Pamiętnik odchudzania użytkownika:
0moniczkaa0

kobieta, 32 lat, Łódź

165 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2012 , Komentarze (4)

Witam Słonka:) zbieram się od kilku dni zeby zrobić jakiś konkretniejszy wpis ze zdjęciami itd., ale ciągle nie mam czasu.....a dzisiaj nie wiem co mi jest, mam jakiegoś doła, nie mam na nic siły, czuje się tak jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię...poważnie nie mam siły, jest mi zimno i ciągle jestem głodna, przez co czuje się cięzko i grubo. Istna masakra, dzisiaj też nie mogłam się zebrać doćwiczeń...i w ogole jakoś ostatanio nie mam motywacji do tych ćwiczeń, wcześniej ćwiczyłam z chęcią, a teraz no niby ćwiczę ale tak na przymus....Dziś jest dzień na NIE, czyli jedna wielka beznadzieja. Nie mam siły, humoru, czuje się grubo i beznadziejnie, dlatego ide i nie będe przynudzać.

Ale wiecie co? Najchętniej położyłabym się spać pod cieplutkim kocem.......ale nie, zmuszę się chociaż do pokręcenia hula hopem. Zmusze się i koniec!! Zmykam;* Mam nadzieje że u Was dzisiaj był lepszy dzień;)

7 maja 2012 , Komentarze (1)

Witam Was:) nie pisze w pamiętniku bo jestem ostatnil strasznie zalatana, każdą wolną chwilę zajmują mi ćwiczenia albo uczelnia tak wygląda każdy mój dzień. Czasem brakuje czasu żeby się wyspać a niedługo sesją więc będzie jeszcze gorzej.....a pomyśleć że ja ambitnie szukam dodatkowo pracy....nie wiem jak to pogodze;/ Co u mnie? Chyba wpadłam w obsesję ćwiczeń, cwiczę kilka godzin każdego dnia.....narazie jest ok, ale boje się co będzie kiedy nie będe miała na to czasu;/ A codziennie musze poćwiczyć ok40min z billym b;), potem maszeruje sobie na bieżni ok 45min, obowiązkowo muszę pokręcić godzinkę hula hopem, i oczywiście nie może zabraknąć rowerka stacjonarnego-minimum 1,5h, czasem jeszcze jakaś agrafka albo brzuszki i na koniec obowiązkowo rozciąganie minimum 30min, oczywiście to wszystko jest rozłożone na cały dzień więc może nie ma takiej tragedii, tym bardziej że spać chodze zwykle w granicach 2 w nocy;p  A co z moją wagą??? W niedziele sie zważyłam...i zamarłam:D waga pokazała 53,5....ale tak na poważnie nie przejełam się bo wiedziałam że to niemożliwe poprostu i tyle, z resztą spieszyłam się więc nie było czasu na zastanawianie się. Dzisiaj rano ponownie się zważyłam i waga pokazała 52,5kg niby lepiej niż dzień wcześniej...ale i tak niemozliwe po pierwsze waga wciąż za duża...a po drugie ta różnica kilograma w ciągu jednego dnia....coż mi nie grało;) dlatego poszłam po nowe baterie...wymieniłam i co ujrzałam? 51,3kg nooo w to uwierzę, ostatnio było 51,7kg więc spadeczek całkiem ładny jak na mnie. A dlaczego byłam taka spokojna gdy zobaczyłam wyższe cyferki? Bo wymiary troszke mi się zmniejszyły, może nienacznie ale są mniejsze dlatego raz że nie zależy mi za bardzo na wadze bo to wymiary widzą ludzie a nie wagę;) a drugie to właśnie bylo raczej niemożliwe żeby waga wzrosła. Ok mimo późnej pory (23:40) ja lece na rowerek stacjonarny, potem troche rozciągania, myju i lulu:D Do nastepnego;)

3 maja 2012 , Komentarze (1)

Co u Was słychać? Mam nadzieje że lepiej niż u mnie...;/ Mam dzisiaj straszny humor, z resztą wczoraj było identycznie...ale dzisiaj czara goryczy się przelała...wybuchłam;/ Ostatnio nie dogaduje się z rodzicami.....tzn. nigdy nasze kontakty nie były takie jak powinny być, ale jakoś dawało się wytrzymać, ale teraz to jest jakaś paranoja....Ciągłe kłótnie, ciągłe pretensje, porównywanie do mojego brata który zawsze w ich oczach był kimś więcej...ja byłam gorsza....Poglądy moje i moich rodziców w wielu kwestiach znacząco się różnią. Ja mam juz naprawde dość, chce się wyprowadzić, żyć własnym życiem bo w tej chwili się duszę w tym miejscu....Oni myślą że ja nadal jestem tą małą dziewczynką którą wszedzie trzeba bylo prowadzic za rączkę, która nie potrafiła sama decydować o życiu, którą mogli sterować bez problemu bo wiedzieli że zawsze ich posłucham i zrobie to co mi każą......ale ja się zmieniłam, dorosłam i mam dość tego kierowania na siłe....ciągłych rozkazów. Chce sama o sobie decydować, chce coś zrobić z wlasnym zyciem a nie tkwić w jednym martwym punkcie tak jak oni....Ale najgorsze jest to że nie mogę.....jestem tutaj uwięziona....Nie mogłam podjąć wymarzonego kierunku studiów bo nie było pieniedzy na to żebym wyjechała do innego miasta. Nie mam pieniędzy na wynajem mieszkania, wiem że oni nie mają...nigdy nie mieli. Wiem że to podłe ale taka jest prawda, całe życie oszczędzali....do tego stopnia że ja mając 20lat nigdy w życiu nie pojechałam na kolonie- bo szkoda było pieniędzy...bo było potrzebne na coś innego, ważniejszego. I co z tego że chce się wyprowadzić? Co z tego że nie wytrzymuje z nimi? Skoro wiem że to nierealne marzenia.....nawet gdybym poszła do pracy...gdzie znajde prace w której będe mogła studiować dziennie, i zarabiac tyle żeby opłacić mieszkanie i jeszcze z tego przeżyć? To jest nierealne......a na pomoc finansową od nich nie moge liczyć....Czuje że marnuje sobie życie, że najlepsze lata marnuje na jakiejś pieprzonej wegetacji....

 Dzisiaj nie wytrzymałam.....zaczeło się niewinnie od błachostki czyli jak zwykle, a potem się zaczeło. Wygarnełam im wszystko, wszystko co mi leżało na sercu.....potem żałowałam, pomyślałam że może nie powinnam, ale zaraz pojawiła się myśl że przecież to i tak niczego nie zmieni.....Nie mam wystarczających możliwosci żeby cokolwiek zmienić w swoim życiu....Jestem uwiązana i nie jestem w stanie tego zmienić...

29 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Hej Słonka;) jak Wam niedziela mija? U mnie pogoda dopisała ale i tak nie mam nic do roboty dlatego lenie się w domu. Mam mały problem...albo i nie mały ale bardzo powszechny...brak kasy...dlatego intensywnie szukam pracy. Mam jeden pomysł ale nie wiem co z tego wyjdzie dlatego narazie nie zapeszam:) Hmmm a jak z moją wagą? Przy ostatnim wpisie byłam dzień przed ważeniem, wtedy waga pokazała 51,8kg czyli -0,3 w ciągu tygodnia. Miałam nadzieje że w tym tyg. spadek będzie większy, bo bardzo intensywnie ćwiczyłam i dietka też była raczej ok.......i co? jedno wielkie rozczarowanie...weszłam wczoraj na wagę a tam 51,7kg czyli tylko 0,1kg w przeciagu tygodnia.....troszkę się wkurzyłam bo sporo wysiłku mnie kosztuje to wszystko, biorąc pod uwage że każdy wolny czas przeznaczam teraz na ćwiczenia, no ale coż....Wrzucam dzisiaj tylko fotki mojej sylwetki robione wczoraj i spadam, może pójde poćwiczyć.....o musze jeszcze obejrzeć film który leciał jakiś tydzień temu w telewizji i mimo tego że chciałam go obejrzeć to go przegapiłam ale ale, nic straconego, po dośc długim czasie poszukiwań znalazłam go w internecie:D dlatego zaraz ide oglądać:) Chodzi o film "Święci z Bostonu 2" moze ogladałyście? Ja oglądałam już 1 część i powiem szczerze ze bardzo mi się podobała, ciekawe czy 2 bedzie równie dobra.

Ja z wczoraj:...ehhh okropne uda:( chyba nigdy ich nie zaakceptuje;(

 

A i jeszcze jedno..Was też irytuje wstawianie zdjęć na Vitalii? Bo powiem szczerze ze mnie powoli zaczyna denerwować że najpierw muszę dodawać zdjęcia do galerii a dopiero potem do pamiętnika, czy tematu na forum....troszke to kłopotliwe;/

20 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Witam Was dziewczynki:) na początku chciałam przeprosić, bo ten obiecany wpis miał byc już dawno temu...ale tak jak Wam ostatnio pisałam, ten tydzień mam mega zalatany na uczelni, z reszta nastepny też lekki nie bedzie....ale ostatnio chronicznie brakuje mi czasu, a zeby zrobic wpis trzeba jednak chwilkę poswięcić, w moim wypadku dłuższa chwilke Do rzeczy..od czego by tu zacząć?? Hmmmm...no dobra bez żartów Czas na porównanie zdjęć które robiłam na początku odchudzania i tych które robiłam ostatnio. Różnica to ok. 10kg. Wcześniej ok. 62kg - teraz ok.52kg.

Wiem że zdjęcia są dosc słabej jakosci, ale robione telefonem, bo lepszego sprzętu niestety brak. Myśle że costam widać, chociaż ja pomijam fakt ze nadal sie sobie nie podobam no ale cóż...

Jutro mam ważenie...ciekawa jestem czy cokolwiek spadło, tydzień temu było tyle co na pasku, czyli 52,1kg a czy jutro będzie cos mniej? Tego narazie nie wiem....

Ok. teraz troszke zdjęć niektórych posiłków które, jadłam w ostatnim tygodniu:

*owsianka na mleku, bez zadnych dodatków

 

*owsianka z dodatkiem przyprawy do piernika, z jabłkiem

 

*gotowana pierś z kurczaka, ziemniaki, ogórki

 

*serek wiejski ze świeżym szczyporkiem, kromka zytnia, jabłko, ogórki

 

A teraz troszke o kosmetykach, kupiłam ostatnio serum do rzęs Eveline. Wyglada ono tak:

Powiem Wam że jestem całkiem zadowolona. Stosuje dosć krótko ale rzęsy ładnie wygladaja, i bardzo fajnie sprawdza się jako baza pod tusz. Cena też przystepna, za moja zapłaciłam dokładnie 10,70zł także na moja kieszeń 

 

Kolejny kosmetyk, który ostatnio regularnie używam, to serum wyszczuplające również Eveline:

Wprawdzie nie zauważyłam żeby wyszczuplił mi uda, jak zapewnia producent na opakowaniu ( a stosuje juz ok. miesiąc) ale nawet na to nie liczyłam bo wiadomo ze to tylko chwyt marketngowy:p Ale za to moje nogi są bardziej wygładzone, może troszecze jędrniejsze, i myśle że mój nieszczęsny celulit jest też mniej widoczny. Po wmasowaniu czuć chłodzenie, także dla zmarźluchów się nie nadaje. Ale za to dla osób nie lubiacych zimna jest taki sam produkt tylko że z efektem rozgrzewającym, kiedys stosowałam i czuc ciepełko:D ale niestety dla osób ze skora naczynkową czyli takich jak ja nie nadaje sie za bardzo, dlatego musiałam przestac go stosowac. Natomiast ten chłodzacy który mam teraz jest godny polecenia, cena też w miare możliwości ok. Za opakowanie 400ml zapłaciłam chyba 18zł (trafiłam na promocje) ale w regularnej cenie jest niewiele droższy, także polecam.

A mam jeszcze pytanko, używacie pedzli do makijazu?? Bo ja zastanawiam się nad kupnem tego:

 

Pędzel HAKURO H13, do konturowania twarzy, miałyście do czynienia z tą firmą? Bo nie wiem czy nie wyrzuce pieniędzy w błoto?

Ok, na koniec mojego wpisu coś miłego dla oka:) czyli? MOTYWACJE!!

I kanon piekna Eva Longoria:)

 

Ok, ja zmykam poćwiczyć a potem do nauki. Do szybkiego:*;*;*

15 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Jak Wam mija niedziela kochane? U mnie bardzo ponuro;/ Dzisiaj wpis na bardzo szybko, bo nie mam czasu;/ Mam strasznie zalatany tydzień jeśli chodzi o uczelniane sprawy, muszę ogarnąć kilka rzeczy. Z moją psychiką jest coraz gorzej;/ Kiedy powróciłam do pisania w pamiętniku zaczełam uświadamiać sobie pewne rzeczy które teraz do mnie wróciły jak bumerang. Myśle że to wszystko przez zaburzenia odżywiania które kiedyś miałam, najpierw głodówki i pogranicze anoreksji....a może to już była anoreksja tylko sama nie chciałam tego głośno powiedzieć i wmawiałam sobie że tak nie było,  potem kompulsy. W wyniku tego mam teraz problemy z hormonami;/ nie miałam okresu przez prawie pół roku, a teraz miesiączka wróciła ale strasznie nieregularna, ostatnio spóźniła mi się 2 tyg. i trwała 3dni, jak dotąd u mnie trwala zawsze 6...

 Poporostu teraz zdałam sobie sprawę że nie jestem w stanie zaakcepotwać tego jak wyglądam, swojego ciała, wyglądu. To siedzi w mojej psychice....Nienawidze tego jak wyglądam , nienawidze patrzeć w lustro. Chciałabym znów się odchudzać, znów lubić swoje odbicie w lustrze, ale......wlaśnie zawsze zapala się czerwona lampeczka. Teraz jem różnie, jeśli nie chce mi się jeść tak jak wczoraj jem ok. 1500kcal, a innego dnia zjem np. 1800kcal. Tak to mniej więcej wygląda zależy od dnia. Mam ochote znów przejść na 1200-1300kcal i chudnąć ale pojawia się ta czerwona lampeczka o której pisałam. Wiem ze chudłam na tym ok. 1kg tygodniowo- ale właśnie przy takiej diecie zatrzymał mi się okres, i cholerka boję się że pogorszę i tak już pomotaną sytuację z miesiączką....Z jednej strony chęć osiągnięcia jeszcze szczuplejszego wyglądu, a z drugiej zdrowy rozsądek...Wiecie czym się podłamałam dodatkowo? przymierzyłam spodnie które kiedyś świetnie na mnie leżały, podobałam się sobie mając je na tyłku, a teraz są opięte, wpijają się i są poprostu za ciasne;/ Schowałam je głęboko do szafy bo pewnie nie będzie już okazji żeby je zalożyć. Ok koniec tego pesymistycznego wpisu, idę teraz trochę poćwiczyć, chociaż i tak pewnie żadnych efektów mi to nie da.

I jeszcze jedna kwestia, przepraszam że dzisiaj nie będzie tych zdjęć o których pisałam ale naprawde nie mam teraz czasu, a Vitalia teraz szwankuje więc najpierw musze wgrywać zdjęcia do galerii, potem z galerii do pamiętnika i troszkę mi z tym zejdzie, ale OBIECUJĘ że jutro będzie już porównanie jak wyglądałam przed odchudzaniem. Pozdrawiam i życzę miłego końca dnia;) Milszego i bardziej pozytywnego niż mój.

13 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Chciałam podziekować Wam dziewczynki za ocene mojej sylwetki, chciałabym sie sobie podobać i zaakceptować w 100% to jak wyglądam ale chyba nie potrafię;/ Myśle że to jakaś pozostałość po zaburzeniach odżywiania które kiedys miałam, i myśle że chyba jeszcze mam....że to gdzieś siedzi w mojej psychice. Bo niby jem ok 1700-1800kcal, ćwiczę i wiem że nie jestem gruba ani wychudzona, ale jednak coś jest nie tak jak powinno. Boje sie spontaniczności....jesli np. wyskoczy mi jakieś wyjście do miasta które powiedzmy zajmie mi 2h, a za 1h wypada pora na mój obiad,II sniadanie czy inny posiłek to robie problem jakby nie wiem co się działo, bo w mojej głupiej głowie wmawiam sobie że to juz zaburzy mój metabolizm itd., że bedzie za duży odstep czasu, tak samo w drugą stronę, jesli np. musiałabym coś zjeść po 2h od ostatniego posiłku to tez wielki problem bo znowu za krótko...nawet jesli czułabym głód. Albo np. wole siedzieć w domu niż wyjśc ze znajomymi bo np. musiałabym iść na piwo którego nie zaplanowałam w moim jadłospisie i to już zaburzyło by moją diete itd. Wiem chore ale nie moge sobie z tym poradzić, sama nie wiem czego chce. I w ogole mam dzisiaj straszny humor, źle się czuje, czuje że tyje i że ćwiczenia nie przynoszą żadnych efektów. Dobra koniec smęcenia ide poćwiczyć troszkę.

A w następnym wpisie pokaże Wam jak wyglądałam przed odchudzaniem. Buźka;*

12 kwietnia 2012 , Komentarze (8)

Witam:) Jak Wam mija kolejny dzień? Ja się lenie dzisiaj od rana. Nie poszłam na uczelnie..nie chciało mi się:D jestem złą studentką:D. Pogoda za oknem działa na mnie strasznie przytłaczająco....aż człowiek ma ochote wyjść do sklepu po tabliczkę czekolady, albo lody czekoladowe mmmmm......Ostatnio jestem ciągle głodna Dzisiaj np. jak przykleiłam się do jabłek, tak zjadłam 4....to jest ponad 0,5kg wiem ze niby dużo cukru, ale co tam raz nie zawsze, lepsze to niż czekolada...

 Zachęcona promocyjną ceną i reklamami które obiecują 4mm wydłużenie rzęs zastanawiam się nad zakupem tego oto tuszu

Może któraś z Was go używa i może pochwalić się swoją opinią?

 

 Kurde u Was też zostało mnóstwo żarcia po świętach? U mnie króluje ciasto, do tej pory zostało go sporo, ale ja się dzielnie trzymam i od zakończenia świąt nie ruszyłam ani kawałeczka

 

A teraz zdjęcia mojego dzisiajeszego śniadanka i wczorajszej kolacji (byłam sama w mieszkaniu, więc mogłam pstryknąć fotkę)

-owsianka na budyniu

- jajecznica z 2 jaj, marchewka, pół kromki zytniej, 2 deseczki

 

 

Dzisiejsza nieobecnosć domowników wykorzystałam jeszcze bardziej robiąc małą sesyjkę mojej sylwetki. Co myślicie? Ja ubolewam głównie nad udami;/ no i ogólnie mogłoby być mniej tego ciałka, chociaż chyba tragedii nie ma no ale szału też nie.

 

 

Ok, to by było na tyle, na koniec troszke motywacji

 

Zmykam paa moje kochane

9 kwietnia 2012 , Skomentuj

  Witam;) Święta święta i po świętach;p Bardzo dzisiaj zmokłyście? Ja nawet byłam w miare sucha:D jakoś wyjątkowo w tym roku. Mam nadzieje że nie jesteście za bardzo przejedzone:D Ja trzymałam się wczoraj w miare ok, na śniadanie zjadłam troszkę święconki, potem jeszcze galaretke drobiową i sałatkę jarzynową, jakąś chudą wędlinkę, jajko, także wyszło mi ok 520kcal. Potem na II śniadanie było już ciasto, tak samo na kolejny posiłek ale w rozsądnych ilościach, praktycznie po kawałeczku. Na kolacje zjadłam chlebek chrupki, jajko i ogórka i to tyle. Bilans wyszedł na ok. 1830kcal także myśle że jest ok.

A  teraz pokaże Wam jakie pyszności goszczą na moim stole

Ciacho jest na 2 małych talerzykach, na tym po lewej stronie jest:

-sernik z polewą kakaową - licze ok 250kcal na kawałek

-szarlotka z cukrem pudrem - licze ok. 200kcal na kawałek

-ciasto biszkoptowe (moja mama mówi na nie ciasto trzepane) z budyniem robionym na soku pomarańczowym (dlatego pomarańczowy kolor)- licze ok. 150kcal na kawałek

Na drugim talerzyku jest:

-piernik z polewą -licze ok 300kcal na kawalek (ja taki na zdjęciu przekrawam na pół i wtedy licze ok. 200kcal)

-ciasto biszkoptowe tym razem z galaretką (smak chyba kiwi o ile pamiętam)- licze ok. 160kcal na kawałek

Mam nadzieje że moje obliczenia odzwierciedlaja kaloryczność ciast (liczyłam wszystkie składniki, ale ciężko jest dokładnie oszacować, bo nie ważyłam całego ciasta a potem każdego kawałka z osobna, tylko raczej na oko)

Dzisiaj na IIśniadanie wszamałam już kawałek sernika i szarlotki:)

A potem będe jadła moją dietetyczną wersje bigosu.

 

Na zakończenie troszkę motywacji

 

Spadam kontynuować moje błogie lenistwo

Hmm a później troszke poćwiczę. Właśnie jak to jest u Was, ćwiczycie w święta? Ja wczoraj kręciłam hula hopem 1h, potem wskoczyłam jeszcze na rowerek stacjonarny na tyle samo i jeszcze z 30min poćwiczyłam moje grube uda agrafką. Myśle że dzisiaj będzie podobny zestaw, ale raczej późnym wieczorem tak jak wczoraj bo w ciągu dnia głównie siedze z rodzinką. Zmykam, buźka;*

7 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

  Witam:) Jak tam przygotowania świąteczne? Ja już wczoraj wszystko z mamą ugotowałam i popiekłam, posprzątałam, a dzisiaj rano byłam z koszyczkiem i teraz się lenie. Jak wygląda u Was kwestia jedzeniowa w Święta? Ja nie zamierzam się obżerać, bo wiem że później męczyłyby mnie wyrzuty sumienia;/ poza tym boje się że jak odpuszcze sobie w święta to potem już popłynę, tak jak było kiedyś.....wazyłam 46kg a potem poległam raz, drugi, trzeci......i później to już trwało i trwało do momentu w którym ważyłam 62kg;/ Hmmm co do wagi, dzisiaj się zważyłam, waga pokazała 52,5kg ale wydaje mi się że obwody są bez zmian, narazie się nie cieszę z wagi mimo tendencji spadkowej, bo nauczona dośwadczeniem wiem że to jeszcze nic nie znaczy;p no ale z drugiej strony jeszcze niedawno było 53,7kg więc chyba rzeczywiście coś tam spadło. No ale inna kwestia to też fakt że jem mniej, napewno nie 1800kcal tak jak wcześniej, tylko góra 1600-1700 a nie raz zdarzyło się poniżej 1500kcal. Wracając jeszcze do Świąt:D zrobiłam sobie wczoraj dietetyczną wersję bigosu. Moja mama gotuje bardzo tłusto i jak zobaczyłam wielki gar bigosu która ona przygotowała dla reszty domowników to zaczełam się zastanawiać jak mogłam kiedyś to jeść. Oprócz tego robiliśmy sałatkę jarzynową z majonezem, ja dla siebie zrobiłam wersję bez majonezu:D Jedyne co mnie troche smuci to ciasta, niestety nie mogłam zrobić własnych dietetycznych ciast, z resztą nie wiem nawet czy takie istnieją. Piekłyśmy sernik z polewą czekoladową, biszkopt jeden z budyniem a drugi z galaretką, szarlotkę i piernik. Oblicze sobie mniej więcej ile kcal w przybliżeniu wyjdzie na kawałek ale napewno będzie tego duzo. Także jutro zjem śniadanie i po kawałku każdego ciasta w ciągu całego dnia, tak żeby wyszlo mi 1800kcal nie więcej. Tylko troszkę sie boje że będe głodna bo np. kawałeczkiem ciasta się nie najem.:P Dobra koniec tego smęcenia, o ile ktokolwiek to przeczytał to szacun:)

A teraz pokaże Wam moją największą zmorę czyli moje wielkie udziska Chyba już wszystkiego próbowalam żeby się ich pozbyć, niestety z marnym efektem;/


Dzisiaj na forum pojawił sie temat czy uda powinny się stykać. Ja marzę o tym żeby mieć przerwe między nogami, ale nie wiem czy kiedykolwiek mi się to uda...;/ Tyle czasu sie juz z nimi męczę i ZERO efektów, nie mam już siły..;/

 

A teraz troszkę motywacji czyli zdjęcia w które gapię się czasami i podziwiam I niestety coraz częściej uświadamiam sobie że na podziwianiu się zakończy bo ja nigdy nie osiągne takiego wyglądu;/

  Na zakończenie życzę Wam Zdrowych Wesołych Świąt w rodzinnym gronie;) Buźka:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.