Remont wreszcie skończony. Teraz czeka mnie, a w zasadzie sąsiada, sprzątanie gruzu spod domu. Trzeba go będzie wywieźć. Łazienka pewnie dopiero jesienią jak Krzyśka przekonam, bo się broni. Darek też musi wydobrzeć, bo spadł z roweru i się poobijał. Wczoraj przyszły 3 przesyłki i od razu zabrałam się za robotę. Zmęczenie mi przeszło jak ręką odjął. Zrobiłam kartki i dwa lampiony z efektem szronu. Lampiony nawet fajnie wyszły, a kartki coś mi nie pasują. Za małe te różyczki kupiłam. Przydałyby się takie na 2,5 cm, ale nigdzie takich nie ma. Muszę chyba popytać w kwiaciarniach. Zdjęcie tej ostatniej kartki muszę zrobić jeszcze raz, bo wyszło czarne tło, a powinno być ciemnoniebieskie. Czekam na koniec upałów, bo trzeba by wyjść plewić. Ogródek strasznie zarośnięty.
Dziś trafił mi się jeszcze jeden horoskop. Trochę nad nim posiedzę. Później będę działać robótkowo. Warto by też wreszcie te zdjęcia porobić. Upału oczywiście mam dość i tęsknię do rześkiego powietrza. Tak ponoć ma być jeszcze dwa dni i później ochłodzenie. Oby już, bo chodzić mi się nie chce...
Beata465
7 lipca 2015, 14:26To tak jak u nas ...piekła i to wcale nie Dantego ciąg dalszy, miłego popołudnia
araksol
8 lipca 2015, 01:43Dzięki...