Odpoczywam po weselu i po chorobie. Jeszcze trochę kaszlę. Dziś spałam w pokoju dziennym na wersalce, bo tu jest cieplej. Krzysiek ze mną. W nocy na kanapę weszły koty, później pies i dla mnie nie było miejsca. Wstałam połamana. Powinnam się powoli zabrać za robotę na dworze, ale się boję. Dała mi ta choroba popalić i z powrotem tego przeżywać nie mam zamiaru. Na dochodzenie do siebie mam dwa dni, bo w środę muszę już jechać do miasta załatwić to i owo. Już mam ochotę na ćwiczenia tylko siły jeszcze brak. Nie wiem ile przytyłam, ale tragedii chyba nie ma. Zważę się za kilka dni...Teraz jeszcze święta i już normalność...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.