68,1 kg
Nic nowego, waga pookresowa 68,1 kg.
Boję się Świąt i nie wiem jakby to zrobić, żeby nie przytyć...
Jakieś sugestie , sposoby na oszukanie babci i mamy;)?
A dzisiaj zepsuł mi się but (urwała się klamerka i but poszedł do kosza bo nie dało się w nim chodzić) i poszło oczko w rajstopach. Czyli dzień jak co dzień:] Dobrze, że mam adidaski w pracy ;)
waga dziś
Waga dzisiaj rano to 68,30 czyli kończy się okres i wszystko wraca do normy :) nawet poniżej normy. Nic nie ćwiczę więc dziwi mnie to okropnie, ale widocznie to zasługa niepodjadania, jedzenia błonnika i picia dużej ilości wody :)
Teraz zaczynam już ćwiczyć bo widziałam wczoraj dwie śliczne sukieneczki, które chciałabym mieć, ale mam za grube do nich udziska. Jeszcze za grube ;)
Ćwiczenie silnej woli jest okropne, ale cóż.... trzeba to robić. W małym osiedlowym sklepiku, gdzie wpadam często przed pracą na pierwszym planie zawsze są wystawione drożdżówki! Ale jakie one są! ciasto francuskie i wiśnie, ciasto francuskie z glazurą i budyniem polane czekoladą.... masakra!!! ale tylko jeden raz jakąś kupiłam - dumna jestem niesamowicie ;)
Trzymajcie się i walczmy bo wakacje wielkimi krokami się zbliżają :]
przyszłość :)
Zmieniłam sobie cel na pasku bo poprzedni już mnie nie motywował:] Ślimaczek na początku drogi jest bardziej kochaniutki i trzeba mu pomóc dojść do celu ;)))Teraz jest tam 65 kg, które powiedzmy realnie - do końca lipca powinno się zrealizować.
Dostałam okres więc leżę i kwiczę. Mam wrażenie, że dzisiaj nawet mnożenie w zakresie 20 jest ponad moje siły. Dobre jest to, że nie miałam PMSa chociaż może PMSem była ta niesamowita chęć na pieczenie ciasta dwa dni temu? Hmmm... dziwny pms...
Czekanie na coś jest bardzo dobre, ale mam juz go serdecznie dość - juz chciałabym mieszkać w tym Rzeszowie! A ty jeszcze trochę czasu, ponad miesiąc trzeba czekać pssssss....
Po raz kolejny (34? 67?) obiecuję, że jak tylko okres się zelży to będę ćwiczyć! A dzisiaj się pomasuję, żeby wyrzuty sumienia zagłuszyć.
A teraz oddam się wspaniałej czynności wyobrażania sobie jak będę wyglądać i jak będę się czuć ważąc 65kg i mieszkając w Rzeszowie... 65 kg żywego lachona... ciekawa jestem jak rynek martymonialny w rzeszowku wygląda... Może tam czeka na mnie mąż...
Miłego weekednu Kochane lachonki!!!!
sukcesów brak
Niestety sukcesów brak, ale upiekłam wczoraj ciasto marchewkowe:]
Na mące razowej z orzechami i migdałami, więc można by rzec, że nawet zdrowe ;)
Ubijałam białka, ale stała się rzecz dziwna - pomimo ubijania białka się nie ubiły, tylko zrobiła się białą piana i oddzieliła się woda. Żadne jajko nie śmierdziało, więc dziwi mnie bardzo co się stało...
A dzisiaj warunki biometeo są złe, więc ja, jako meteopata czuję się fatalnie i od kilku dni źle sypiam.
I jeszcze jedna beznadziejna sprawa, moja siostra dostała wypowiedzenie w pracy, z powodów ekonomicznych. Za rok ma ślub, dupa więc, że nie ma pracy :/
Ja limit beznadziei wykorzystałam za kilka osób - mam więc nadzieję, że u Was o wiele lepiej,
miłego dnia :)
rozczarowanie i przykrość
Byłam na tej drugiej randce w sobotę i powiem, że skończyła się bardzo przykro. Kiedy dowiedział się, że nie biorę pigułek antykon. rozmowa przestała się kleić... A potem się dowiedzialam, ze wieczór wczesniej był na innej randce i cos z tamta dziewczyną zaistrzyło... Super, no nie? Po kiego grzyba się więc ze mną spotykał???
W każdym bądź razie mam dość randek i nowych znajomości. Nic z tego nie wychodzi.... Zostanę starą panną i kupie sobie psa, a za kilka raz sprawię sobie dziecko...
Teraz zajmę sie nową pracą i dalszym wylaszczaniem... Ogólnie zdaję sobie sprawe, że tutaj nie chodzi o to jak wyglądam, ale raczej o to jaka jestem. I zapewne o mój charakter. A na to nic nie poradzę przecież...
A dietowo całkiem dobrze, zrobiłam sobie dzisiaj sałatkę z kurczakiem. Kurczak w rozmarynie i tymianku marynowany z takim mixem sałatkowym podawany. Pychotka. Wcinam teraz błonnik w formie takich mysich kupek i piję wodę.
Powinnam w tym tygodniu wybrac się na siłkę, bo juz nawet, nawet przeziębienio-osłabienie mnie opuściło:]
Będzie dobrze, bo musi być, ale mnie skurczybyk jeden przygnębił niesamowicie!
Buziaki z zimnego Krakowa:*:*:*
kwiecień plecień: randki, wizyty, brak cwiczeń
Nie wiem od czego zacząć, bo tak długo nie pisałam, że już zapomniałam, jaki był wątek ;) może więc od punktów tym razem:
1. czwarty tydzień jestem osłabiona, kaszląca i zakatarzona. Leczę się jednocześnie przeciwko przeziębieniu i alergii. Jednakże skutków za bardzo nie widać niestety...
2. Z tego powodu nic nie ćwiczyłam, niemalże przez ostatni miesiąc (sic!!!!!)
3. Chodzę co poniedziałek na salsę i we wtorki na tango i to tyle co robiłam przez ostatni miesiąc
4. Odnosnie dietowania, to było kiepsko bo nie chciało mi się iść do sklepu - lenistwo jest okropne:/
Z tego powodu dzisiaj na sniadanie miałam dwa zeschnięte pierniczki, które znalazlam w torebce i jakąś kaszkę na mleku, którą zrobiłam na wodzie. Wczoraj na kolację trzy parówki z keczupem.
Oczywiście bez chleba.
5. Dzisiaj juz jednak wybiorę się do sklepu i ugotuję coś na kilka dni. Taki jest plan.
6. Miałam ciężki tydzień w pracy, odwiedzali nas wszyscy święci i po raz kolejny muszę stwierdzić, że nie lubię anglików!!!! dlaczego mają taką manierę traktowania ludzi z góry i zachowywania się nadal jak kolonizatorzy? Jeden z nich przywiózł swoją herbatę bo nie wiedział czy pijemy herbatę w Polsce! no co za debilizm ;)
6. waga - dzisiaj 68,9 - w sumie to bardzo dobrze, tylko pół kilo więcej od najniższej :) ale w sumie nie jem dużo a zeschniete pierniczki pewnie straciły kalorie po zeschnięciu...hmmm
7. Muszę sobie zorganizować kolejną przeprowadzkę - w czerwcu do Rzeszowa :D
8. Oczywiście oznacza to, że dostałam tą pracę, o której wcześniej pisałam.
9. Wcale się tą zmianą nie denerwuję
10. W ogóle się nie denerwuję
11. Problemy ze snem i ruszająca się znowu powieka to na pewno z innego powodu
12. Jestem przerażona!!!!!!
13. Mam dzisiaj randkę - drugą z tym samym facetem.
Postanowilismy się spotkać jeszcze raz bo na ostatniej oboje się tak spilismy, że w sumie nie bardzo pamiętam co się działo. NIE BIERZCIE ZE MNIE PRZYKŁADU!!! NIE MOŻNA SIĘ SPIJAĆ NA PIERWSZEJ RANDCE!!!
14. Tyle ode mnie. Muszę iść do sklepu, gotować, sprzątać i wykonać szereg prac rolnych: skubanie, złuszczanie, peelingowanie, nawilżanie, malowanie, piłowanie, natłuszczanie.... Trudno jest być lachonem ;)))
15. Gorące pozdrowionka!!!! Nie dajmy się słabościom i nadal walczmy :))))
CUD cz.2
Czyli coś się ruszyło jednak :)
Od dwóch dni rano waga pokazuje 68,50.
Ja jestem jednak jak niewierny Tomasz - póki co nie wierzę.
CUD :)
Skończyl się okres i stał się cud! Waga pokazała równe 69 kilo! nie wierzę, więc zważyłam się 3 razy a czwarty raz weszłam z torebka w ręce - na pewno waga się zepsuła!
Ale nie, z torebka ważyłam 70,6 czyli waga reaguje na zmiany! 69! nawet po grypie żołądkowej we wrześniu tyle nie było! To chyba zasługa końca okresu i jedzenia trochę mniejszych porcji :):):)
Szczęśliwa! Teraz na pewno znajdę męża, dostanę ten awans, podwyżkę i zniknie mi cellulit!
Pa,
going on
Powolna sobota:)
Pogoda oczywiście przepaskudna, ale przyznam sie Wam, że uwielbiam deszcz! Mam to po moim śp. pradziadziu, który tylko wtedy chodził na spacery, kiedy padał deszcz lub była burza :)
Nie podjadam, piję wodę, żadnych wysokotłuszczowych potraw, prawie żadnych słodkości. Moim najwiekszym problemem jest miłość do chipsów, frytek, Mcdonalda i rzeczy tego typu - słodyczy az tak bardzo nie uwielbiam. Wolałabym zamiast batona wciągnąć jakiegoś pysznego na tłuszczu smażonego, z chrupiącą panierką kotleta zjeść... Ale nie jem, nie smażę. Czyli jakoś się trzymam. Tempo jest ślimacze, ale coś leci w dół. 1 kg na miesiąc - może dzięki temu nie będzie jojo??
Masuję moje udziska, balsamuję je czyms antycellulitowym, całą resztę jakimś balsamem dove brązującym. Nie tylko o schudnięcie przecież tutaj chodzi, ale o wylaszczenie - w życiu liczy się lans i dobry wygląd ;)))
Zupełnie się z tym nie zgadzam, ale OK, na potrzeby diety mogę się ewentualnie zgodzić.
Waga 69,50 ale ciągle okresowa.
Paps, nie dajcie się tej pogodzie!
siedzę i myslę, leżę i spię
Czytam te Wasze pamiętniki kobitki kochane i muszę powiedzieć, że zdecywana większość z was pięknie idzie w dół :) tak więc ogólne gratulacje sie należą :)
Drugie moje spostrzeżenie jest takie, że obecnie chyba z pół Vitalijek choruje... ja też. W sumie ja juz po chorobie, ale nadal nie mam siły. Dlaczego, motyla noga, ktos wymyslił odchudzanie akurat na wiosne - kiedy jestem słaba, śpiąca, zazwyczaj chora i zmęczona non stop???? Przyznać się!!!! Kto taki mądry był? nie lepiej by się było przez zimę odchudzić? albo w jesieni???
W każdym bądź razie dzisiaj siedzę w domu, ale po poczytaniu pamiętników waszych zrobiło mi się głupio, że nic nie robię i przypomniałam sobie o masażerze relax&tone. Jakiś czas temu nabyłam to cudo wraz z dodatkowymi 7 nakładkami (których zapewne nigdy nie użyję - brak asertywności w zderzeniu z panią z tv marketu!!!), drogą zakupu na raty i jeszcze przed spłata pierwszej raty o nim zapomniałam... Ale dzisiaj mi się przypomniał, więc wymasowałam porządnie udziska i strasznie mnie teraz bolą.... dłonie mnie bolą!!! Od tych drgań!!!! No a udziska? nie mam pojęcia. Po jednym razie cellulit na pewno nie zniknie... chociaż, w sumie, hmmm??
Może jednak?;))
Dietowo nie jest źle - w sensie dobrze, że jestem na diecie bo i tak jestem spłukana a wypłata dopiero w poniedziałek! Szajttt. Ale mam płatki i mleko - więc poza obiadkami i śniadaniami będę je wcinać:]
Nie wiem czy Wy umiecie domowym budżetem zarządzać, ale u mnie wyglada to tak , że w pierwszych dwóch tygodniach kupuję, kupuję - mam obecnie w uzyciu z 6 balsamów, ze 3 napoczęte szampony itd.... a potem kurde liczenie każdej złotówki. Zdecydowanie powinnam więcej zarabiać;)
Czekam na obiecany przez jedną z Was spadek wagi po łokresie. Trzymam za słowo!
Paps