Już po świętach. Minęły jakoś tak szybko w tym roku. Teraz jeszcze Sylwester i koniec zimowego szaleństwa. Zima trzyma. Śnieg spadł i nadal leży. Jest biało i pięknie. Świeci słońce. Zrobiło się na tyle chłodno, że palę w piecokuchni. Taka pogoda ma się podobno utrzymać przez około dwa tygodnie. Może być, bo takie mrozy specjalnie uciążliwe nie są.
Dziś po południu jestem sama, ponieważ Krzysiek poszedł do pracy. Będę czytać. Skończę też obraz, który wczoraj zaczęłam. Obraz chyba wyjdzie nieźle. Będzie w lekko rozmytych barwach jakby był malowany akwarelą. Znowu brzozy tym razem wczesną jesienią. Wczoraj nie skończyłam z powodu chłodu w pracowni. Pracownia jest ogrzewana tylko grzejnikiem elektrycznym, a to trochę za mało w zimie. Gdy skończę obraz pewnie zacznę następny pejzaż tym razem zimowy. Już mam pomysł.
Od dziś przez 4 dni ścisła dieta czyli protal, bo trzeba zrzucić to co nabrałam przez święta. Po Sylwestrze też coś pewnie nabiorę. Trudno. Oby to zrzucanie mi jakoś poszło w nowym roku...Chociaż 10 kg, a chciałabym 12, bo to by było poniżej 80.