Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej dziewczyny! Z wagą zmagam się od paru lat. Od 2006 systematycznie rosła, w najgorszym momencie ważyłam 79 kilo.Może nawet i więcej, tylko tego nie odnotowałam... A kiedyś było 48 kilo... :/ Chcę znowu wyglądać ładnie, czuć się dobrze w swojej skórze, a nie jak chodząca galareta w przyciasnych lub workowatych rzeczach :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39668
Komentarzy: 390
Założony: 3 października 2010
Ostatni wpis: 14 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gorgonzola1985

kobieta, 38 lat,

164 cm, 67.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Od dzisiaj obiecałam sobie zacząć na nowo moją 100% - ową znajomość z normalnym, lekkim odżywianiem. Nie ma to tamto, sałateczka na obiad, a potem wieczorne obżerańsko kabanosami.... - no way !!! I zaczęłam. Poszło nad wyraz dobrze. Byłaby szóstka, gdyby nie te 2 plastry szynki szwarcwaldzkiej. Byłam w pracy, a szefowa zamawia do knajpy taką pyszną, że nie mogłam się oprzeć ;) Ale tak wpadek nie było.
W nocy miałam karę. Wczoraj wyjechał mój M., więc zażarłam smutek czipsami znalezionymi  u mamy (córka marnotrawna wróciła na noc, żeby mi nie było smutno w pustym łóżko... ). Obudziłam się w nocy z takim bólem brzucha, skręcało mnie, okropność !!! Mocny kop w stronę diety...
Jutro robimy małą imprezkę babską, także czuję, że będzie maaaaaasa żarcia. Ale obiecałam sobie, że tylko sushi podjadam, i sałatkę grecką, i finito !!! Odnoście sushi, i jego kaloryczności... Ja nie dodaję do moich maków majonezu ! W niektórych restauracjach smarują nim ryż pod składnikami, jest też w niektórych przepisach w internecie, ale ja tego nie praktykuję, i uwierzcie, nic moim makom nie brakuje :)
Mam nadzieję, że to podejście numer tysiącpięćsetstodziewiećset będzie zakończone sukcesem chociaż pięciokilowym... Na dzień dzisiejszy, nawet w lato nie ubieram spodenek...Nie mówiąc o stroju kąpielowym, a celem naszych wakacji ma być wstępnie Grecja.... Więc albo
 
albo

albo...


Dobranoc dziewuszki !!!

6 stycznia 2013 , Komentarze (11)

Hej, haj, hello dziewczęta ! Nieubłaganie zbliża się dzień wyjazdu mojego M., coraz ciężej na serduchu, myśli jak to znowu będzie samej... Na smętne wieczory szykuję się na trylogię Milenium ( w końcu !). A na dzień, no cóż... Jakoś będzie trzeba przetrwać w pracy i wśród znajomych i rodzinki.
Co do mojego żarła i wdrażania planu, no cóż... Wczoraj urodziny mojego szwagra, masa tak pysznego jedzenia, że nie wiedziałam, czego spróbować, to, i tamto, i jeszcze to, Jeeezzzu najświętszy, nie nadaję się na takie imprezy. Do tego słodkie drineczki, i masz babo prawie kilogram w górę...
Wprowadzam w życie moje nowe przepisy na mój plan pt "Będę laską albo paczką czipsów - my choice"...Chcę zróżnicować menu, a nie wiecznie ten kurczak i warzywa na patelnię... Najłatwiejsze, ale w ten sposób, odechciewa mi się normalnego żarła, i szukam szczęścia w śmieciach. Dzisiaj upichciłam kolacyjkę dla mojego M. Wiem, wiem... Kolacja dla wroga, ale chciałam zrobić M. przyjemność, a krewetki to nie grzech ;)
Poluję na promocję karnetów na siłownie za 50 % i czekam, która pierwsza z trzech siłowni w moim mieście wystartuje z bonifikatką . Jak nie, to w przyszłym tygodniu trzeba wyskubać stówkę i cóż, spodnie, adidasy do wora i palić dupsko! Nie ma zmiłuj.
 I wkleję wam fotki moich dzisiejszych specjałów, które wpisuję w moje menu :)

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
SAŁATKA Z KREWETKAMI DUSZONYMI W SOSIE SOJOWYM I CZOSNKU, NA MŁODYM SZPINAKU, SEREM PLEŚNIOWYM, WARZYWACH, OBLANY LEKKIM VINEGRETEM MUSZTARDOWYM.

I moje flagowe ostatnio własne SUSHI - MAKI :)






3 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Zaczynam kombinacje nt mojego przyszłego menu. Plan działania zaczynam w przyszłym tygodniu, wypełnianie zamrażalnika, spiżarki, itp. Jak mam w domu jedzenie, to wiem, że nie ciągnie mnie do grzeszków. A, że kurczaczkiem powoli ży**am, stwierdziłam, że nauczę się robić sushi UUUUUWIELBIAM SUSHI !!! W knajpach jest mega drogie, 8 mini skąpych maków, kosztuje 14 zł... A ja dzisiaj, kosztem 30 zł (ryż do sushi, ocet ryżowy, glony, łosoś wędzony (swiezego nie było), surimi, sos sojowy), resztę miałam w domu, zrobiłam 40 maków. Myślę, że wyszłoby więcej, ale troszkę przesiadziłam z rozłożeniem ryżu. A została mi jeszcze połowa składników. Na następne 40 sztuk  

   Teraz tylko znowu muszę ruszyć dupsko moje ciężkie na siłownię. Mój mąż przyszły niedoszły wraca do pracy do Norwegii 7 stycznia, więc nie ma zmiłuj się... Koniec wspólnych kolacyjek po 21... Trochę mi już zaczyna być smutno, znowu sama miesiąc cały, a nawet dłużej, ale cóż... Trzeba zagryźć zęby i popłakać w poduszkę ewentualnie. Albo negatywne myśli spalić na siłowni !!!! O ! To będzie moja motywacja na moją następną, setną, rewolucję żywieniową i figurową ! SPALIĆ NA BIEŻNI NEGATYWNE MYŚLI !!!
...a było już tak dobrze... W listopadzie doszłam do tak pięknej wagi, i znowuuuuu dałam się ponieść emocją, że przecież już mam tak płaski brzuszek, osiem czipsików nie zaszkodzi, i kawałek pizzy na noc... Nie było by tego wpisu, gdyby nie mój słomiany zapał i zachcianki kubków smakowych..A do tego jestem przed okresem, please, KILL ME !
Dziewczyny, czy na was też tak jakoś demotywującą zadział ostatni miesiąc?
I czy paluszki słone to duży grzech, bo patrzą się na mnie ! ;(
P.S. Jestem ruda od 2 miesięcy, zapomniałam wspomnąć :))Dużżża zmiana dla mnie... ;)


2 stycznia 2013 , Komentarze (6)

Pffff........
Nie wiem co napisać...
Nie ma co oszukiwać...
Znowu urosło mi dupsko !!!
Wracam ze spuszczoną nisko głową...
Jestem galaretką...
Fuck, fuck, fuck, fuck, było dobrze !
Jojo?
Ehhh, ryczeć mi się chce, jak oglądam zdjęcia z sylwestra :(

31 października 2012 , Komentarze (4)

Eh... Cóż tu dużo pisać. Przyjechał mąż, a ja poległam po całej linii na wieczornym wpierdzielaniu WSZYSTKIEGO ! Fuck ! Wyciskamy ze wspólnych dni ile wlezie, potem padamy wieczorem przy wieczornym filmie, pogaduchach a mi w łapy wpada wszystko, co można zmielić i połknąć... Oczywiście jak to u mnie bywa, zostałam jednym słowem przechwalona. Mój małż, w dzień przyjazdu, pogłaskał, klepnął zadziornie po pupie, pozachwycał się nad wcięciem w talii... po czym ja tego samego dnia dostałam gorączkę i grypę żołądkową. Cudowne przywitanie ! Na wadze nawet znowu pojawiła się z lekka piątka z przodu, ale nawet nie przesuwałam paska. Wiedziałam, że po zakończonym wylewie z jednej i drugiej strony, waga i tak wróci do normy. I wróciła ! Baaa, i znowu czuję, że nie do poziomu "mężowej zgrabnej pupki", tylko zaczęłam być znowu "opięta". Grrrrrr !!!! Jutro włażę na wagę. I nie ma zlituj. M. wraca do Norwegii w poniedziałek ( rozpacz ), więc karnet na siłownie znowu wliczony w kosztorys. Uciekam baby kochane cieszyć się chłopem moim, i mam nadzieję, że u was lepiej ! Buziaki ! A dla małego przypomnienia, to takie moje antidotum na takie dni, jak teraz, czyli seria NEVER AGAIN !!! Rok 2008


I parę dni temu :) Brak podwójnej brody myślę zauważalny ;)

A to ja z tradycyjnym 63 na wadze...

16 października 2012 , Komentarze (4)

Witam moje dziewczyny !!! Zebrałam dzisiaj moje dupsko i ruszyłam szturmem na siłownię. Caaały dzień wymyślałam coś, żeby nie pójść, ale po 19.oo wku*&%^*m się tym bezczynnym siedzeniem i gapieniem się to w laptop to w telewizor, zabrałam torbę i poleciałam. Oczywiście tradycyjnie musi mnie spotkać parę nie niespodzianek, bo inaczej dzień nie był by dniem. Zamiast legginsów zapakowałam rajstopy... fuck... dobrze, że miałam jakieś spodenki na dnie torby... Ale noga nieogolona! :P  Potem okazało się, że pod pachą też pojawiły się pierwsze oznaki kiełkowania ... Kiedy, pytam kiedy one tam wyrosły !? Ja rozumiem, że mąż za granicą, że depilacja staje się wtedy obca, ale mam taką pracę, no że nogę muszę mieć gładką. A te cholery wyrosły chyba przez noc ! Dobra, siłownia mała, wskakuję na bieżnię, to nie widać kudła na nodze ;) Haaa, ale nie będzie tak dobrze, oczywiście zapomniałam zmienić skarpety, i miałam na sobie stopki frotte w kolorze fioletu. Masakra. Nie chodzi o kolor, chodzi o to, że to frotte ! Moja noga płonęła po 10 minutach na bieżni. Po treningu, zdjęciu butów, skarpety wykręciłam , wrzuciłam do reklamówki, włożyłam kozaki na bose nogi, a adidasy suszą się pod kaloryferem ;)  Ale co tam, zadowolona jestem z tego, że podniosłam moje poślady i przebiegłam te 50 minut. Dałam czadu i o to chodziło, a nie o kłaki na nodze ;) Musiałam wam to opowiedzieć, bo sama się śmiałam w tej szatni od momentu kiedy zobaczyłam te rajstopy z Lidla w ręku ;)
Ogólnie zaczynam się lekko tuningować przed przyjazdem mojego M. Włos do zrobienia w piątek, solarium zaliczyłam żeby wypalić pryszcza i pupa była opalona ;), nowa sukienka kupiona, mężu wracaj !!! :D
P.S. Co do poprzedniego wpisu - ja mam dziewuszki wielkie cycyki, nie mam problemu z ich wielkością, że są za małe, za duże, tylko co tu dużo mówić, wyglądają jak skarpety wypełnione piaskiem ;)))


14 października 2012 , Komentarze (5)

Ale Ula schudła. O tak, usłyszałam to dzisiaj... :) Urosłam, ucieszyłam się, uśmiechnęłam... i zeżarłam Prince Polo...
Nie schudłam, miałam na sobie mega wyszczuplające leginsy, buty na koturnie, koszule dzinsowa, no i wyszło jak wyszło. W domu się rozlałam, jak zdjęłam ten cały skafander. Ot, taka magia.
A to moje niespełnione marzenie, i pewnie nigdy się nie spełni - chyba , że za cenę operacji unoszenia cycków :) Niestety, po latach diet, chudnięcia, tycia itp,moje cycki pięknie wyglądają jedynie w staniku i w oczach mojego męża :) Ale ma nadzieję, że taka figurę, z ciężką pracą - kiedyś zobaczę w lustrze.

12 października 2012 , Komentarze (5)

Generalnie przez ostatnie dni nie miałam do powiedzenia NIC. Diety jako tako nie zawaliłam, jadłam tradycyjnie co mogę, kurczaczki, sałateczki, raz miałam kompuls na czekoladę, ale coś robiłam nie tak mimo wszystko ... Waga stoi jak zaklęta. Ja wiem, że tak się zdarza, że ruszy, ale w moim przypadku leciało z 4 kg na takiej diecie na początek, a potem się zatrzymywało. A nie po niespełna 2 kilogramach...Baaa, i teraz ćwiczę ! Wtedy nie ! I co, już, to na tyle ? Pozostanę z tymi kaczymi nogami? Fuck. Padalczy mam humor. Mąż wraca za 10 dni, a ja jak dynią byłam, tak jestem. Czym mu się pochwalę? "Słuchaj kotek, dupa może ta sama, i opona też, ale za to na bieżni przelatam godzinę, aż się adidasy palą". Co mu po tym... Chociaż zaraz, zaraz... W nocy ta lepsza kondycja może się przydać... Sprawdzimy, sprawdzimy

6 października 2012 , Komentarze (8)

Zawaliłam dzisiaj na całej linii. Co robi jedna bezdzietna baba na diecie, na urodzinach chrześniaczki, wśród szóstki mam ? WPIERDALA ! Wszystko, co popadnie. Bo co ja mam do powiedzenia na temat szczepionek , piosenek na Mini Mini, fotografa przedszkolnego, różnicach między ciuchami dla dzieci z H&M a Pepco, karmieniem piersią, wycieraniem gluta spod nosa !? Nie mam do powiedzenia NIC ! Więc siedziałam, słuchałam i pochłaniałam. Baaa, i gdybym pochłaniała sałateczkę z piersinką z kurki...Nieee, o nieee! Były sałatki na wszelki sposób oczywiście z MAJONEZEM, ciasta, ciasteczka, czipsiki, a to wszystko jest w moim żołądku.  O tak!  Zapakowałam do samochodu torbę na siłownię, żeby po urodzinach skoczyć na spalanie badziajstwa, ale zapomnijcie....Zapakowałam, ale to wszystko co stało na stolę do brzucha i  ledwo wytoczyłam się na klatkę schodową. Najlepsze jest to, że ja mam zawsze w głowie takie mini alert, piiibip, kiedy widzę kogoś większego ode mnie o parę rozmiarów. I znalazła się pośród Mam, stara znajoma. Przyszłam, dzień dobry, cześć, cześć, i wiecie co... Już wyciągałam rękę, żeby się z nią przedstawić... A to była ONA! Trzy razy większa niż kiedyś. To długga historia, czemu tak przytyła, nikogo nie krytykuję, nikogo nie obgaduję, ja też święta nie jestem. Każdy ma swoja historię - dlaczego tak się stało, że wyglądam jak orka. Tylko to moje piibiippp, włącza się wtedy, kiedy wiem, że dziewucha urodziła dziecko, i ma jakieś wytłumaczenie, po prostu jadłam za ośmiu, a w brzuchu miałam tylko 2 kilo szczęścia z pępowiną. Musi wziąć się za siebie. Fakt, faktem, że jest dwa lata po porodzie, widziałam, że jak ja czipsy pochłaniała nie tylko wzrokiem, kłoci się z drugą Mamą, że fitness sprawy nie załatwi. Generalnie, not my business. Ale ja ? Co mam w brzuchu, żeby zjadać kolejną porcję sernika po wiedeńsku, nakładać tortelini z serem i pochłaniać szklankę coli ? Wody się kur*a napij ! Zjedz sałatkę grecką ! I na siłownię, pot wylewaj a nie myśl, czy nietaktem będzie zaraz po mielonym włożyć sobie na talerzyk ptysia... Idę spać... Myśląc, czy ja zawszę będę uzależniona nie tyle co od jedzenia, co od wyrzutów sumienia?

3 października 2012 , Komentarze (4)

I przyszedł okres. Ufffff. Bo myślałam, że doszłoby do tego, że zjadłabym drzwi od lodówki ,kartony po jajkach i pasztet razem z puszką. Spóźniła się cholera o jakieś 4 dni, już miałam nadzieję, że się NIE pojawi, i będzie pozytywny test, ale no niestety. Już niedługo mija 2,5 roku jak staramy się o dziecko, widać na razie nie jest nam pisane :( Ale o tym innym razem, zresztą ja o tym nie myślę, bo to bardziej szkodzi niż działa.
Wczoraj na siłowni dałam taki wycisk na bieżni, że dziewczyny ćwiczące obok patrzały, czy mnie asekurować,  reanimować, czy wołać już kogoś z chirurgii ;) Ale znowu rekord pobity, 11 okrążeń ! :D
A, jestem teraz na etapie kupowania butów. Wszystkie z zeszłych lat już kończą swój żywot, zajechańce się zrobiły, że aż wstyd, więc czas na zmagazynowanie nowych :) Adidasy już są, wczoraj botki, dzisiaj jakieś łapcie do latania. Koleżanka dała mi kupony rabatowe 30% do CCC więc szaleństwo ;)
Uciekam do pracy !!!
A to mój zakup wczorajszy. Ja i koturn, nie wierzę, że kupiłam, ale w końcu muszę odejść od płaskich butów i mieć jedną parę, żeby nie być koczkodanem, ledwo wystającym znad pachy męża ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.