Dzisiaj wstałam już o ludzkiej porze, tzn. około 9ej. Na śniadanie był naleśnik z białym serem, kiwi i kawa zbożowa z mlekiem. Potem zjadłam sałatkę z rukoli, awokado, kilku oliwek, 2 łyżek kukurydzy i kilku suszonych pomidorów w oliwie. Całość skropiłam octem balsamicznym i było pysznie!:) Wypiłam też kawę z moją siostrą. Siostra przyniosła ciasto z orzechami i kajmakiem. Skusiłam się, ale nie mam wielkich wyrzutów sumienia, bo kawałek był mały. Poza tym szybko się nim zasłodziłam i nawet gdybym chciała, to nie wcisnęłabym więcej (sama siebie nie poznaję). Na obiad będzie pierś z kurczaka w papirusie, kasza jaglana, surówka z białej kapusty i druga - z marchewki i jabłka. Na kolację skonstruuję coś z wędzonej makreli (muszę ja szybko zjeść, żeby nie zmarnowała się).
Ostatnio wieczorami obsesyjnie myślę o jedzeniu i o tym co zrobię do jedzenia następnego dnia. Przeglądam też przepisy i blogi kulinarne. Mam zachcianki. Zjadłabym galaretkę z kurczaka z marchewką i groszkiem, naleśniki ze szpinakiem i fetą. Produkcję tego ostatniego mam zamiar rozpocząć dziś wieczorem. Naleśniki będę zabierać do pracy. Odgrzeję potem w mikrofali i będzie super obiad.
Jeśli chodzi o aktywność, to wczoraj był spacer i godzina szybkiej jazdy na stacjonarnym. Przy tym ostatnim spociłam się jak mysz, bo jeździłam bardzo szybko i przy dużym obciążeniu. Słuchałam przy tym szybkiej muzyki latynoskiej. Planuję to dziś powtórzyć, bo spodobał mi się stan ,,po" - endorfiny itp.:)
A! Wzięłam sobie do serca słowa jednej z Vitalijek, która pisała kiedyś, że mimo, że ma dużo fajniej bielizny, to zwykle wybiera najzwyklejsze, czarne majtasy. Złapałam się na tym samym i postanowiłam , że to zmienię. Chcę, żeby oglądanie siebie samej w koronkowych, kolorowych gatkach znowu sprawiało mi przyjemność. Zakupiłam tez 3 pary majtek ,,motywacyjnych:;)