartonu. Jeszcze trochę czasu zostało. Pamiętam jak byłam dzieckiem co roku robiłam z ciocią Resią/Reginą/ ozdoby na choinkę. Powstawały gwiazdy, łańcuchy, mikołajki, aniołki, choineczki z bibuły i papieru kolorowego. Lubiłam ten nastrój i te wyroby. Fajnie wyglądały na choince.

Dieta w porządku, ale nie chudnę. Trochę mnie to złośći, bo przestoje mnie frustrują...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.