witajcie,
sierpien zlecial nawet nie wiem kiedy. Odwiedziala nas po raz n-ty w tym roku moja tesciowa, na szczescie zabiegi dentstyczne trwaly niecale 2 tygodnie wiec dalo sie to jakos wytrzymac. Niestety na razie w sprawie jej usmiechu sprawa stanela na 6 tygodni. Ma zrobiona na gotowo gore, teraz musi sie przyzwyczaic do tych wszystkich koron, mostow itp wiec potrzeba troche czasu. Nastepny termin ma na 20 pazdziernika i wtedy bedzie gorzej. Dentystaka rozpocznie prace nad dolem i jesli cala procedura bedzie taka sama oznacza to dla mnie jej kilkutygoniowe siedzenie u nas. Tego sobie nie wyobrazam, wiec wymyslilam, ze w tym czasie wybiore sie do Pl do mojego brata i spedze tam tydzien dwa. Jesli chodzi o tesciowa-nie jest kobieta zla, zlosliwa, ale sama jej obecnosc w moim domu mnie irytuje. Zreszta wiecie jak sie czlowiek czuje jak po domu miesiac lub dluzej szweda sie ktos obcy. Na razie ciesze sie spokojem a martwic bede sie w pazdzierniku.
Co do jedzenia i sportu-lato niestety odbilo sie troche na mojej sylwetce,a dla sylwetki mojego K byl dramat. Niestety lody, desery, ciasta oraz jedzenie wszystkiego po 20 dalo o sobie znac, wiec jakis czas temu (moze jest to nieodpowiedzialne ale czasem dla niektorych to ostatnia deska ratunku) zrobilismy diete kopenhaska. Ja po 13 dniach znow mam to co wczesniej i nadal sie wszystko ladnie utrzymuje a moj K stracil 10 kg i teraz mimo iz zmodyfikowalam nasze miski chudnie dalej. Mysle ze byl to dobry pomysl i nieprawda jest ze po zakonczeniu tej diety zaraz jest efekt jojo-wszystko zalezy od tego co jemy pozniej. My teraz jemy w miare wszystko ale ilosci i pewnych zasad nalezy przestrzegac. Ja na tej diecie bylam pierwszy raz w wieku 20-tu paru lat gdy mialam 10 kg wiecej niz teraz i powiem wam ze osiagnelam wtedy stala wage i ona trzymala sie kilkanasnie dobrych lat. Wazne to po jakiejkolwiek diecie pilnowac sie nadal i wszystko jest ok.Teraz bylo to moje drugie podejscie i mam nadzieje ze efekt bedzie taki jak za 1 razem.
Od wrzesnia moje zycie wrocilo do normy. Moj K od wczoraj wrocil po 5 miesiecznej przerwie do pracy i znow jestem sama. Kiedys takie zycie wlasnie prowadzilam i wszystko chodzilo jak w szwajcarskim zegarku. Jego pobyt w domu wszystko poprzestawial ale teraz znow przyszla stabilizacja. Mam swoj staly rytm dnia i powiem Wam ze gdy jestem sama, jestem w stanie duzo wiecej zrobic w domu czy ogrodzie niz jak bylismy razem.
Wczora mialam male spiecie z K , troche stresu i nerwow z rana i jakos caly dzien taki dziwny. Nie lubie sie z nim klocic, niby wyjasnimy sobie wszystko na biezaco ale ta atmosfera do samego wieczora jest jakas taka napieta-Wy tez tak macie? Czuje sie wtedy dziwacznie i dobrze ze takich dni jest u nas niewiele.Dzis jest juz wszystko ok, on w pracy a ja po 9 ide na silownie. Dzis u nas piekna sloneczna pogoda bedzie wiec poleze troche na lezaku i podelektuje sie ostatnimi promieniami letniego slonca. Co prawda wygladam juz jak murzyn (nie bylam na urlopie tylko we wlasnym ogrodku i to wystarczylo) ale uwielbiam cieplo i dlatego nie przepuszcze dzis okazji. Wieczorem na 20 mamy trening w naszej szkole tanca a i zapomnialam wspomniec ze od 2 tygodni chodzimy do drugiej szkoly ale tam idziemy w kierunku tanca turniejowego wiec jest na poczatku ciezko.Dajemy rade i nie poddamy sie ...
Milego dnia Wam zycze, wspanialej pogody i humoru
A