Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej dziewczyny! Z wagą zmagam się od paru lat. Od 2006 systematycznie rosła, w najgorszym momencie ważyłam 79 kilo.Może nawet i więcej, tylko tego nie odnotowałam... A kiedyś było 48 kilo... :/ Chcę znowu wyglądać ładnie, czuć się dobrze w swojej skórze, a nie jak chodząca galareta w przyciasnych lub workowatych rzeczach :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39662
Komentarzy: 390
Założony: 3 października 2010
Ostatni wpis: 14 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gorgonzola1985

kobieta, 38 lat,

164 cm, 67.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 września 2012 , Komentarze (5)

Dzisiaj jestem zła, było ćwiczeniowo, ale nie dietetycznie :( Zawaliłam caaaały dzień. Nie będę opowiadać co z czym i po co. Nieważne, zapomnijmy... Na siłowni wybiegałam, wypociłam, ale cóż z tego, i tak wyszłam na -1. Ale za to dla moich lepszych wyników w sporcie, haha, zakupiłam nowe adidaski w Lidlu. Jestem meeega zadowolona. Nie miałam pojęcia, że moje stare Pumy, są aż tak do dupy, dopóki nie polatałam dzisiaj w tych. Pobiłam mój rekord bieżniowy, ale nie jestem dumna z kolacji... Sssak przedokresowy na poziomie zaawansowanym, marzę o wszystkim ! Dzisiaj w Lidlu, oczywiście błąd, poszłam na Małym Głodzie, no i miałam ochotę na wszystko, od pianek i żelków (ja nie znoszę pianek,wtf!), po sucharki, nie omijając konserwy Tyrolskiej (!), dalej przez śledzia w sosie musztardowym, kończąc na jakiś cudach z kuchni chińskiej z paczki ;) Nie kupiłam nic, ale nażarłam się ciastek i naleśników u kuzynki, która mnie zaprosiła nomen omen, na zieloną herbatę i galaretkę z owocami... Zamiast herbaty kawa ze śmietanką i ptasie mleczko + naleśniki.... Eh... Obym dostała ten okres, bo nie dość, że cycki sięgają już mi pod brodę, to zaraz zjem pasztet na sucho. Waga stoi pod łóżkiem, na wszelki wypadek jutro ominę ja szerokim łukiem, bo jeszcze baterie się wyleją na sam mój widok... A to mój nowy zakup, mam nadzieję, że poniosą mnie ku nowej ścieżce 57 kilo... :]
P.S. SŁONY ALARM, chce mi się czipsów !!! ;(

29 września 2012 , Komentarze (8)

No i dziewczynki, zdecydowałam się pokazać wam mnie i moje jojo. Wiem, nie jest tragiczne, ale jednak... Bułki na nogach, ale praca nad nimi trwa, bieżnia, rowerek, jest siła dziewczyny !!! (Hm... Może gdyby jednak zapomnieć o tej dzisiejszej bułce z kiełbasą z majonezem na noc, grrrrrrrr)
Pierwsze zdjęcie maj - 58 kilo, drugie dzisiaj, nooo... 62... :(

28 września 2012 , Komentarze (1)

61, 5 :D
Waga w dół, je je je :D Słuchajcie, budzę się rano, drapię po brzuchu, i nie mogę uwierzyć - znowu na leżąco widać mi żebra, hahaha ! Oczywiście jak wstałam, nie było już tak pięknie, ale już nie zamykam oczu jak przechodzę koło komandora z lustrami ;) Znowu zaczynam mieć kształt :] Uwierzcie mi, te 3 kilo temu, nie mogłam rano go wciągnąć, balon od rańca, nawet przed śniadaniem. Jaka jestem szcześliwa, mąż wraca za 3 tygodnie, obym go zaskoczyła !!! Nie mówię mu nic, że coś leci na wadze, że udo się zmniejszyło ciut, milczę ! A przez skype, na kamerce każdy wygląda jak blady, przepompowany, balon, to będzie suprise :D :D Z żarciem dzisiaj za to kiszka, bo nie miałam chleba, więc śniadanie ominęłam, bo miałam tylko ser żółty i kapary w lodówce, więc poleciałam do mojego lumpa na grzebanie, i wygrzebałam tradycyjnie perełki :D I ominęłam dział tunik i spadochronów :)))) A w pracy jemy, całą ekipą, od parunastu dni, beztłuszczowe mielone z piersi z kurczaka. Mielimy je w blenderze z ulubionymi dodatkami, ja no z ostra papryczka, szpinakiem i łyżką sosu pomidorowego, robimy kotleciki, wkładamy do pieca i pieeeeką się, a potem żarło, aż uszy się trzęsą. To chyba też zasługa tych magicznych kotlecików, że mi waga ślicznie złazi, yesss!!! Mam tyle energii, że aż mi nogi tańczą ! :) Jutro z rańca na siłownię więc całuję dziewuszki !!!

26 września 2012 , Komentarze (8)

Wiedziałam, że z dietą znowu będzie mi super ! Najważniejsze, od ponad tygodnia nie mam wyrzutów sumienia - po co to zżarłam !? A tak było przez ostatnie dwa miesiące, zbyt syte śniadanie (paróweczki, jajeczka, białe buły), albo śniadania brak, a potem pochłaniacz śmieci mi się włączał, i wjeżdżało wszystko - McDOnaldy, kebabiki, jakaś pizzunia, domowy obiad w wersji XXL, kolacja z Laysami. A teraz? Kurcze, jak bym zjadła pizze to bym się poszła wyrzygać. Brakowało mi po prostu diety, spuszczenia z tonu. Czułam się jak balon, ale i tak wszystko wrzucałam w siebie. A wiecie kiedy był dla mnie największy wstyd? Kiedy mój mąż wyjeżdżał do pracy za granicę, żegnałam się z nim mając szczupłe nogi, szczupłą twarz i bez opony, a jak wrócił, to udo ocierało się o udo, że aż skrzypiało, boczki wyłaziły, brzuch znowu wiszony, a twarz jak księżyc ;))) Wieeeem, że zauważył, wiem, że udawał, że jest okej, ale widziałam, że jak sięgałam po czipsy, to jego wzrok mówił sam za siebie.. No i było mi wstyd. Że znowu się poddaję. Że przy facecie, który zniósł, ze mną WIELE, i kiedy mnie było ZA WIELE, on był !!! Ale zamiast zapamiętać jego wzrok, jak patrzał na mnie, kiedy chodziłam w samych gaciach  z wagą 57 kilo, bez ruszającej się dupy jak galareta, bez brzucha który zakrywał mi przód majtek ;), bez masywnych nóg... To ja osiadłam na laurach... I to nie chodzi o to, że on jest próżny, że ja robię to tylko dla niego, nieee, to wszystko jest dla nas !! Mój mąż nigdy nie brzydził się mnie, kiedy ważyłam ponad 80 kilo, zawsze było świetnie, ale tu chodzi o tą ISKIERKĘ !!! W jego oku! I po to, to całe odchudzanie, że ja nawet w tych spranych stringach z H&Mu, jestem i czuję się SEXI  !!! Bo jak ja jestem szczęśliwa w moim ciele, to i ta druga osoba to widzi. Teraz mam nadzieję, że wracam na dobrą ścieżkę, że zakładając nawet najbrzydsze gacie z mojej kolekcji, będę się czuła znowu jak z katalogu z laskami w bieliźnie, baaaaaaa, i to bez photoshopa :D :D :D Czego sobie znowu życzę, bo już to miałam w garści !!!

23 września 2012 , Komentarze (9)

Pomimo kaca, pomimo bólu pleców, pomimo tego, że sama, pomimo, że mam obtartą stopę od starych adidasów - POSZŁAM NA SIŁOWNIĘ !!! Sama byłam w szoku, bo mogłam wrócić do domu po imprezie i leżeć cały dzień, ale ja się zebrałam. Bieżnia - IT'S MY LIFE !
Polazłam dzisiaj do Lidla, a i przy okazji zobaczyłam legginsy, ze względu na dosyć nieodległe czasy, czyli rozmiar 36-38, już miałam je wciągnąć do wózka, ale z ciekawości rozwinęłam je i pojawiła się jedna myśl - WHAT A FUCK ! Grzecznie powędrowały z powrotem do kosza  i sięgnęłam po 40/42... Porażka na szczeblu ja - rajstopa. Mało tego, porażka na szczeblu ja - żarcie - słabości. Ehhh, trudno, jutro większy trening na siłowni i stanowcze NIE dla smażonej karkówki mamusi ! A to ja na siłowni, ledwo zrobiłam zdjęcie, bo miałam już końcówkę treningu i łapy mi się trzęsły ;)))
P.S. Poproszę was o SPRAWDZONE balsamy wyszczuplające, antycelulitowe, po których jest efekt. Ja używałam kiedyś Soraya - w zielonej butli, balsam anty sranty itp, i był to najlepszy balsam, skóra sprężysta, celulit nie wystawał spod spodni ;) ale zmienili opakowanie, pewnie i skład, i ten nowy to nie było to...
A to Urszulina :)

21 września 2012 , Komentarze (4)

Wystarczyło poczekać trzy dni, trzy dni na siłowni, i kilogramik w dół :))) Cieszę się niesamowicie ! Nie męczę się na diecie, wręcz przeciwnie, ja uwielbiam zdrowo i lekko jeść, tylko się zagubiłam i rozleniwiłam ciut. Cieszę się też, że wróciłam do pracy, czas szybciej leci do przyjazdu męża, a i się człowiek pośmieje z ekipą, zje kurkę z grilla, porusza, i nie siedzi w domu i dupa rośnie. Z wyjątkiem tego, że moja szefowa powiedziała mi wczoraj, że faktycznie baaardzo przybrałam ... Byłaś taka szczupła, a teraz ...no weź się za siebie. Fakt, nie oszukuję się,odstaje mi brzucho, ale bez przesady, użyła tych słów, jak bym przeskoczyło mi z  60 kilo do 100. Nie chciałam jej odpyskować, że ona po rozwodzie chyba zajada smutki batonikami, bo też dżinsy napinają się jej na udach jak kondon :) A trzy miesiące wcześniej łaziła za mną, i pokazywała jak wiszą jej na nogach... Ale to jest ogólnie babsko, mówiące coś, zanim pomyśli. Generalnie idiot, dobrze, że przyjeżdża wieczorem brać kasę, i nie muszę jej słuchać :) Ugryzłam się w język, i powiedziałam, że jak twierdzi, że jestem znowu gruba, to ja nie wychodzę na salę obsługiwać, bo jej będę klientów odstraszała i nie będą jedli pizzy, jak zobaczą kelnerkę - galaretę :) i zresztą mi to pasuje, będę leżała i pachniała :) a ona "nie, nie, nie, żartowałam!"
Na siłowni mi się podoba, czas mi leci, nogi jak z waty po treningu, ale sama mam więcej energii do wszystkiego.
Chciałam dodać fotki, co się ze mną porobiło, moją oponkę i parówki, ale jutro zrobię jakąś fotkę :) Pozdrawiam dziewuchy !!!!!

18 września 2012 , Komentarze (3)

Tak dziewczyny, siłowania dzień pierwszy. Generalnie lamie mnie w kościach, gardło z reklamy Cholinexu i głowa od 3 dni, ale mówię - IDĘ !!! NIE MA WYMÓWEK !!! Polazłam dzisiaj z moją kuzine Katarzyną, więc było raźniej. Siłownia mała, damska tylko, i akurat była laseczka, która oooostro dawała radę. Pomagała nam co i jak na niektórych tych maszyneriach, bo dwie blondyny wśród sprzętu Kettlera się zagubiły :) Oczywiście powciskałam jakieś guziki, chciałam zrobić "pod górkę", a zrobiłam sobie tryb "Bolt na Olimpiadzie 2012"... i nie wierzyłam, że te śmieszne filmiki Z You Tube, z bieżniami w roli głównej mogą być, aż tak realistyczne... Słyszałam tylko "WYŁĄCZ TEN KABELEK KOŁO REKI !!!" Fuck, ale wstyd, dobrze, że byłam tylko ja, ta laska od osprzętu i moja Katarzynka... Moje jedynki trzymałabym pod poduszką dla Zębowej Wróżki ...
Co do żarła... Było okej. Tylko wieczór... Te PI*%D***NE CZIPSY !!! Fakt, była ich mała paczuszka, tzn reszta na dnie, ale WOŁAŁY MNIE !!! ZJEDZ! Nie będę was oszukiwała. Rano poprawnie, obiad poprawnie, kolacja poprawnie, ale jak to nie będzie ZAKĄSKI?! Domaga się mój brzuchol...

17 września 2012 , Komentarze (2)

Leżę i kwiczę, kwiiii, kwiii, prosiątko się pochorowało... A miało być tak pięknie, karnet gnije w portfelu, spodenki z jeszcze nieoderwaną metką.... a ja w gardle igły, głowa jak kłoda, masakra. Mąż mój wyjechał już do pracy, więc zabrałam piżamkę, majty i do mamusi pod skrzydło, bo w domu wielkim samej smutno. Wraz z nastaniem sezonu na reklamy Gripexu, Flegamiiny i Rutinoskorbinu, mój sezon na wszelkiego rodzaju przeziębienia uważam za rozpoczęty !!!! Czego nie mogę powiedzieć o sezonie sportowo - gubiącym sadło.
Z jedzeniem dzisiaj całkiem spoko - warzywa po chińsku, ciemny chleb z serem, szpinak na naleśniczku, i jabco. Barszczu z paczki nie wspomnę... Wstyd, ale chciałam rozgrzać gardeło.
Ok, ja już pod kołderką, grzeję się aspiryną.

15 września 2012 , Komentarze (1)

Przygotowana, z lodówką wypełnioną dobrociami, zaczynam walkę z tymi 6 kilogramami nadbagażu. Mój mąż przyszły, wyjeżdża znowu do pracy na 5 tygodni, więc mam większe pole do popisu gotując sobie tylko samej. Fakt, wraz z jego ostatnim wyjazdem ( pomieszkiwałam u rodziców, bo mi było smutno samej)  żyłam na obiadkach mamy, nocne pogaduchy z moją rodzicielką, nadrabianie zaległości w relacji matka-córka, czemu towarzyszyło ciacho, kanapeczki warstwowe z majonezem :), piwko z tata na balkonie na wieczór... i poszło... Znowu rozmiar L. Fuck ! Teraz ponownie lodówka zapełniona rzeczami, które mogę jeść, wiem, że dupa mi po nich nie rośnie, a nie jak przez ostatnie tygodnie oszukiwałam sama siebie... Na obiad jadłam sushi, a na kolację wpierdalałam kanapkę z boczkiem i musztardą...Sorry, taka prawda.
Ahaa, i sprawa najważniejsza, kupiłam karnet na siłownię !!! Tak, ja i siłownia ! ;) Kto mnie pamięta, ten wie, że wszystko, rower, spacer 3 kilometry do sklepu po makaron, sex przez pół nocy, haha, a do siłowni wybierałam się jak świnia do rzeźni! Ale mam kompankę, będzie raźniej.I motywacja..50 zł za karnet z promocji ;))  I brak męża 5-tygodniowy, mobilizacja, nuda i trzeba jakoś dzień zapełnić, poza pracą.
A tu ja, jeszcze te 5 kilo mniej.... 2 miesiące temu. Już zaczynała się letnia przygoda z żarciem, colą, czipsami i tak zostało i wzrastało....


13 września 2012 , Komentarze (6)

Dziewczyny... Wracam ze spuszczoną głową, spuszczonym do kolan brzuchem, 5 kilogramów nadbagażu, udami jak bagietki na spulchniaczach z supermarketu. Generalnie, bez ściemy, dałam dupska po całości. Miałam już talię, piękne 58 na wadze, ochy i achy, ze strony rodziny i bliskich - niewierzących BTW...rozmiar S/M na metce..i co ? GÓWNO !!!! Przepraszam ! Siebie, mojego faceta, że z atrakcyjnej, znowu zamieniłam się w parówkę. Moją szafę, że znowu zaglądam do szafy na półkę "... i po co Ci to było...? ". Jestem zła na siebie, na to, że dałam się chorobie, że dałam się jej ponownie. Astma zależy też od psychiki, jeśli byłabym spokojniejsza, to brałabym mniej leków, a to leki sterydowe. I zaczęło się, żarcie, żarcie, żarcie. Nieważne co, jak, gdzie i z czym. Powracam do was. Proszę wsparcie, czuję się okropnie. Czas cofnąć pasek, bez oszukiwania, bez użalania się. Taka jest czysta, brudna prawda. Wasza Gorgonzola, vel Ula !!!


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.