Zmienilam cel na bardziej realny, czyli 69,9kg. 5 kg to zrzucenia do nie 9 i moze w ten sposob bedzie mi sie latwiej zmobilizowac, bo w chwili obecnej efektow brak. Zywieniowo nie jest tragicznie, gorzej z ruchem w taki upal...Waga stoi i wcale jej sie nie dziwie.
Miniony weekend zaowocowal bolem srodstopia. Moja polowka zrobila mi niespodzianke i zorganizowala wyjazd do Pragi. Bylo swietnie, tyle ze wielogodzinny spacer po praskim bruku i schodach zwala z nog;). Takie upalne dni nie sa najlepsze na zwiedzanie. Poza tym jestem z grupy tych zimnolubnych.
Przymierzam sie do generalnego posprzatana domu, umycia okien itp., ale ciagle przekladam to na kolejny dzien. Z racji upalow ogarnelo mnie lenistwo...Moze zaczne jutro.