Ano właśnie, wraz z pojsciem do pracy spadła mi motywacja do diety. Chodzę zmęczona, bo wstaję rano, raz przed 6, raz koło 7.
Ale pomodlę się do Tego Tam na Górze o motgywację, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł :)
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 19477 |
Komentarzy: | 171 |
Założony: | 30 lipca 2010 |
Ostatni wpis: | 3 maja 2020 |
kobieta, 36 lat, Warszawa
168 cm, 109.10 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Ano właśnie, wraz z pojsciem do pracy spadła mi motywacja do diety. Chodzę zmęczona, bo wstaję rano, raz przed 6, raz koło 7.
Ale pomodlę się do Tego Tam na Górze o motgywację, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł :)
Tak, dzisiaj mam w miarę dobry dzień pod kątem diety. Pierwszy posiłek zjadłam o 9. I tak sobie co około 3 godzinki jem i jest dobrze. Załatwiłam kilka ważnych spraw, mogę być z siebie zadowolona.
Wczoraj miałam smaczną kolację, mianowicie sałatkę grecką z pyszną świeżą bułką jasną, już dawno nie jadłam jasnego pieczywa. Bardzo mi smakowało.
Ze sportem niestety nie mogę się zmotywować. Ale na pewno będzie taki dzień, że zacznę regularnie spacery. To tylko kwestia czasu! :)
Tak właśnie, od rana wypiłam już około 1 l, jak na mnie to dużo, bo wcześniej wypijałam maksymalnie 0,5 litra na dzień. Dzień zakończę na pewno z lepszym "wynikiem". Poza tym, jakoś brak mi chęci i siły nawet na spacery... Ale na pewno się to kiedyś zmieni. Jutro mam wolny dzień, więc może...?
Jadłospis:
1: 2 bułki z szynką, sałatą, pomidorem, papryką : ~ 450 kcal
2: Obiad: Ryż biały z jabłkami i serkiem naturalnym: 450 kcal
3: Jeszcze nie wiem
4: Jeszcze nie wiem :)
Do dyspozycji mam jeszcze 1300 kcal :o Chyba tyle nie zjem. Na kolację mam chęć na sałatkę po grecku :)
Właściwie nic specjalnego nie robiłam, poza trzymaniem 4-5 posiłków w ciągu dnia i spadł około 1 kg :) Cieszę się.
Boli mnie głowa od godziny, czy jest na to jakiś cudowny sposób? Mnie głowa boli raz na rok albo rzadziej, więc się dziwię.
Zjadłam dzisiaj chyba mniej niż powinnam, a powinnam 2200 kcal.
1: Kaszka manna na mleku + 1/2 banana, 1/2 pomarańcza: 500 kcal
2: paluszki słone + herbatka zimowa: około 350 kcal
3:Potrawka meksykańska z makaronem: nie mam pojęcia ;)
4: Jogurt truskawkowy z bananem: 200 kcal
5: Kromka chleba, 2 plastry szynki, śledzik 100 g: 500 kcal
Razem: 1550 + obiad(?)
Raczej zmieściłam się w limicie. Mogłabym nieco lepiej zjeść, te paluszki były niepotrzebne, ale miałam wybór albo sklepowy baton albo paluszki, wybrałam mniejsze zło. Dopiero się przestawiam na te 5 posiłków, także wpadki będą na pewno :) Ale nie zamierzam rezygnować ze słodkości całkiem, każdego dnia chcę by był w moim jadłospisie zdrowy deser. NAjlepiej gdyby jeszcze ktoś mi go zrobił ;)
Jak wstaniecie późno, w porze 2 śniadania, to jecie śniadanie czy od razu 2 śniadanie i pomijacie śniadanie (no i zamiast 5 posiłków, są 4?). Nie wiem jak robić...bo w weekendy śpię dłużej.
Muszę pomyśleć nad jadłospisem na najbliższe dni...
A na koniec sylwetki, ktore mi się podobają...
Powrót do zdrowego stylu życia!
Miałam przerwę w regularnej diecie i niestety te 7 kg, które schudłam wróciły mi :( Część to woda tak myślę, bo mało piłam przez ostatnie miesiące. Organizm nagromadził zatem trochę wody, bo jej brakowało.
Kurcze, chcę schudnąć! Ale to nie takie proste. Przytyłam dość szybko te około 50 kg, ale uwaga, nie z powodu obajadania się, tylko miałam rozregulowane hormony. A teraz schudnąć 50 kg, to jest ogromny wysiłek.
Dzisiaj akurat moja motgywacja jest niska, bo jakoś tak depresyjnie się czuję.
Powiem Wam, że najtrudniejsze dla mnie jest w chudnięciu to, że trzeba swoje życie podporządkować diecie, tym 5 posiłkom. Ale pamiętam, że kiedy w połowie tamtego roku jadłam 5 razy na dzień, lepiej się czułam, nie miałam wzdęć. Rozumiem, że jest to zdrowe, ale na początku trudne do zmiany. Właściwie już od kilku tygodni przestawiam się stopniowi na 5 posiłków. Różnie wychodzi, bo o różnych porach wstaję.
Ale chcę schudnąć, bo CHCĘ TO ZROBIĆ DLA SIEBIE, nie dla innych, nie dla akceptacji innych:
- chcę nosić rozmiar 40 (noszę między 48 - 52)
- chcę się sobie podobać
- chcę być fit i zdrowsza
- chcę mieć większy wybór ubrań
- chcę się podobać sobie i mężczyznom w moim wieku
- chcę znaleźć partnera i być w szczęśliwym związku
Na śniadanie zjadłam dzisiaj kaszę mannę na mleku. Gdzieś 0,5 l mleka i 5 łyżek kaszy manny. Trudno mi powiedzieć ile to kalorii.
Nie będę już jadła 2 śniadanie, bo śniadanie zjadłam póxno o 10.30, od razu zjem obiad koło 14-15. Na obiad mam chęć zjeść mięso mielone z fasolą czerwoną, kukurydzą, ananasem z makaronem razowym :)
No i trzeba się ruszać... no własnie, ostatnio nie mam na to ochoty. Mam kije nordic walking, ponoć też można schudnąć, tylko trzeba szybko chodzić.
Niedługo ustalę jakieś cele, może to mnie bardziej zmotywuje. W kiwetniu mam urodziny, chciałabym do tego czasu nieco schudnąć.
Czy ktoś schudnął na nordic walking? Jakie tempo utrzymywać?
Życzcie mi proszę powodzenia i dużo motywacji :)
Dawno mnie tutaj nie było. Od około 1,5 miesiąca. Przez ten czas trochę odpuściłam z regularną dietą. Nie ważyłam się, ale mam wrażenie, że jakiś kilogramik mi przybył.
Chciałabym wrócić do zdrowej, regularnej diety, tylko brakuje mi motywacji. Może metoda małych kroków będzie dobra.
Zaczęłam pracować z powrotem, ale nadal mam dużo wolnego czasu. Pracuję na część etatu tylko. Przynajmniej do końca grudnia, potem może się to zmienić, być może będę pracowała nieco więcej.
Przez ostatnie półtora miesiąca moje odżywianie było mniej regularne i częściej pozwalałam sobie na słodkości (raz dziennie, jako deser), ale te sklepowe, gdzie jest dużo cukru.
Z aktywnością fizyczną kiepsko.
Jak tu się zmobilizować? Na pewno małymi krokami...
Tak tak tak! Wracam z nową motywacją do diety i ćwiczeń. Mam ambitny cel do osiągnięcia. Nie mam co prawda pieniędzy na wymyślne produkty, tak jak dawniej, ale za mniejsze pieniądze też można być na diecie. Chcę się sobie podobać, podobać się mężczyzną, znaleźć partnera na stałe i wyjść za kilka lat za mąż, o! Chcę mieścić się w rozmiar 40 jak dawniej. Ba! Dawniej nawet w 36/38 się mieściłam.
Jak chcę osiągnąć moją wagę 60 kg? Zapisuję się na basen niedługo.W tym tygodniu mam zamiar kupić strój kąpielowy. Mam wejścia zniżkowe jeszcze,basen wyjdzie mi taniej niż siłownia. Ewentualnie myślałam nad zakupem takiej karty OK system, czy jakoś tak. Wtedy mogłabym korzystać i z basenu i z siłowni. Czy może ktoś z Was ma taką kartę? Jak ją można zdobyć? Jak to działa?
Tak ogólnie przez ostatnie tygodnie przeważnie trzymałam się zdrowych posiłków. Miałam czasem kłopot by jesc tyle ile powinnam, mam diete 2500 kcal. Zwykle wychodziło o wiele mniej. Moja waga pokazała tydzień temu 107,8 kg, kilogram mniej niż na diecie Vitalii. Na ten moment chyba będę sama się odchudzać, bez diety Vitalii. Mam dużo wolnego czasu, poszukam sobie zdrowych i w miarę tanich przepisów z rozpisaną kalorycznością.
Pierwszy cel do osiągnięcia: waga 99 kg do 15 grudnia. Razem do schudnięcia 8,8 kg w około 14 tygodni.
Myślę, że to cel realny do osiągnięcia bez ryzyka wystąpienia jo-jo. Zobaczę jak to wyjdzie w praktyce :)
Zmotywowała mnie metamorfoza na Vitalii, gdzie kobieta schudła 50 kg, ze 110 do 60! Pokłony!
A jak Wam idzie?
O taką sylwetkę chciałabym mieć. Trochę krąglutką.
Tak jak w tytule, nie mam pieniędzy by miec wymyślną dietę, muszę jeść bardziej ekonomicznie. No, ale z tego biedowania schudłam ponad 1 kg. Moje tempo chudnięcia nie idzie mi tak jak sobie zaplanowałam, bo właśnie pojawił się problem z tym, że nie mam środków na kupowanie smacznych, zdrowych rzeczy. Ale nie oznacza to, że sobie odpuściłam. Cały czas staram się zachować 5 posiłków w ciągu dnia.
Z ruszaniem się jest gorzej, zupełnie mi się nie chce. Skończył mi się karnet na siłownię. Być może następnym razem zacznę chodzić na basen. Wyjdzie o wiele taniej.
Z szukaniem pracy też póki co bez efektów.
Tak jak w tytule. Nie przedłużam na razie, bo nie schudłam na tej diecie, a wręcz przytyłam. We wtorek wygasł mi abonament, miałam kilka dni (do dzisiaj) takich bez liczenia kalorii. Zdecydowanie jadłam mniej niż te 2400, ale od dzisiaj już wracam do dietowania. Zaczęłam dzień dość późno, bo o 11.30. Posiłki mi sie poprzesuwały. Jutro już będzie lepiej, postaram się wstać wcześniej. Generalnie jakiś mam nastrój kiepski od kilku dni. Znam przyczynę, ale jakoś nie mam siły, żeby coś zmienić Może samo mi minie.
Tak, to juz 55 dni zdrowego stylu życia, bardziej regularnych posiłków i regularnego ruchu. Z tym, że w ostatnim około tygodniu przechodzę kryzys tego dietowania. Nie chce mi sie gotować, jadam na mieście, ale zdrowo, to najwazniejsze. W każdym razie moja waga zamiast iść w dół poszła nieco w górę. Byc może jest to spowodowane miesiączką. Potrzebuję na nowo odnaleźć w sobie motywację. Tylko taką wewnętrzną. Jak to się robi? Kto pomoże?