Trzymam się całkiem nieźle (jak na mnie). Nie podjadam wieczorem, nie zapycham słodyczami, nie nadużywam kawy. W pracy pilnuję się, jem co 3-4 godziny i zdrowo. Z ćwiczeniami kiepsko, nie było na to czasu. Po trzykrotnym z rzędu powrocie z pracy o 22.30 marzyłam jedynie o wannie i śnie. Wstaję rano, około 6.00, potem biegiem do pracy. Pracę lubię, nawet bardzo i może dlatego jeszcze daję radę.
Dziś wyszłam z pracy o 16.30 i w drodze do domu układałam sobie w głowie co zjem na kolację. Zajrzałam do Biedronki, a dawno tam nie byłam. Zdziwiłam się, że maja tam tyle nowych i tanich produktów w dziale z sałatkami. Kupiłam 2 sałatki i 2 paczki rzodkiewek, które są już umyte i zapakowane. Zawartość jednej paczki schrupałam wracając ze sklepu do domu. Faza na kasze nadal trwa. Na kolację konstruowałam sobie gryczaną, dodałam do tego pierś z kurczaka , buraczki i 2 sałatki. Smakowało jak nigdy:)
Dziś wskakuję na rower. jestem w domu wcześniej, wiec nie ma wymówki.
ps. Dzień jest już naprawdę wyraźnie dłuższy, co bardzo mnie cieszy:) Z utęsknieniem czekam na wiosnę, tulipany w ogródku, sianie nasionek i ogólnie na ,,grzebanie w ziemi::)
Grubaska.Aneta
4 lutego 2015, 19:04Biedronka robi dobre zaopatrzenie. Sama do niej ganiam co tydzień. Uwielbiam ich chrupki ryżowe krążki.
JedenastyMarca93
4 lutego 2015, 18:53Zaczniesz cwiczyc i bedzie idealnie :)