44.4 km - tyle pokazal licznik po wczorajszej wycieczce rowerowej nad jezioro. Bylo przyjemnie, niezbyt meczaco, aczkolwiek dzis delikatnie czuje, ze miesnie pracowaly:) Dzis wieczorem planowane kolejne ,,rowerowanie''. Tym razem krotkie, bo 15 km. Lubie te przejazdzki, zwlaszcza po miasteczku, bo sciezek rowerowych mnostwo, a ja przy okazji zerkam do ogrodkow ,,tubylcow''. W Polsce kazdy grodzi swoje ogrodki plotem na 2 metry, tu ich brak, lub sa wrecz symboliczne. Wszystko w pelnym rozkwicie, pachnace..Jest naprawde przyjemnie, a przy okazji mam troche ruchu.
Spedze tu jeszcze 2 tygodnie. Mam nadzieje, ze rower bedzie mi tu towarzyszyl kazdego dnia.
Jedzeniowo jest roznie, ale nie popadam w skrajnosci i staram sie jesc madrze. Pod nosem mam krzaki borwek, porzeczek, drzewka obwieszone brzoskiniami, jablkami i jezyny bekolcowe- witamin, ze ho ho, ino chciec!;)
Z woda jest wzorowo (ok.2 l), do tego kawa i herbata.
Sprawde po tygodniu jakie beda skutki moich staran.