18 luty (dzień 44):
. 50 przysiadów
. 50 brzuszków
. 50 'cudek na tyłek'
. 30 min napinania mięśni brzucha
. 20 powtórzeń ćwiczeń a6w
. '10 ćwiczeń na brzuch'
aktywność średnia.
ale przecież obiecałam sobie, że nie będę się przemęczać :)
bo puchnięte mieśnie psują mi humor.
zabrakło 8 min abs.
coraz częściej myślę czy nie powinno w ogóle tych ćwiczeń zabraknąć w moim zestawie.
podobały mi się te ćwiczenia przez jakieś 2 tygodnie, gdy zaczęłam je robić po wielu dniach abstynencji od ćwiczeń.
ale teraz gdy ćwiczę mieśnie już dobre półtorej miesiąca to mam wrażenie, że one nic nie dają.
ale cóż chyba jeszcze je pociągnę.
dzisiejszy dzień bardzo aktywny :)
pod hasłem: Wielkie Odśnieżanie!
niby podwórko małe ale chodników wiele...
więc trochę się tą łopatą namachałam.
no ale trzeba nad bicepsem pracować! :)
byłam dzisiaj u tego wspomnianego fryzjera :)
co prawda podcięłam włosy 10 cm, a to niewiele zmieniło w moim wyglądzie ale bardzo mi to humor poprawiło :)
poza tym po tych wszystkich kosmetykach fryzjerskich mam takie świetne włosy w dotyku...
chodzę i ciągle się nimi bawię! :)
szkoda mi było obcinać, ale teraz aż się lepiej patrzy na równe i zdrowe końcówki, bo widok tych popalonych był okropny...
usłyszałam wiele rad dotyczących dbania o włosy, jestem pełna energii jeśli chodzi o dbanie o wygląd, już dawno tak nie było :)
ruszyło coś u mnie z nauką! :)
spędziłam kilka godzin przy książkach...
czuję się zmęczona psychiczne ale zadowolona z siebie :)
jakoś ostatnio nie po drodze mi z książkami więc każda godzina nad nimi jest cenna...
coś dzisiaj było z moim żołądkiem nie tak.
bolał mnie okropniaście brzuch!
słodycze: tylko dwie czekoladki Kinder ;) jestem z siebie dumna!
gazowane: trochę dużo gorzej, ale wody nie zabrakło.