Wczoraj po południu przeszła burza. Zdecydowanie się ochłodziło.Ogródek podlany, rośliny wdzięczne. Odżyły. Ja też się czuje zdecydowanie lepiej. Krzysiek wczoraj wrócił zmęczony z pracy i spał prawie całe popołudnie. Do mamy nie poszłam, bo była podenerwowana w związku z pogodą i sobie nerwów psuć nie chciałam. Na telewizję ani czytanie nie miałam ochoty. Zrobiłam za to dwie skrzyneczki. Jeszcze mam je wykończyć. Jestem zadowolona, bo nawet fajnie wyszły. Coraz łatwiej mi decu idzie. Z łatwością przyklejam względnie równo serwetki i dokładnie maluję. Robiłam już szron i spękania. Używam brokatu i past postarzających. Robiłam przecierki. Chyba przyszedł czas na stemple, szablony i przyklejanie całych serwetek na żelazko. Mam piękne serwetki ze zwierzętami. Aż żal, żeby leżały. Trochę brak mi odwagi...Swoją drogą potrafię w decu zauważyć własne błędy i widzę jakie moje pierwsze prace były tragiczne, a i teraźniejsze doskonałe jeszcze nie są. Mam nadzieję, ze następne będą lepsze, bo ponoć praktyka czyni mistrza...Co do zdjęć nie mam już nadzei. Kolory wychodzą zmienione. Ta pierwsza kasetka jest biało - różowo - fioletowa ze srebrnym cieniem robionym pasta postarzającą. A tu co?
Wieczorem zrobiłam kartki, bo chciałam wypróbować nowy narożny dziurkacz. Niedługo będę musiała zamówić to i owo do wyrobu kartek. Kończą się bazy, perełki i klej. Przydałby się papier i może koronki, że o kwiatkach nie wspomnę. W czwartek idę do punktu ksero zrobić wydruki zdjęć i napisów. Powinnam te napisy przygotować.
Dziś będę pewnie kończyć to co zaczęłam. Sporo lakieru zużyję. Może też zrobię jakąś kartkę. Jeśli pogoda będzie odpowednia pójdę wreszcie wyplewić w burakach i w cebuli. Krzysiek się złości, że wszystko zarasta. Nie plewiłam chyba od tygodnia i już niczego spod chwastów nie widać. O diecie narazie nie myślę. Jem, bo jem. Byle nie za dużo. Ćwiczyć też nie ćwiczę. Przestałam się przejmować zdrowym stylem życia i czuje się z tym dobrze. Nie ważę się ciągle i nie liczę kalorii. Jem na oko. Na szczęście jeszcze nie przytyłam. Oby tak było dalej.
Cattherine
10 lipca 2015, 21:43Pikne:) Ja też coś tam kiedyś próbowałam działać,fajna zabawa:)...nawet książki kupiłam, aleee jeszcze ich nie czytałam :D
araksol
11 lipca 2015, 10:58też mam kilka i jeszcze chcę kupić...
irena.53
10 lipca 2015, 16:43Bo to z czasem przy takim zwracaniu uwagi na jedzenie przychodzi wprawa,ze juz jemy nawykowo nie za duzo I mądrze I zdrowo. Tymczasem, pa
araksol
10 lipca 2015, 21:46to prawda...
Dorota1953
10 lipca 2015, 16:38Skrzyneczki wyszły Ci bardzo ładnie :) Skąd wiesz, że nie przytyłaś, jak się nie ważysz ???
araksol
10 lipca 2015, 21:31ważę sie raz na kilka dni nie codziennie...
Beata465
10 lipca 2015, 13:14Super, trening czyni mistrza, u nas dzisiaj nie tylko chłodno ale ziąb
araksol
10 lipca 2015, 21:30ja tam tak lubię...