Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1485318
Komentarzy: 54439
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2015 , Komentarze (6)

Zamówione specyfiki nie wszystkie doszły. Może przyjdą jutro. Waga spada. Ziola Klimuszki z tym, że takie do parzenia kiedyś na mnie podziałały i schudłam 5 kg. Teraz mają być w tabletkach. Zobaczymy. Muszę sobie kupić termos to i parzyć będę. Teraz to kłopot jest i zawsze je zagotuję zamiast zaparzyć. Tak się dzieje na maszynce, a piecokuchnia na razie jest nie używana, bo jest ciepło i w centralnym nie palę.

Od jakiegoś czasu zrobiłam się bardzo poważna i do życia zaczęłam podchodzić bardziej serio. Nie potrzebuję rozrywek, towarzystwa, śmiechu. Nawet komedie zamiast mnie rozśmieszać to mnie drażnią. Czyżby o jesienne obniżenie nastroju mnie złapało i trzyma? A może tylko saturn mnie gnębi... Nigdy wpradzie nie byłam rozrywkowa. Nie śmiałam się też zbyt często, ale teraz odnoszę wrażenie, że zrobiłam się wręcz ponura. Byle do wiosny...

Na dziś nie mam planów. Będę robić to na co w danym momencie najdzie mnie ochota. Pewnie będzie  to coś z ezoteryki albo coś z wyzwań typu robótkowego. Mama czeka na aniołka, a za mną chodzę świeczniki z masy solnej lub gliny. Mam też jeszcze do przeczytania Wróżkę i Werandę Country. Nie przeczytałam też jeszcze kilku książek, które niedawno kupiłam...

31 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Waga spada, a mnie dobry humor wrócił. Ostatnio lubię być głodna, bo to znaczy, że chudnę. O jedzeniu nie myślę i ciągle mam dziwny posmak w ustach. To pewnie po tych zupkach. Tak samo miałam na Dukanie. Część zakupów już mam w domu. Przyszła i torebka i chusta robiona szydełkiem. Chusta jest biała, milutka w dotyku i ciepła. Torebka jest urocza i praktyczna. Czekam jeszcze na tabletki odwadniające. Na razie piję pokrzywę. Mam wrażenie, że jestem spuchnięta. To chyba tarczyca, bo i skóra na łokciach zrobiła mi się sucha i ciągle mi zimno. Częściej też jestem w dzień senna. Lek homeoptyczny, który zamówiłam, powinien pomóc... Z tarczycą miałam problem praktyczne całe życie. Najpierw było wole, później nadczynność i guzki, a jeszcze później guzki i prawie niedoczynność. Później po Reiki przeszło i długo był spokój. Trzeba by też może kupić jakiś preparat z jodem. Do lekarza na razie nie pójdę, bo wyśle mnie do specjalisty. U specjalisty wyczekam się pół dnia, wejdę, dostanę receptę i wyjdę. I tyle. Jeśli się nie poprawi to zrobię sobie sama badania prywatnie i poproszę w rejonie o przepisanie leków. Szybciej będzie i bez dodatkowego kłopotu. No i mam jeszcze Reiki przecież i istnieją zioła...

Poza tym kusi mnie kupić Prolavię. Nie wiem tylko czy faktycznie działa czy jest tylko dobrze reklamowana...Muszę czymś ten mój organizm do pracy zmotywować...Dobra by była dieta warzywna, ale warzyw nie mam gdzie kupić. Pewnie warzywniak obwoźny zaczne jeździć dopiero od marca, albo i później. Zależy od pogody...

Całą sobotę mam zamiar przesiedzieć w domu. Ugotuję obiad i zrobię pranie, a później wolne. Jak ja to lubię... 

Wczorajszy kot...


30 stycznia 2015 , Komentarze (24)

Te wyzwania na Vitalii bardzo mi się podobają. Chyba się na nie ustawię, bo to dobra mobilizacja jest. Na razie jestem na szarym końcu, ale wyzwanie się dopiero rozpoczęło. Może więc nie będzie tak źle. Czekam na to co kupiłam i zebrałam się w sobie. Motywacja powróciła. Na razie zrobiłam sobie przerwę ze zdrową detą i wyjadam zupki z diety Allevo. Zostało mi ich jeszcze na 6 dni. Powinnam to co nabrałam zrzucić. A później powrót do zdrowego odżywiania...

Swoją drogą pamiętam jeszcze dietę na której pięknie schudłam 6 lat temu. W tydzień ubyło mnie 4 kg. W drugi kolejne 3. Jadłam surowe warzywa i owoce i 2 jajka gotowane dziennie. Pomagałam sobie otrębami. Miałam masę energii i czułam sie świetne. Waga się utrzymała przez całą wiosnę i lato. Może tak powinnam jeść. W końcu podobno osoby z grupą krwi A powinny być wegetarianami...

Koniec tygodnia będzie u mnie spokojny. Domu opuszczać nie zamierzam. Nie zamierzam też zbytnio się napracować. Pewnie posiedzę nad tarotem i innymi tego typu tematami. Bardzo mnie do nich ostatnio ciągnie. Nic dziwnego tak działa neptun. Może podziałam z blogiem. Może napiszę haiku albo wiersz. Jutro też będę odpoczywać. Takie te moje dni ostanio spokojne są, ale i trochę monotonne. Dłuży mi się ta zima. Wyszłabym do ogródka. Tęsknię za słońcem, za zapachem trawy i ziół. Męczy mnie chłód. Mam dość ubrań na cebulkę. 

29 stycznia 2015 , Komentarze (28)

Zamówiłam hydrominum na gromadzenie wody i zioła Klimuszki w tabletkach. Dziś zamówię jeszcze lek homeopatyczny dla tych co mają problemy z tarczycą. Tak sobie myślę, że może przeprowadzam nie tak jak trzeba stabilizację. Co prawda nie rzucam się na jedzenie, ale może i tak po każdym etapie diety jem zbyt dużo i stąd te zwyżki. Spróbuję jeść mniej. W końcu przy moim trybie życia i rozwalonym metaboliźmie wiele kalorii nie potrzeba. Może trzeba wrócić na Dukana? W końcu schudłam na tej diecie 10 kg. W tym tylko problem, że pod koniec już nie działała tak jak trzeba. Może jednak jeszcze trzeba spróbować? Może poddałam się zbyt szybko?

Dziś siedzę w domu i dumam czemu ja tak przytyłam i chyba wiem. To było na przekór i bunt. Szczupłość jest modna, a ja się nie dostosuje i zrobię po swojemu. Bardzo nie lubię dostosowywać się za wszelką cenę do innych i wolę szukać własnych dróg. No i poszukałam. Teraz mam za swoje. Co prawda to gdyby nie problemy z kręgosłupem, podwyższone ciśnienie i trudności z poruszaniem to ja bym się nie odchudzała. Nie czuję potrzeby podobania się, odmładzania i nie zwracam uwagi na modę. Chyba nie mam za bardzo motywacji, żeby schudnąć, bo wcale nie mam pewności czy zdrowie mi się wtedy poprawi. W tym wieku przecież zdrowie raczej nawala niż się poprawia...Mogłabym wprawdzie schudnąć, żeby udowodnić Krzyśkowi, że się mylił mówiąc mi, ze nie schudnę. Jednak czy taka motywacja wystarczy... Czasem się zastanawiam czemu ja jestem tak pokręcona...


28 stycznia 2015 , Komentarze (8)

I znowu to samo. Od wczoraj przytyłam prawe 2 kg, a odchudzałam się dwa tygodnie. Tragedia jakaś normalnie, bo tyle przytyłam jedząc 1200 kalorii. Przecież to jest bez sensu.  Jestem w desperacji. Od wczoraj piszę afirmacje JA AGATA CHUDNĘ ŁATWO I PRZESTAŁAM TYĆ. JA AGATA WAŻĘ  60 KG. JESTEM SZCZUPŁA, SPRAWNA I ZDROWA. Afirmacje zawsze mi pomagały, choć na początku musiałam toczyć zażare walki z podświadomością. Objawało się to nocnymi koszmarami. Założyłam też wyzwane na Vitalii. Mam schudnąć 3- 4 kg do końca marca czyli powinnam ważyć około 89 kg. Jest sporo osób, które też się zmobilizują. Może walka w grupie będzie łatwiejsza. Robię też Reiki z intencją poprawy metabolizmu ... Zobaczymy... W chudnięciu przeszkadza mi kilka spraw. I tak bardzo nie lubię zbyt szczupłych kobiet. Zwłaszcza tych umięśnionych. Lubię za bardzo siebie i sobie umilam życie jedzeniem... Jowisz w VI domu, źle aspektowany też nie pomaga... No ale to wszystko nie przeszkadzało mi mimo wszystko przez prawie całe życie trzymać wagę w szachu. Tyłam na zimę i chudłam na wiosnę i tak co rok. To z pewnością rozwaliło mi metabolizm. Dopiero jednak rzucenie papierosów, kłopoty z tarczycą i klimakterium spowodowałay, że przytyłam praktycznie z powietrza... Przestało mi też całkiem zależeć na wyglądzie. Teraz chcę już schudnąć tylko ze wzgledu na zdrowie. Wczoraj postawiłam sobie karty i wyszło, że się zmobilizuje i wykażę silną wolę, ale czy schudnę? Całe życie byłam pewna siebie. Czułam, że jak zechcę to schudnę. Teraz już tej pewności nie mam...Na pytanie o to co mi przeszkadza schudnąć karty odpowiedziały, że przemiana materii...

Mam zamiar zamówić sobie lek homeopatyczny wspomagający tarczycę...Może poprawi przemianę materii. Myślę również o czymś na odwodnienie, bo coś puchnę ostatnio...Kusi mnie też preparat Libramed. Pomaga na podwyższony cholesterol, trójglicerydy i lekko odchudza. Jedyny minus to to, ze jak na mnie tani nie jest. Jest za to bezpieczny i był przebadany. Interesuje mnie też błonnik witalny. Może czegoś takiego mi potrzeba...Czuję, że muszę poszukać pomocy, bo sama rady nie dam...Za długo to juz trwa. Od listopada nie mogę na stałe zrzucić 4 kg. Zrzucam i błyskawicznie nabieram... Zmęczyło mnie to i sfrustrowało...

27 stycznia 2015 , Komentarze (26)

Zapowiada się dzień bez większych wrażeń. Będzie spokojny i spędzę go  w domu. Planów specjalnych nie mam. Ważnych prac do wykonania takich typu na już też nie. Pewnie będę się uczyć i może czytać. Mam też ochotę na medytację z kartami tarota. Przyszły mi już wszystkie trzy talie i są cudne. Mam nadzieję, że z czasem praca z nimi nie będzie trudna. Jedna z nich  Mandala Duszy szczególnie mi przypasowały i juz wczoraj z nimi pracowałam .Zobaczymy. Na razie skupiona jestem na talii Rider Waite. Talia ta jest bardzo prosta w obsłudze, bo karty można odczytywać intuicyjnie. Znaczenia łatwo same napływaja do głowy.

Dziś trzeci dzień diety i waga bez zmian. Cieszę się, że nie tyję. Może z czasem zacznę chudnąć. Poczekam z dwa tygodnie, bo dieta jest fajna - smaczna i nie dopuszcza do głodu. Ostatnio pracuję nad sobą. Chcę przestać tęsknić za normalnym jedzeniem, bo długo go nie poczuje w ustach. W końcu zrzucić chcę 20-25 kg. Strasznie dużo jeszcze. Pewnie z 3 lata mi to zajmnie. O ile się uda. Na razie to zbyt dobrze nie wygląda, bo czuję się raczej pokrzywdzona i nieszczęśliwa. Ewentualnie wściekła na organizm za to, że mnie zawiódł, że zmagazynował aż tyle. To złe podejście. Zdecydowanie złe. Przy takim podejściu łatwo się nie chudnie. Chyba zacznę pisać afirmacje. Innej rady nie ma...

26 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Cały czas wróżę na forach i nieźle mi idzie. Mam też dużą frajdę. Tak sobie myślę, że gdyby nie moje opory przed spotykaniem się z ludźmi mogłabym z czasem pomyśleć o zarabianiu na tym. Zarobić można nieźle, bo co najmniej 80,00 zł za godzinne spotkanie. Dla mnie to sporo. Może kiedyś o tym pomyślę jak się wprawię. Musiałabym najpierw remont w kuchni zrobić i tam na stole wróżyć....Pytałam kiedyś wróżkę, ale taką, która wróży już długo czy mogę zająć się wróżeniem, czy lepiej malarstwem czy pisaniem. Wyszło mi, że wszystkie te trzy możliwości są dobre...Tak sobie myślę, że będę rozwijać te moje trzy pasje, a do czego dojdę czas pokaże.

Przez jakiś czas pluton tranzytuje mi neptuna. To dobry, korzystny aspekt, bo sekstyl. To może sprawić, że pojawią się w mom życiu jakieś zdolności, może wręcz talent. Dziedziny ezoteryki i sztuki jak najbardziej możliwe. Zobaczymy...

Dietę trzymam. Dziś się jeszcze nie ważyłam. Dziś będzie grzeszek w postaci krokieta z pieczarkami. Nie powinnam jednak po tym łakomstwie przytyć, bo przez cały dzień poza tym będę bardzo  uważać.


25 stycznia 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj spadł śnieg, a ja zmarzłam i przez całe popołudnie dogrzewałam stopy. Użyłam rozgrzanej cegły, która to z powodzeniem zastępuje mi termofor. W ten sposób zaczęłam się rozpieszczać jeszcze w czasach, gdy był dom w Kamesznicy. Ponad 25 lat temu. Wcześniej używałam w tym celu poduszki elektrycznej, ale w Kamesznicy kontaktu koło łóżka nie było. Za to cegłę można było przenieść wszędzie i tak zostało... Bardzo sobie ten sposób chwalę i z niego nie zrezygnuję. Myślałam co prawda o termoforze, ale z dużo z tym zachodu - to grzanie wody i wlewanie. Nie dla mnie.

Wczoraj kupiłam sobie kolejną torebkę wykonaną szydełkiem. Będzie jak znalazł prezent na imieniny, które mam za kilka dni. O ciuchach narazie poza poncho, narzutkami i chustami, nie myślę. Nie chcę wymieniać całej garderoby, gdy już schudnę. Nie przepadam za kupowaniem ubrań. Butów kupować nie znoszę i to robię rzadko, gdy już bezwzględnie muszę. Nawet na wesele, które mi się szykuje pójdę chyba w starych, bo się boję, żeby mnie nowe nie obtarły. Pójdę też w starej garsonce. Zastanawiam się natomiast nad farbowaniem włosów. Co prawda farbowania nie lubię, siwiznę akceptuję i odmładzać sie nie zamierzam, ale niektórzy uważają siwiznę za niezadbanie wręcz niechlujność. No i nie wiem. Wstydu młodym zrobić nie chcę... Iść muszę, bo Krzysiek jest chrzestnym. Fryzjera oczywiście zaliczę i paznokcie też zrobię. Skromne. Już za wczasu mam nerwy...Jakoś przetrwać to będę musiała, ale zdecydowanie to nie atrakcja dla mnie...

24 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Dziś już zupek nie mam i będę jadła płatki owsiane. Jutro zjem mięso pieczone w ziołach, a od poniedziałku dieta ułożona przez dietetyka. wygląda rewelacyjnie. Powinnam być syta. Czekam na zupki. Już do mnie idą, bo zostały wysłanie w piątek. Dobrze mi się na nich chudnie. Kiedy przyjdą czas pokaże. Myślę też o ziołach klimuszki. Recepturę mam. Tylko nie mam kiedy jechać kupić. Co gorsze zaczął tyć Krzysiek. Nabrał już parę kilo, a odchudzać się nie chce. On tyje, bo je bardzo dużo chleba. Nie żałuje sobie też tłustych mielonek i klusek. Na szczęście jest zdrowy....

Wczoraj prawie nic nie zrobiłam, bo leń mnie ogarnął i puścić nie chciał. Po wymęczonym obiedzie spałam prawie dwie godziny, a później buszowałam po internecie. Czułam się jakby była niedziela. Dziś już tak się nie czuję na szczęście. Więcej też mam do zrobienia. Po pierwsze wróżenie, po drugie nauka tarota i może malowanie. Myślę o kolejnym kocie. Coś przecież trzeba robić. Powinnam też pomedytować troche z tarotem i napisać kolejne znaczenia kart... Czekam na karty, które kupiłam i nie mogę się doczekać. Jutro będę spać do południa i jeszcze pomyślę jak sobie niedzielę umilić...

Dziś mam zabieg reiki dla chorej koteczki.


23 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Wczoraj zjadłam paczkę ciastek. Wstyd. Na szczęście nie przytyłam, a schudłam. Nie rozumiem mojego organizmu. Przestałam. Kupiłam następną partię zupek to może wreszcie zrzucę wagę do 89 kg. Chcę już zobaczyć 8 z przodu. Czas najwyższy...W sumie schudłam niecałe 3 kg przez dwa tygodnie. Nieźle...

Wróciłam od wczoraj na mój blog z ezoteryką, reiki, astrologią itp. Zaniedbałam go bardzo i nic na nim nie pisałam. Teraz to chcę zmienić. Ma się stać przyjaznym miejscem. Wpisy będą często. Będzie na nim sporo o litoterapii, astrologii, aniołach, tarocie i magii. Będzie też o czakrach, wahadełkach i medycynie niekonwencjonalnej. Zobaczymy czy uda mi się znależć czytelników. Łatwo nie będzie, gdyż tego typu blogi za dużo obserwatorów nie mają... Trochę mnie to dziwi, bo to przeważnie pozytywne miejsca, pełne dobrej energii.

 http://reikihoroskopy.blogspot.com/

Wkrótce miną 3 lata odkąd Józek jest z nami. Przyzwyczaił się, zżył ze stadem. Juz się nie boi i nawet Rozę potrafi potraktować łapą. Czasem goni inne koty, a że jest spory one schodzą mu zazwyczaj z drogi. Jest moim pupilem co mnie dziwiło na początku, bo nie jest ze mną od małego. Zdobył moje serce tym, że całymi dniami i nocami wyleguje w pobliżu mnie najczęściej przytulony, albo na kolanach. Tylko pieszczot nie lubi...



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.