Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kolejny dzień..niedziela
14 lipca 2013
pogoda się poprawiła,rano nawet wyjrzało słoneczko i poprawiło mi humor..teraz jest za chmurami ale przynajmniej nie pada..za to w domu miałam przez chwilę powódź,chyba pękła rura od ciepłej wody w kuchni pod zlewem,zakręciłam główny kurek i nie leje się do mieszkania lecz trzeba się tym zając,nie wiem czy Pan mąż zajrzy,bo oczywiście już dostałam zjebkę,że ukręciłam wężyk albo coś jeszcze gorszego,no pewnie,że to ja zrobiłam,bo nikt inny w kuchni nie urzęduje..cholera,psia mać..jak się mężulek nie weźmie jutro wezwę hydraulika ale do jutra bez ciepłej wody ale co tam nie takie kataklizmy się przeżywało..waga rano 67,800 przynajmniej to idzie w dobrym kierunku..no i jeszcze muszę dziękować opatrzności,że ta rura wel wężyk nie pękły 2 lipca gdy byłam na urlopie,bo po powrocie nie byłoby dokąd wracać..kończąc moją wypowiedż tym miłym akcentem życzę wam kochani cudownej niedzieli..całusy
therock
14 lipca 2013, 21:54Uuuu... oby mężulek pomógł w awarii:)
Letisja
14 lipca 2013, 20:04Kurcze to masz zajęcie.... no, ale trzymaj się, buziak i gratuluje wagi- ja dążę do takiego wyniku.
MonikaGien
14 lipca 2013, 13:09wężyk kiedyś pękł sam jak moja koleżanka była w pracy, miała zalane całe mieszkanie i sąsiadów, koszty okropne, nie dość że u siebie musiała podłogi wymienić bo panele napuchły to i sasiadom malować, trzymaj się
Invisible2
14 lipca 2013, 12:21Chociaż waga dobra :) Powodzenia! :)