Po równiutkich 6 miesiącach i trzech tygodniach rozstałam się z chłopakiem. Oczywiste,że czułam się okropnie. Były łzy, generalnie to w takich sytuacjach zazwyczaj nic się nie chce, tylko jeść i leżeć w łóżku. Ale mnie myśli by zabiły. Robię wszystko,żeby nie myśleć. Wygadałam się przyjaciółce, wróciłam rowerem do domu, zaraz poszłam biegać, teraz czuje się nawet b. dobrze. Nastawiam się, jakby tego nie było, nie myślę. Chyba mu wybaczę- w sensie,że nie będę na niego zła, nie wrócimy do siebie, chyba już się nie znamy.. ;d Wyznaję zasadę :
Po prostu :)
Także dziś dzień pod względem diety.. WIELKI PLUS! ♥♥ sama jestem w szoku, bo to dołujący dzień
Co do aktywności.. rano turbo, skakanka 22minuty, rower pewnie ok. 20 (dojazd do koleżanki), bieganie ok. 60 minut - zrobiłam sporą trasę, a mogłabym biec i biec!
Sama nie wiem, jak podsumować ten dzień? Mam chwile, kiedy chcę płakać,jest mi ciężko. Ale endorfiny ratują..
pozdrawiam :)
PS. Aha, i w sobotę szykuje się impreza...