jeszcze urlopowo
wróciłam z moich wczasów ale jeszcze ten tydzień odpoczywam sobie w domu..pogoda była dość kiepska ale wczoraj się rozpogodziło a dziś byłam nad morzem,gorąco,upał,słońce wszystko co trzeba do opalania,miałam strzaskać się na heban wyszedł rak ale to nic,zbrązowieje a może jeszcze pogoda się utrzyma i uda mi się doopalać..od poniedziałku do pracy,już tęsknię..dieta,hm nie bardzo jeszcze żyję urlopowo,czyli lajtowo,wpadają grzeszki ale gdy skończę urlop to ostro do roboty..miłego wieczoru,buziaki kochani..
kolejny dzień..niedziela
pogoda się poprawiła,rano nawet wyjrzało słoneczko i poprawiło mi humor..teraz jest za chmurami ale przynajmniej nie pada..za to w domu miałam przez chwilę powódź,chyba pękła rura od ciepłej wody w kuchni pod zlewem,zakręciłam główny kurek i nie leje się do mieszkania lecz trzeba się tym zając,nie wiem czy Pan mąż zajrzy,bo oczywiście już dostałam zjebkę,że ukręciłam wężyk albo coś jeszcze gorszego,no pewnie,że to ja zrobiłam,bo nikt inny w kuchni nie urzęduje..cholera,psia mać..jak się mężulek nie weźmie jutro wezwę hydraulika ale do jutra bez ciepłej wody ale co tam nie takie kataklizmy się przeżywało..waga rano 67,800 przynajmniej to idzie w dobrym kierunku..no i jeszcze muszę dziękować opatrzności,że ta rura wel wężyk nie pękły 2 lipca gdy byłam na urlopie,bo po powrocie nie byłoby dokąd wracać..kończąc moją wypowiedż tym miłym akcentem życzę wam kochani cudownej niedzieli..całusy
waga
mam "wkurwa" za przeproszeniem,napiasałam rano,że mam spadeczek a ta franca pokazuje prawie 71,nie mam siły,jak to demotywuje..doopa...
w domu
witajcie kochani!
jestem w domu dziś trzeci dzień,chyba służą mi mniejsze ilości jedzenia,nie przejadanie się..dziś rano waga pokazała 0.5 kilograma mniej,może to żaden wyczyn ale biorę to za dobrą wróżbę,że coś zaczyna się ruszać w kierunku który mnie bardzo interesuje,czyli spadek i zrzucenie tych moich znienawidzonych nadprogramowych kilogramów,,najgorsze jest to,że też się przeziębiłam,boli gardło,tracę głos(mąż się ucieszy nie będę gderała)..za to mężulek zdrowieje i dobrze,bo jest tak marudny,że szału dostaję..muszę jeszcze zacząć ćwiczyć i będzie dobrze..miłej soboty..u mnie za oknem pochmurno,jeszcze pół godziny temu padało..całuję..
po urlopie
witajcie kochani..jestem w domu,wróciłam w nocy,troszkę wcześniej,bo wąż się rozchorował na wczasach i musieliśmy wrócić aby poszedł do lekarza i cała z tym związana wyprawa i przeprawa..wypoczęłam,czuję się świetnie..dziś rano na czczo w koszulce nocnej waga pokazała 68,200,cieszę się,że moje objadanie na wczasach nie zakończyło się zbyt dużą zwyżką ale zawdzięczam to ruchowi,chodzeniu,spacerom,troszkę w górach i wieczorami gra w bandmintona..ale już od dziś dieta,wracam do mojej kochanej Jillian i muszę zrzucić jeszcze te 9 kilogramów..całusy kochani,wspaniałego dnia życzę...
urlop
kochani jestem tydzień na wakcjach..pogoda piękna,chodzimy troszkę po lasach,wzniesieniach górskich,po mieście..no właśnie nie jestem grzeczna,objadam się ciastem,słodką wykwintną kawą,goframi,piwo,wino..wiem,wiem będę płakała,bo na pewno to się odbije na wadze ale nie umiem się opanować,jak bym niczego w życiu nie jadła...przeżyłam na wczasach @@@(może to dlatego to żarcie,WYMÓWKI wiem)..kurde muszę się ogarnąć,wiem,że robię bardzo bardzo źle..buźka...
NIEDZIELNIE
Zapinam wszystko na ostatni guzik,jutro skoro świt wyjeżdżamy urlopować się..mam nadzieję,że wypocznę..mam żelazne pomysły co do jedzenia ale..wytrwam,nie ma żadnego ale..będzie dobrze..buźka kochani,widzimy się,znaczy napiszę za dwa tygodne
przyczyny-skutki czy wymówki
rozmyślam,analizuję moje zachowanie,moje obżeranie i dosżłam do niezbyt miłego wniosku..mój mąż jest na urlopie od 1 czerwca jeszcze ma urlopu trzy tygodnie,nie potrafię przy nim się zmobilizować do ćwiczeń,do jedzenia,w domu harmider,hałas,wieczne krzyki,nawet moje dzieci mają tego dość mój wąż 25 godzin na dobę w domu,wszystkiego się czepia,za nic się nie weźmie..jak jest w pracy ze wszyskim się wyrabiam,mam czas na ćwiczenia,na przygotowanie posiłków..teraz się nie wyrabiam,jestem zmęczona,wątpliwości w słuszność dokonanych wyborów..opadam z sił..ale jeszcze trzy tygodnie,dam radę..siły,jeszcze troszkę ich mam..przytyłam dwa kilogramy ważę 70..dupa,wiem..za trzy tygodnie..tylko tym żyję..jestem niewdzięczną,niegodziwą żoną,wiem..
wyjazd
kochani w poniedziałek wyjeżdżam na urlop i co za tym idzie,krzątanina,pakowanie,pranie,prasowanie..na urlopie zamierzam dużo spacerować,zwiedzać..jedzenie,mam zamiar jeść dużo warzyw,owoców,ryby,chude mięso..oby pogoda dopisała..jak tylko będę miała chwilę to będę zaglądać do was i coś napiszę,jeśli nie to odezwę się za dwa tygodnie po powrocie z urlopu i wtedy zdam realcję ze wszystkiego..buziaki
:)
dawno nie pisałam,bo i nie było o czym i nadal nie jest ale..kiedyś gdy pisałam częściej było mi lepiej,wasze wsparcie jest nieocenione,daje takiego pałera,brakuje mi tego..w poniedziałek wyjeżdżam na urlop na dwa tygodnie..z jednej strony nie mogę się doczekać,odpoczynku a z drugiej boję się,że nie będę miała hamulców co do jedzenia czego popadnie i w dużych ilościach..muszę się spiąć..po prostu źle mi..buźka kochani..